- Wilder wciąż ma czym uderzyć, poczułem kilka jego ciosów, ale po prostu okazałem się lepszy - mówi Zhang Zhilei (27-2-1, 22 KO), który do bogatego CV dorzucił w sobotni wieczór nazwisko Deontaya Wildera (43-4-1, 42 KO).
Chiński bombardier rozprawił się z byłym mistrzem świata wagi ciężkiej w piątej rundzie.
- Udało mi się zachować spokój i opanowanie. Kluczem do wygranej była natomiast cierpliwość i dobieranie odpowiednich akcji w odpowiednim czasie. Skracałem ring, zamykałem go na linach, przez co Wilder cały czas był napięty i nerwowy, wszak ja również potrafię mocno uderzyć. Najważniejsza była ta cierpliwość w ringu, bo na końcu zdołałem go wciągnąć w swoją pułapkę - kontynuował srebrny medalista olimpijski wagi super ciężkiej z 2008 roku.
- Przegrałem z Parkerem przez własną głupotę. Po prostu go zlekceważyłem. Wydaje mi się, że moją kolejną walką będzie właśnie rewanż z Parkerem, ale przecież od dawna powtarzam, iż chętnie spotkam się również z Joshuą, który wciąż nie ma jeszcze potwierdzonego rywala na wrzesień. Mam różne opcje, choć wydaje się, że kolejnym moim przeciwnikiem znów będzie Parker - zakończył Zhilei.
Przypomnijmy, że Joseph Parker (35-3, 23 KO) był na początku marca dwukrotnie liczony po ciosach Chińczyka, wygrał jednak dzięki większej aktywności stosunkiem głosów dwa do remisu.