CIĘŻKI JOE JOYCE PRZED CZASEM, ALE NIE ZACHWYCIŁ
Po dwóch porażkach z Zhangiem Zhilei na zwycięską ścieżkę powrócił Joe Joyce (16-2, 15 KO). Ale najcięższa w karierze wersja wicemistrza olimpijskiego z Rio (2016) nie zaimponowała nikomu.
Na papierze Kash Ali (21-3, 12 KO) powinien być wymagającym rywalem, ale już Kamil Sokołowski udowodnił, że nie taki diabeł straszny... Mimo wszystko zabrakło siedmiu sekund, aby pojedynek potrwał na pełnym dystansie.
Wielki, 130-kilogramowy Joyce był wolny, ale szedł jak czołg na rywala, którego sporadyczne kontry nie robiły na nim wrażenia. W samej końcówce faworyt podkręcił jeszcze tempo i prawym sierpowym powalił przeciwnika na deski. Ali odczekał do dziewięciu i chciał wstać jak najpóźniej, jednak sędzia Kevin Parker poddał go na samym finiszu.
Podczas gali w Birmingham wysoko notowany w wadze średniej (WBO #5, IBF #11, WBA #12, WBC #15) Nathan Heaney (18-0-1, 6 KO) zremisował z Bradem Paulsem (18-1-1, 10 KO). Sędziowie punktowali 116:113 Heaney, 115:114 Pauls i 114:114.
Poniżej oczekiwań wypadł Zach Parker (24-1, 17 KO). Co prawda pokonał 96:94, 97:92 i 98:91 Tyrona Zeuge (27-2-1, 15 KO), ale Niemiec powalił go na deski w drugiej rundzie i kilka razy zagroził w kolejnych.
Joyce ważył 130, tyle co tydzień temu Zhang, który tradycyjnie po 4 rundzie ledwo się ruszał. Joyce boksował tak jak zawsze, czyli nieustanna presja oraz twarda szczęka. Owszem dawał się łapać tym 'looping right hand', ale zbierał mniej niż w poprzednich walkach. Nawet taki Hammer nawsadzał mu więcej przez te 3 rundy niż Ali przez 10. Ali oczywiście że chciał przetrwać i robił to dobrze. Gdyby zadawał więcej ciosów, upadłby dużo szybciej. Przecież nawet ta ostatnia akcja zaczęła się od trafienia Alego, tylko że potem poszłą odpowiedź.
Generalnie ta walka miała dać odpowiedź, czy Joyce nadal jest w stanie boksować w swoim stylu (bo wiadomo, że nic innego nie wymyśli), czyli kondycja + żelazna szczęka, i nadal tak to wygląda. Nadal dostawał bomby z prawej i nadal nawet nie mrugnął. Nie mówię, że jest tak dobry jak przed Zhangiem - kiedy zresztą była przesada w drugą stronę i był mocno przeszacowany - ale nadal może być groźny dla najlepszych. Musi po prostu zrzucić jakieś 10 kg, żeby móc wywierać jeszcze większą presję.
Ciężko wnioskować po walce z gościem na poziomie Kamiala Sokoowskiego.Wcześniej to JJ przejeżdżał się po takich rywalach,ale też nie ma co wnioskować,bo wiadomo,że walka,walce nie równa,a faworyci nie zawsze przykładają sie do takich walk.Ja twierdzę,że walka była mega słaba i porównując ją do pozostałych,była zdecydowanie najsłabsza.
Absolutnie nie zgadzam się z tym całym narzekaniem. Czasami chciałoby się przełączyć na komentarz w jakimś innym języku, bo ile można słuchać tego p...lenia zwłaszcza Kostyry, z całym szacunkiem, ale co drugie słowo było narzekanie na Joyce'a.
Joyce ważył 130, tyle co tydzień temu Zhang, który tradycyjnie po 4 rundzie ledwo się ruszał. Joyce boksował tak jak zawsze, czyli nieustanna presja oraz twarda szczęka. Owszem dawał się łapać tym 'looping right hand', ale zbierał mniej niż w poprzednich walkach. Nawet taki Hammer nawsadzał mu więcej przez te 3 rundy niż Ali przez 10. Ali oczywiście że chciał przetrwać i robił to dobrze. Gdyby zadawał więcej ciosów, upadłby dużo szybciej. Przecież nawet ta ostatnia akcja zaczęła się od trafienia Alego, tylko że potem poszłą odpowiedź.
Generalnie ta walka miała dać odpowiedź, czy Joyce nadal jest w stanie boksować w swoim stylu (bo wiadomo, że nic innego nie wymyśli), czyli kondycja + żelazna szczęka, i nadal tak to wygląda. Nadal dostawał bomby z prawej i nadal nawet nie mrugnął. Nie mówię, że jest tak dobry jak przed Zhangiem - kiedy zresztą była przesada w drugą stronę i był mocno przeszacowany - ale nadal może być groźny dla najlepszych. Musi po prostu zrzucić jakieś 10 kg, żeby móc wywierać jeszcze większą presję.
