CARL FROCH: NA ULICY WCIĄŻ MIAŁBYM SZANSĘ Z USYKIEM
Carl Froch (33-2, 24 KO) zawsze uchodził za niezłego zbója. On sam utrzymuje, że walka w ringu i na ulicy to coś zupełnie innego. I wciąż czuje się mocny.
Wojownik z Nottingham trzykrotnie został mistrzem świata wagi super średniej. "Kobra" nadal czuje się mocna na ulicy. Na tyle mocna, by... na przykład stawić czoła Aleksandrowi Usykowi (21-0, 14 KO), panującemu mistrzowi IBF/WBA/WBO wagi ciężkiej.
- Stoję koło kogoś takiego jak Usyk i myślę sobie "Tak, miałbym z nim szansę i mógłbym go pobić". Oczywiście nie chodzi o walkę bokserską w ringu, tylko walkę uliczną. Prawdopodobnie bym przegrał, wierzę jednak, że na ulicy wciąż miałbym z nim szansę - przekonuje Froch.
Przypomnijmy, że Brytyjczyk niemal dokładnie dekadę temu zawiesił rękawicę na kołku. Ostatnią walkę stoczył 31 maja 2014 roku, wypełniając wraz z George'em Grovesem stadion Wembley. Carl zwyciężył wówczas przez TKO w końcówce ósmej rundy.
Właśnie miałem pisać, że na ulicy to i ja miałbym szansę, ze względu na broń palną ;)
To się zdarza. Piszesz jakiś tekst, chcesz go wrzucić, a tu nagle okazuje się, że chwilę wcześniej ktoś napisał i wrzucił praktycznie to samo. Sam tak miałem kilka razy.
@Boks4ever
Gdyby Froch spotkał Usyka na ulicy i bił się z nim na poważnie wtedy zobaczył by co to znaczy prawdziwy zbój, a nie taki malowany telewizyjny.
Ciekawe kiedy Froch powie, że na ulicy to On pokonuje Ngannou. I to łatwo jedną ręką, pokazując Furemu jak to się robi