CANELO WCIĄŻ SIĘ WAHA, MA CZAS DO CZWARTKOWEGO POŁUDNIA
Saul Alvarez (61-2-2, 39 KO) do ostatniej chwili przeciąga decyzję o ewentualnym oddaniu pasa IBF wagi super średniej.
Bezdyskusyjny i absolutny mistrz świata na granicy 76,2 kilograma ma swoje zobowiązania wobec czterech federacji. Ale o ile WBC potrafi dla niego zrobić najgłębszy szpagat, to IBF bardzo konsekwentnie domaga się od swoich mistrzów obowiązkowych obron. Wie to choćby Aleksander Usyk...
Nad sławnym Canelo zawisła obowiązkowa obrona z Williamem Scullem (22-0, 9 KO). Meksykański gwiazdor przyzwyczajony jest jednak do wypłat po kilkadziesiąt milionów dolarów. A starcie z kimś takim jak Kubańczyk zakotwiczony w Niemczech nie sprzeda się w systemie PPV.
Przetarg, który ma wyłonić organizatora tej walki, zaplanowano na czwartek w południe w New Jersey. Alvarez w rozmowie z Danem Rafaelem przyznał, iż wciąż nie podjął ostatecznej decyzji i poczeka z nią aż do czwartku. Obie strony, które wciąż nie doszły do porozumienia, mają na to czas do czwartku do godziny 11:45. Potem klamka zapadnie i odbędzie się przetarg. Scull pozostaje oficjalnym challengerem IBF od lipca 2022 roku, gdy wypunktował Jewgienija Szwedenkę.
Alvarez czwarty i ostatni pas w limicie 76,2 kilograma zdobył w 2021 roku, stopując w jedenastej rundzie Caleba Planta.
Ogolnie nie kumam problemu Canelo. Na Sculla moze wyjsc na 80% w trakcie przygotowan. Chyba ze ma poustawiane cykle sokow z gumijagod i to mu nie pasuje, moglby znow wpasc
Biznesowo mu się nie opłaca. Wielki Bankomat nie może zejść z honorarium poniżej kilkudziesięciu milionów dolarów. Bo jak zacznie schodzić, to sobie zepsuje markę finansową. W sensie pokazania, że może walczyć na przykład za 10 milionów. A za walkę z jakimś tam Scullem dostałby, w jego skali "psie pieniądze".
Dodatkowo okazałoby się, że takich walk nikt nie chce oglądać. W tym wypadku dała ciała federacja, narzucając jakiegoś anonima.