MISTRZ HANEY ZGODZIŁ SIĘ ZAROBIĆ MNIEJ NIŻ PRETENDENT GARCIA
Devin Haney (31-0, 15 KO) jawi się coraz bardziej jako ten, który za wszelką cenę szuka najlepszych walk. A oto dowód.
Za dwa tygodnie Haney spotka się z Ryanem Garcią (24-1, 20 KO) i choć to Devin postawi na szalę pas WBC wagi junior półśredniej, to zgodził się na gorsze warunki finansowe i zarobi mniej niż pretendent.
Panowie nie znają konkretnych liczb, oni po prostu dostaną pieniądze z zysków z tej walki i sprzedaży PPV. Bill Haney - ojciec i trener obrońcy tytułu, zdradził, że gdy nastąpił impas w negocjacjach, obrońca tytułu zgodził się na podział 45/55 na korzyść Garcii, byleby tylko ten pojedynek doszedł do skutku.
Sam Devin z otwartymi rękoma przyjął również zaproszenie do tańca od Isaaka Cruza (26-2-1, 18 KO), nowego championa WBA. - Lubię, gdy ktoś wyzywa mnie do walki. Kiedy tylko rozprawię się z Garcią, możemy się tym zająć - stwierdził Haney.
Nie zrozumcie mnie źle. Ja jestem naprawdę w stanie docenić piękno tego sportu i każdą małą rzecz, która wydarzy się przed walką, a potem w walce.
Jak oglądam boks, który mnie interesuje to podnosi mi się adrenalina - ja nie potrzebuję wtedy żadnych wspomagaczy choćby w postaci kawy. Siadam i oglądam jednym tchem 3 walki z karty po 12 rund z małą przerwą na siku. Tak przy wczesnym Stevensonie i ówczesnym Haneyu zaczynam przysypiać - nigdy mi się to nie zdarzało. Nawet ze dwie strzałki w bok podczas rundy zrobię żeby to wreszcie przeleciało. Wkurwiający jest ten gość.
To co zrobił Haney z cieniem Gamboy, to co zrobił z cieniem Linaresa i jeszcze tam dobrze po głowie zebrał pokazując braki kondycyjne, to jaką padakę pokazał z jednowymiarowym Diazem... Jakie męczarnie były z Łomaczenką i usypianko z Kambososem. Cofam wszelkie słowa, które zostały przeze mnie napisane. Wygra z Garcią ofc, bo ma ogromną przewagę warunków, a "młody" jest dalej niestabilny i ma za gorącą głowę, ale ja szczerze nie lubię Devina Haney. Nie podoba mi się jego boks.
Co do tematu to nie jest nic nowego. Floyd Mayweather Jr wykupił swój kontrakt od Aruma płacąc wtedy pieniądze, których nie był wart, ale wiedział że jest wart dużo więcej.
Zgadzam sie w pelni. Pamietam jak jeszcze nastoletni Haney byl kreowany na nastepce Floyda. Widzialem w nim ogromny talent. O ile z Lomaczenka mogl wypasc blado(w mojej opinii przegral), bo Ukrainiec to geniusz techniki, a Haney mimo, ze wiekszy to nie ma ciosu by moc postraszyc, o tyle te pozostale walki to faktycznie meczarnia dla oczu. Floyd w nizszych wagach walczyl bardziej ofensywnie i nokautowal. W tych wyzszych moze nokautow wielu nie bylo, ale czlowiek zachwycal sie jak pieknie na milimetry znikala ciosow. Zreszta jeszcze lepszym przykladem jest Pernell Whittaker. To byla po prostu efektowna defensywa. A Haney meczy oczy strasznie...
Ja bardzo lubię gości co oglądają walki i wyciągają wnioski. Sprzedam Ci fajną perełkę. Jak będziesz miał czas i to obejrzysz to dobrze dla Ciebie. Jak nie to nic się przecież nie stanie.
To jest fajny test na robienie dobrych punktacji oraz tego "czyje ciosy bardziej bolą w oczach obserwatora".
https://www.youtube.com/watch?v=Ydl4DqnFGHQ&t=876s&ab_channel=BoxingModernClassics
Mysle, ze wpisuje się w to np Groves vs Smith, Cotto vs Ali, czy ostatnio Wilder z Parkerem.
Nie ukrywam, ze przez ostatnie 2-3 lata boks oglądam wyłącznie sporadycznie, 2-3 walki w tygodniu, chyba, ze jest fajna gala, to w całości. Proza zycia mnie dogoniła i oglądam pewnie z 20% tego co 5-10 lat temu.
Tak samo aktywne uprawianie, 1 Max 2 treningi bokserskie w miesiacu, przerzuciłem się na Bjj, bo po kilku ostatnich sparingach bokserskich w głowie mi szumiało przez kilka dni. To nie jest sport dla starych ludzi :-)
Stójkowy sporty walki są niestety mocno wyniszczające, niewielu jest Floydow na świecie, sporo się przyjmuje, ma to swoje konsekwencje. Okazyjnie robie 2-3 rundy zabawek, ale nie porywam jak jeszcze 5-6 lat temu na 8-10 rundowe ciężkie sparingi, bo za stary już jestem na to. Za długo człowiek dochodzi do siebie, ale boks zawsze będzie moja pierwsza miłością