TIM TSZYU: ZAMIERZAM MOCNO ZRANIĆ FUNDORĘ
Menadżer Tima Tszyu (24-0, 17 KO) już rozmawia z obozem Terence'a Crawforda, gdyby coś nie wyszło, na ochotnika zgłasza się Errol Spence, najpierw jednak trzeba pobić wyższego o głowę Sebastiana Fundorę (20-1-1, 13 KO).
To będzie danie główne sobotniej gali w Las Vegas, rozpoczynającej współpracę PBC z Amazon Prime. Tszyu i Fundora spotkają się w daniu głównym tej imprezy.
- Wiem jak postępować i radzić sobie z mańkutami, podobnie jak z wysokimi rywalami. Chodzi tylko o umiejętność dopasowania się do panujących warunków w ringu, co akurat potrafię bardzo dobrze. Plan jest taki sam jak zawsze, wyjść do ringu i go zranić, zranić naprawdę mocno. Ktoś w pierwszych rzędach złapie jego spadającą głowę - zapowiada syn legendarnego Kostyi Tszyu, który ma z bliska dopingować syna.
Dodajmy, że dla Tima to druga obrona tytułu mistrza świata wagi junior średniej federacji WBO.
Nie. To ten, co ma 197 cm wzrostu i walczy w super welter. Co się zresztą niedługo skończy, bo przy takim wzroście już dawno powinien ważyć co najmniej 80 kilo. Więc pewnie je w niebezpieczny sposób zbija, korzystając z "przedłużonej młodości", którą zapewne zafundowały mu jego geny. Ale pociągnie tak maksymalnie rok-dwa. A potem zacznie się rozsypywać.
Ale to o tym myslałem :) spoko dzięki za doprecyzowanie. Pzdr.