LARA STARY, ALE WCIĄŻ JARY
Tuż przed 41. urodzinami Erislandy Lara (30-3-3, 18 KO) w wielkim stylu odprawił obowiązkowego pretendenta i obronił tytuł mistrza świata wagi średniej federacji WBA.
Naprzeciw nieaktywnego od blisko dwóch lat Kubańczyka stanął silny fizycznie Michael Zerafa (31-5, 19 KO). Początek bardzo spokojny i rozpoznawczy. W pierwszej rundzie nie działo się prawie nic, w drugiej niewiele więcej, ale w samej końcówce champion skontrował lewy prosty rywala i po odchyleniu wystrzelił kombinacją prawy-lewy krzyżowy. Oba ciosy eksplodowały na brodzie challengera, który ciężko padł na matę. Zerafa musiał tylko wstać na osiem, wtedy zabrzmiałby gong na przerwę i sędzia zapewne dopuściłby go do trzeciej rundy, Australijczyk jednak podniósł się, zatoczył i poleciał na liny, nie zostawiając arbitrowi wyboru. TKO w drugiej odsłonie.
Wcześniej Julio Cesar Martinez (21-3, 15 KO) dwukrotnie rzucił na deski Angelino Cordovę (18-1-1, 12 KO) w trzecim starciu i choć miał problemy w drugiej połowie walki, utrzymał pas WBC wagi muszej. Sędziowie punktowali na jego korzyść w stosunku dwa do remisu - 113:113 i dwukrotnie 114:112.
Dla mnie to nie przegrał walki Pernell Whitaker. To jest jeden z ATG. Lara walkę przegrał - był pobity. Nie można negować tego co zrobił z nim za duży na Larę Hurd. Walkę z Moliną można interpretować różnorako. Walki z Williamsem na pewno nie przegrał, ba wpierdolił wtedy biednemu Pauli, który krótko potem sam wpierdolił się na wypadek. Martirosyan to jest wygrana Lary - duża była swego czasu ta walka, ale rundy (nawet te przegrane) zlicza się do końcowego wyniku, a ostatnią rundę Lara wygrał.
Alvarez... po co znowu pisać tu o Alvarezie. Za dużo jest Alvareza tu ogólnie w stosunku do kalsy sportowej.
Lara jest jak wino, a i w schyłkowym dla pięściarza wieku został puncherem. Zawsze to był świetny zawodnik i wzorzec modelu kubańskiego. W sumie jestem ciekaw czy podąży drogą Hopkinsa i stanie się takim ringowym Chardonnay, a może już zaczął?
*
*
*
Nigdy nie nazwałbym Lary puncherem, ale fakt jest faktem, że pięściarze wraz z wiekiem dojrzewają. Dojrzewają, bo nie mają już tych nóg co kiedyś, szybkość szwankuje i ciało nie nadąża już za mózgiem, który mógłby robić jeszcze dużo innych rzeczy gdyby nie nogi, reakcje po przyjętym ciosie i szybkość rąk.
Dlatego też, ci techniczni stają się takimi mean bokserami. Jest to w pewien sposób frustrujące, bo oni wygrywali walki ciosami (niekoniecznie trafionymi), a teraz im się nie chce i biją bad intentions nawet kosztem przegrywania rund.
Dlatego też puncher48 jesteś świadkiem wpuszczenia na prawą rękę takiego bawoła jak Franc Botha przez Tysona. Nie to, że Tyson był wcześniej pykaczem, ale jego boks po tym więzieniu i wszystkich przemyśleniach zostawiony sam ze sobą się wyraźnie zmienił. Nastawiony na jeden cios i robienie krzywdy. Wygrywanie rund? Komu to potrzebne?
https://youtu.be/o4KCpJYAGOs?t=1647
Data: 31-03-2024 11:44:01
Trochę z Tysonem przesadziłeś. To był już 99 rok i cień cienia Tysona na co miało wpływ mnóstwo innych rzeczy...
co do niepokonanego P.Whitackera to nie zgadza się ani teza ani detale (Trinidad i jakiś tam Carlos na koniec)... tak czepiam się słówek tak samo jak Ty ty się czepiasz- dlatego bo mi się nie chece pisać postu na pół strony.
a więc się wysilę Molina - Lara lub remis , Williams - Lara wysoko, Marirosayan - Lara Wysoko, Alvarez - Lara minimalnie (remis przełknę ), Hurd - Hurd nieznacznie za brutalne akcenty,Castano - Lara minimalnie.
ps.niektóre walki oglądałem dawno temu
ale jak się poczyta fora to nawet Lara/Hurd ludzie widzą pół na pół. Tak więc jakby te wszystkie walki dostał Lara to właściwie ciężko by do Lary dopierdalać porównójąc do gośći którym naciągnięto wszysko co się dało plus dodano wały - patrz rudy czy nawet Ali.