BEN WHITTAKER TYM RAZEM NIE OLŚNIŁ
Ben Whittaker (7-0, 5 KO) kontynuuje serię zwycięstw, choć nie wszystkie są i będą tak efektowne jak ostatnio.
Wicemistrz olimpijski i prospekt wagi półciężkiej zmierzył się na gali w Londynie z mało umiejącym, ale bardzo ambitnym Leonem Willingsem (7-2, 2 KO). Faworyt już w pierwszej rundzie miał rywala na deskach, pojedynek potrwał jednak pełne osiem i zakończył się werdyktem 78:73.
- Dałem mu się kilka razy trafić, by coś komuś udowodnić - tłumaczył się potem Whittaker. Ale po prostu zaboksował przeciętnie...
Ponadto Chris Kongo (15-2, 7 KO) wypunktował 96:94, 96:93 i 98:92 Floriana Marku (13-1-1, 8 KO), a broniący tytułu mistrza Wielkiej Brytanii wagi junior ciężkiej Viddal Riley (11-0, 6 KO) pokonał Mikaela Lawala (17-2, 11 KO). Sędziowie ocenili walkę w rozmiarach 98:92 i dwukrotnie 99:91.
Ale sądząc po tłumaczeniach raczej ta walka nic go nie nauczy.
Po drugie, że jest większym kretynem, niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Bo jeśli faktycznie pozwolił się trafić, to według mnie ma nie po kolei w głowie. A jeśli tylko tak mówi, to oznacza braki, które już niedługo wykopią go z grona "prospektów". Co w sumie wyjdzie mu na dobrze, gdyż wyglądem i zachowaniem jak ulał pasuje do różnych freaków. Sądzę, że w jakimś "Freak Brother", gdzie rano się tłuką a wieczorem bzykają z panienkami, zamknięci w jakimś domu z ringiem/klatką byłby supergwiazdą. No, chyba że do gry wszedłby Yoka, albo nie daj panie Jake Paul :P
Problem z Whittakerem polega na tym, że on błyszczy na tle absolutnej 4 ligi. Takich prostych chłopaków, którzy po kilku treningach w lokalnym klubie postanowili być zawodowcami. Bo na sali, na tle osiedlowych dresików szło im dobrze. A potem wychodzą do amatorskiego wicemistrza olimpijskiego, który zgrywa przy nich drugiego Roya, bo może sobie na to pozwolić.
W Polsce też był trochę podobny przypadek. Niejaki Igor Jakubowski. Amatorskie sukcesy na polskim podwórku, na olimpiadzie raczej cienko, ale później przeszedł na zawodowstwo i w drugiej zawodowej walce zmierzył się z całkowicie zielonym debiutantem Pawłem Nowaczyńskim. Czarnoskórym Polakiem, wychowanym w lubelskim domu dziecka, który boks zaczął trenować jakieś 8 miesięcy przed tą walką. Nie wiem, kto go w ogóle do takiego starcia dopuścił i nie rozumiem, dlaczego Każyszka, który to wtedy organizował, się na coś takiego zgodził.
Ale wyszło jak wyszło a Jakubowski dzieciaka zdemolował. Bo mógł, zamiast pokicać, nawet trochę poudawać Whittakera, rozrzucił młodego jak gnój po polu. Ale potem zaczął zbierać regularne wpierdole od jakiejś 3 ligi i szybko zakończył "karierę", czy co to było. Jak na razie Whittaker wygląda właśnie na takiego gościa. Odważnego do słabiaków. Ale co się stanie, kiedy dostanie kogoś, z kim nie da się pajacować i kto potrafi mocno walnąć, diabli wiedzą. Osobiście uważam, że lanie sprawiłby mu już Craig Richards, oczko przed nim na brytyjskiej drabince. A przecież w samej tylko Wielkej Brytanii, potędze w kategorii półciężkiej jest cała masa dobrych i mocno bijących zawodników. Nie widzę Whittakera ani z Buatsim, ani z Yarde, nie mówiąc już o zagranicznej czołówce.
Pokazówki fajne są i ładne, ale nie takie na sile ;) zobaczymy co sie wydarzy jak dptrze do wyzszej ligi