FIODOR CZERKASZYN: POPEŁNIŁEM BŁĄD, ALE WYCIĄGNĄŁEM WNIOSKI

Fiodor Czerkaszyn (23-1, 14 KO) szykuje się do drugiego w tym roku występu. Po wygranej w lutym w Białymstoku czeka go pojedynek 24 maja na  gali KnockOut Boxing Night 35 w Rzeszowie, gdzie w walce wieczoru Łukasz Różański będzie bronił tytułu mistrza świata federacji WBC wagi bridger.

- Wyciągnąłem wnioski z popełnionego błędu i jestem przekonany, że moja kariera zmierza we właściwą stronę - mówi Czerkaszyn.

24 lutego w Operze i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku Czerkaszyn w pewnym stylu pokonał Kolumbijczyka Jairo Delgado (12-3, 9 KO). Po ośmiu rundach sędziowie nie mieli wątpliwości i wypunktowali jednogłośnie wysokie zwycięstwo pięściarza grupy KnockOut Promotions. Dla pochodzącego z Ukrainy, a posiadającego od 2020 roku polskie obywatelstwo zawodnika, był to powrót na zwycięską ścieżkę po pierwszej i jedynej porażce w karierze.

- Ta walka była dla mnie sprawdzianem po sierpniowej porażce. Pojawiały się pytania: jak będę czuł się w ringu? Jak będę znosił te emocje? Wszyscy do tej pory mówili mi, że po porażce zawsze wraca się inaczej. Dlatego podchodziłem do tej walki ostrożnie, nie chciałem przyjąć jakiegoś niepotrzebnego ciosu. W trakcie potyczki czułem się pewnie, choć przeciwnik był naprawdę twardy i przyjechał, żeby wygrać. Z trenerem zakładaliśmy, że mam go kontrolować, wyeliminować jego mocne strony, a przy okazji popracować nad swoją techniką i poczuć tę pewność. Myślę, że to się udało - mówi Fiodor.

Sam Czerkaszyn nie ukrywa, że mocno przeżył przegraną z sierpnia 2023 roku we Wrocławiu z Francuzem Anauelem Ngamissengue (13-0, 8 KO). Sędziowie punktowali na korzyść rywala stosunkiem głosów dwa do remisu. Fiodor przygotowywał się do tej walki z zespołem aktualnego championa wagi ciężkiej Aleksandra Usyka. Biorąc pod uwagę fakt, że wcześniej przez rok trenował w Stanach Zjednoczonych, na przestrzeni kilkunastu miesięcy pracował z kilkoma trenerami - z Polski, USA i Ukrainy.

- Bez dwóch zdań to miało negatywny wpływ na mój boks. Z jednej strony bardzo chciałem spróbować i zobaczyć, jak trenuje wielki mistrz świata, a z drugiej nie byłem w stanie przygotować się odpowiednio pod tego konkretnego rywala. Każdy trener ma własną wizję boksu. Kiedy masz w głowie kilka tych wizji, to robi się zamieszanie. Próbujesz różnych sposobów, ale nic nie wychodzi. Wiem, że popełniłem błąd, ale traktuję to jako cenną naukę. Z perspektywy czasu to niesamowite, że mogłem trenować z Usykiem. Zebrałem bagaż niesamowitych doświadczeń i teraz muszę to pokazywać na treningach i w ringu - tłumaczy Fiodor, który wrócił do treningów z głównym szkoleniowcem grupy KnockOut Promotions Andrzejem Liczikiem.

- My jako zawodnicy często zapominamy o tym, jak mamy tutaj dobrze. W USA żeby trener był zaangażowany w twój rozwój, albo w ogóle żeby zwrócił na ciebie uwagę, to musisz być dwukrotnym mistrzem świata albo medalistą olimpijskim. Panuje tam raczej luźne podejście. Wróciłem do współpracy z Andrzejem Liczikiem i uważam, że układa się ona bardzo dobrze. Oczywiście, nie zamykam się zupełnie na USA, bo zdaję sobie sprawę, że wielki boks jest za oceanem. Fajnie, gdyby udało się na przykład połączyć treningi w Polsce z walkami w Stanach Zjednoczonych, ale to temat na przyszłość. Niemniej, uważam, że pod skrzydłami trenera Liczika cały czas się rozwijam i mam nadzieję, że dojdziemy do upragnionego celu.

Tym celem jest walka o zawodowe mistrzostwo świata, o czym pięściarz mówi otwarcie. Czerkaszyn w rankingach wagi średniej najbardziej prestiżowych organizacji świata zajmuje wysokie miejsca: WBO 9, IBF 12 i WBC 25. Nie ma jednak wymarzonego kierunku, w którym chciałby pójść.

- Byłem na różnych konwencjach bokserskich, widziałem jak to działa i wiem, że nie mam na to żadnego wpływu. Decydują o tym moi promotorzy Andrzej Wasilewski i Jacek Szelągowski, z którym stanowimy świetną drużynę. Mam do nich zaufanie i wiem, że poprowadzą moją karierę w odpowiednim kierunku. Dla mnie to jest obojętne o jaki pas miałbym walczyć, najważniejsze, by w ogóle doprowadzić do pojedynku o mistrzostwo świata. Marzę o tym, aby to zdobyć, popularyzować sport w Polsce i pokazać naszej młodzieży, że wszystko co sobie wyśnimy, jest realne - tłumaczy.

Czerkaszyn po ostatniej walce odpoczywał tylko tydzień. Nie chce marnować czasu, a jego celem na ten rok są 3-4 pojedynki i awans w rankingach. Najbliższym jego rywalem będzie Jorge Cota (31-6, 28 KO).

W walce wieczoru 24 maja na gali KnockOut Boxing Night 35 w Rzeszowie mistrz świata WBC wagi bridger Łukasz Różański (15-0, 14 KO) skrzyżuje rękawice z Brytyjczykiem Lawrence'em Okolie'em (19-1, 14 KO). Transmisja gali w TVP Sport.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: lukaszenko
Data: 10-05-2024 13:17:12 
Jeśli ta kariera ma się rozwinąć to tylko tak.. muszą być też walki w Stanach.. polskiego podwórko jest dziś za ciasne dla kogoś kto chce osiągnąć coś więcej jak spompowanie rekordu i title shot, może dwa.. Jeśli Czerkaszyn myśli o poważnej karierze musi też boksować za granicą a nie obijać lamusow do 35 roku życia..Na dzień dzisiejszy Polski boks zawodowy to jest żenada..
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.