RYAN GARCIA 3 RAZY PRZEWRÓCIŁ I POKONAŁ DEVINA HANEYA!
Duża niespodzianka. Ryan Garcia (25-1, 20 KO) nie tylko pokonał Devina Haneya (31-1, 15 KO), ale w dodatku na pełnym dystansie. Mistrzowski pas WBC wagi junior półśredniej pozostaje przy pokonanym, bo pretendent przekroczył limit na ważeniu.
Od początku zrobiło się gorąco. "KingRy" już w 40. sekundzie firmowym lewym sierpowym wstrząsnął faworytem, który nie padł, ale przez minutę przeżywał koszmar. W drugiej rundzie champion zaczął punktować lewym prostym, zaś w trzeciej to on trafił lewym sierpem.
Haney wywierał pressing w odsłonie czwartej i piątej, co sprawiało wrażenie, że ma pojedynek pod kontrolą. Tymczasem w szóstej Garcia trafił solidnym prawym krzyżowym i wrócił do gry. W rundzie siódmej wystrzelił nagle lewym sierpowym na szczękę i mistrz ciężko padł na matę ringu. Z wielkim trudem powstał na osiem i ratował się klinczami. Ryan zamiast zachować zimną krew, uderzył po komendzie krótkim prawym. Nie dość, że dostał ostrzeżenie, to jeszcze dał dodatkową chwilę rywalowi na odpoczynek.
Devin wrócił do gry w rundach osiem i dziewięć. W tym momencie większość zdążyła już pewnie skreślić Garcię, ten jednak świetnie finiszował. W dziesiątym starciu wydłużył kombinację do kilku uderzeń z obu rąk, złapał przeciwnika przy linach i po raz drugi powalił go na deski. Haney z trudem przetrwał kryzys, a w jedenastej rundzie znów był liczony. Garcia trafił prawym krzyżowym, poprawił lewym sierpem na brodę i Haney znów był w wielkim kryzysie.
W ostatnich trzech minutach Haney starał się odrobić straty, ale był wciąż zraniony. Po ostatnim gongu obaj z niepokojem czekali na werdykt sędziów. A ci punktowali w stosunku dwa do remisu na korzyść "KingRy" - 112:112, 114:110 i 115:109.
Przypomnijmy, że na ringach olimpijskich panowie mierzyli się z sobą sześć razy, notując bilans 3-3. Teraz obaj zapowiedzieli wstępne zainteresowanie rewanżem. Po tym co dziś pokazali, niech się biją nawet dziesięć razy...
2. Punktacja 112:112 to niesmaczny żart
3. Haney senior coraz bardziej upodabnia się do Dona Kinga
4. Garcia odpływa w nieznanym kierunku, wypowiedź po walce wyglądała mniej więcej tak: https://youtube.com/shorts/-6Mj_JGriVM?si=cuuO417zeFqiD1ns. Niemniej robotę wykonał
5. Ilość poklepywaczy i pasożytów w zespole Garcii przeraża. Oby nie saprofitów w niedalekiej przyszłości
W sumie jestem nawet zadowolony, bo nie przepadam ani za jednym, ani za drugim, ale Haneya nie lubię bardziej:) Nie wiem tylko, czy zwycięstwo nie obróci się przeciwko Instagramowi, który teraz już całkowicie się nadmie i może zupełnie odlecieć, diabli wiedzą gdzie.
Cos pieknego
Aż śmiesznienże takie oczko jeszcze do boksu jest. Może jednak wypadalo by troche postawiac u Buka bo tak samo dośc trafnie lrzewidzialem przebieg walki Lomaczenko - Lopez :D
Wartościowy post, ale nie to stwierdzenie: Punktacja 112:112 to niesmaczny żart
Mam z tym problem, bo właśnie tak punktowałem bez ringowego dającego dupy w siódmej. Nie mniej jednak jakbym miał wskazać zwycięzcę tego pojedynko to ręka Garcii idzie w górę.
A pisalem, pisalem, ze bedzie nokaut na Haneyu!!! Czulem w kosciach, ze wlasnie w tej walce Garcia odpali. Dla mnie to wszystko to zaslona dymna, a druga sprawa, ze Garcia ma kowadlo w lapie.
Czytam Twoje posty bardziej dokładnie. Ja nie podniecam się rzuconą monetą, bo to każdy potrafi. Zasłona dymna zmyliła mnie. Mnie. Czuję się nieswojo i bardzo doceniam, że to przeczytałeś.
Generlnie Raynek walczy "na Wildera" - bez taktyki, bez techniki bez sensu...i nagle jakś piękna mocna akcja.
A Haney po najlepszej walce w życiu wrócił do "nijakośći"
Cieszę się, że psychol wygrał, ale niestety długo tak nie pojedzie. Zaraz będzie ze 2 wagii wyżej gdzie są znacznie silniejsi fizycznie. a na "Wildera" nie z każdym się d :)
@Dyktat
Haney nie wygral z duzo mniejszym Lomaczenka. I wychodzi na to, ze to wlasnie on jest przereklamowany. Ale tez nie ma co umniejszac Garcii. Pokazal, ze jest lepszy niz wiekszosc sadzila.