WALKA ROKU? GIGANCI - CLARKE I WARDLEY, NA REMIS!
To była walka roku 2024 w wadze ciężkiej. Frazer Clarke (8-0-1, 6 KO) i Fabio Wardley (17-0-1, 16 KO) wciąż niepokonani.
Początek dla Clarke'a, który po kilku lewych prostych trafił prawym sierpowym. Rywal w końcówce pierwszej rundy odpowiedział prawym overhandem, a tuż po przerwie podkręcił tempo i ostrzej zaatakował. Frazer podjął wyzwanie i ostatnia minuta drugiej odsłony to już ringowa wojna i mocne bomby po obu stronach.
Wardley wygrał rundę trzecią, ale w każdy cios - a zadał ich sporo - wkładał całą siłę. Clarke niby oddał inicjatywę, ale pomimo sporego pressingu ze strony przeciwnika w ogóle nie panikował, zachowywał spokój, a swoim jabem rozbił nos oponenta. Podobnie wyglądały kolejne trzy minuty.
Fabio zmienił nieco taktykę w piątym starciu. Zamiast "dzikich" sierpów zaczął boksować lewym prostym. W pewnym momencie złapał rodaka kontrą prawym sierpowym, przeprowadził szturm i w końcu kolejny prawy, który doszedł do głowy Clarke'a, powalił go na deski. Na szczęście medalisty olimpijskiego gdy sędzia doliczył do ośmiu, zabrzmiał zbawienny gong na przerwę. Frazer opanował co prawda kryzys, ale oddał inicjatywę i rundę szóstą.
W siódmym starciu Clarke został ukarany odjęciem punktu za cios poniżej pasa, natomiast w końcówce znów wydawało się, że zaczyna przełamywać zmęczonego Wardleya. Tymczasem w ósmym znów wywiązała się ringowa bitka. Obaj byli wyczerpani, walczyli "na rezerwie", ale żaden z nich nie zamierzał zrobić kroku w tył. Po kolejnej odsłonie obaj ledwo co schodzili do swoich narożników. Wydawało się, że pierwszy czysty cios, jednego bądź drugiego, zakończy się nokautem. Tymczasem... w rundzie dziesiątej obaj byli na skraju porażki przed czasem, obaj zainkasowali kilka bardzo mocnych bomb, ale co najważniejsze, obaj wciąż stali na nogach. Tak samo zresztą wyglądały kolejne trzy minuty dlatego przed ostatnią, dwunastą rundą, obaj dostali owacje od kibiców.
Ostatnie starcie zażarte, równe i porywające kibiców. Gdy zabrzmiał ostatni gong, wyczerpany Clarke osunął się na matę ringu. Był tak zmęczony, że do werdyktu musiał być podniesiony. A jak punktowali sędziowie? 114:113 Wardley, 115:112 Clarke i 113:113. A więc remis!
Obaj jednak dotrwali do końca. Wynik moim zdaniem sprawiedliwy. Nie punktowałem ale optycznie szkoda by mi było któregoś z nich uznać za przegranego. Walka super ale nie widzę któregoś z nich ze ścisła czołówka. Za to widzę ich ponownie w tv bo fajnie się to oglądało
W ogóle fajna gala: Whittaker, Babic, Marku i ten nowy cruiser (Riley) - kurde, kto robi takie gale w niedzielę!??
TOP5 pod względem siły ciosu. Całościowo to okolice 15 miejsca.