Eddie Hearn wydaje się być zrezygnowany co do dalszych planów Deontaya Wildera (43-4-1, 42 KO).
Nie ukrywajmy - wczorajsza porażka z Zhangiem Zhileiem (27-2-1, 22 KO) mogła przypieczętować koniec kariery "Brązowego Bombardiera". Amerykanin sięga bowiem czterdziestki, zanotował cztery porażki na ostatnie pięć występów i brak w nim dawnego ognia.
- Deontay nie był w stanie nic pokazać. Myślę, że strasznie go to frustruje - ocenił szef grupy Matchroom Boxing. - Możliwe, że narzekał na przerwanie. Był mistrzem świata z wieloma obronami. Emocjonował wagę ciężką. Nie miał może zbyt wielu zwycięstw nad czołówką, ale zanotował pewne dobre zwycięstwa - dodał.
- Był ekscytujący, w pamięci zapadły świetne walki z Tysonem Furym, więc tak, Deontay będzie zapamiętany. Zobaczymy co dalej, ale to wszystko zależy od niego - podsumował brytyjski biznesmen, tak jakby pewny, że jego współpraca z Wilderem zakończy się na jednym, wczorajszym występie.