HANEY CHCE REWANŻU Z GARCIĄ Z UMOWNYM I RESPEKTOWANYM LIMICIE
Devin Haney (31-1, 15 KO) zrzuca część winy za porażkę z Ryanem Garcią (25-1, 20 KO) na wagę, którą on wypełnił, a rywal nie. Garcia przekroczył limit o półtora kilograma.
- Kilogramy odegrały ważną rolę w naszym pojedynku. Zawsze lubiłem wyzwania i bardzo chcę rewanżu w jakimś umówionym limicie. Ryan mnie pokonał, czuję jednak, że ważnym czynnikiem była waga. Teraz chcę uczciwego rewanżu w ustalonym przez nas i respektowanym potem limicie - powiedział Haney.
GARCIA: FILMY NAGRYWAŁEM MIESIĄCE TEMU, POBIŁEM HANEYA JEGO BRONIĄ >>>
Devin - pomimo porażki - zachował mistrzowski pas WBC kategorii junior półśredniej. Nie mogło być zresztą inaczej, wszak "KingRy" nie zszedł do 63,5 kilogramów. Ważył 65 kilogramów, za co musiał zapłacić 1,5 miliona kary. Ale wygrywając zapewnił sobie dużo większe pieniądze...
Zrobiliby na 5 godzin przed, albo i rano, to by się od razu skończyły kanty, meksykańska szkoła suszenia i inne patologie związane z "robieniem wagi". No ale wtedy sporo koron pospadałoby ze łbów. Bo by się okazało, że kolega Garcia z kolegą Haneyem są tak naprawdę średnimi a taki Fundora to w ogóle zahacza o Bridger. O sławnym, wielkim, najpotężniejszym w całej historii boksu Canelo nawet nie wspominając.
Co do ważen to sie w pelni zgadzam z kol. powyżej. Dodalbym jeszcze do tego, że powinni polowe tych wag wyjebac w pizdu, bo po co ich az tyle skoro sa zawodnicy ktorzy potrafia manipulowac waga (roznica) w sposob nieprawdodpobny. 25 funtow w dobe.
Choc oddaje Haney twardy zwierz, wstawal, a tam raz bylo mu naprawde ciezko ;)
Z wagami, jak moi przedmowcy - cyrk. Mozliwe ze cos z tym zrobia, ale dopiero jak kariere skonczy zlota kura dolarowa, Canelo.