*
*
*
Walki nie widziałem jeszcze. Fajnie jest z kolei wejść w jakiś randomowy temat i przeczytać dobry merytoryczny komentarz. Ta strona dalej nie daje możliwości zwykłego plusowania pod komentarzem, stąd mój post.
Ściągam sobie teraz Tuivasa vs. Tybura żeby zobaczyć co tam się mogło odpierdolić. Ten Tuivasa mnie trochę kupił tym jak mu się zawsze wylewało ze spodenek i niczym się nie przejmował. Fajny HW stójkowicz. Let's see.
Tak za bardzo to ja nie wiem o co Ci tak naprawdę chodzi?Joyce wnosząc 130kg pokazał,jak potraktował walkę z Alim.W ogóle się do niej widocznie nie przygotowywał i jak wyglądał,tak zawalczył,to co mieli komentowawać?Mieli być zachwyceni?walka była słaba,JJ zawalczył bardzo przeciętnie i tyle.Przeciwnik był przeciętny i nie stanowił zagrożenia,a JJ poza ostatnią rundą nie potrafił mu zagrozić.
Tybura zrobił świetną robotę
Puncher48 pls.
Dosiądę cię i chciałbym się upewnić, że już nigdy nie będziesz rozmawiał z wnukami, a na starość ktoś będzie cię karmił łyżką. Tylko się upewnię uderzając jeszcze parę ciosów w tył głowy żebyś na pewno nie miał myśli, że coś jeszcze możesz. Marcin Tybura - nie życzę ci tego co spotkało Ngannou, bo za dużo pieniędzy byś zarobił. Życzę ci tego co spotkało Mago Abdusalamova.
Nie wiem skąd to oburzenie u ciebie, przecież to MMA, a zasady tam są inne niż w boksie i jestem zdania, że Tybura zawalczył perfekcyjnie kończąc Tuivase łatwo, szybko i przyjemnie.
*
*
*
Dlatego robię przerwę od tego syfu i tak jak się zaraziłem tak się odzarażam tą walką. Marcin Tybura jest dla mnie nikim. Jest kompletną kurwą.
W MMA też można zrobić coś lepszego - wiem, że nie każdy ma skillsy żeby dźwignie zakładać i poddawać w ten sposób lub dusić, ale nawet będąc w takim przysiadzie można okrężne ciosy zadawać wiedząc, że "i tak go mam". Tu? Tu wyszedł totalny jaskiniowiec stąd oburzenie. Jebać UFC.
Ta strona dalej nie daje możliwości zwykłego plusowania pod komentarzem"
I właśnie bardzo dobrze. Ta strona przypomina zwykłe spotkanie w barze chłopaków gadających o boksie. Czy w barze możesz edytować swoją wypowiedź? NIE. Zbierasz konsekwencje swoich słów, nie ma edycji. Czy w barze możesz komuś dawać lajki? NIE. Możesz najwyżej go głośno pochwalić.
I ta strona daje właśnie taką klasyczną, pierwotną, twardą namiastkę klasycznego spotkania w celu porozmawiania o boksie.
Ja jestem na nie aby coś tu zmieniać. Po lajki, edycje, dupo-cekiny idźcie do konkurencji.
Nie odbierz mnie źle. Jestem zwolennikiem tego co tu napisałeś, ale do kurwy nędzy opcja cytuj i plus (bez minusa) powinna być czymś oczywistym.
Nie "odstrzelony", tylko zweryfikowany. Jako jednowymiarowy tłuczek, który nie potrafi dostosowywać swojego stylu do konkretnych przeciwników. Do czasów walki z Zhangiem Joyce był postrzegany jako coś w stylu marvelowskiego "The Thing". Czyli koszmarnego, zbudowanego z cegieł typa, którego nic nie rusza.
Joe ślamazarnie toczył się po ringu, przyjmując na michę praktycznie każdy strzał, ale też wyprowadzał sporo swoich. Wolnych, nie nokautujących, ale na tyle dotkliwych, że w końcu łamał swoich przeciwników. Bardziej psychiczne niż fizycznie. Bo ile można tłuc w taką ścianę, która nieubłaganie naciera i co gorsza oddaje?
Zhang pokazał, że ściana jest jednak do skruszenia. W ten sposób szybsi bokserzy, tacy jak Usyk czy na przykład Sanchez bez problemu Joyce'a obskoczą. Z kolei tacy, którzy nie ustępują Chińczykowi siłą ciosu będą kładli go na dechy. Tak zrobi Joshua i być może nawet Wilder, pod warunkiem, że przekona się do zadawania ciosów. Z pewnością obejrzałbym walkę Joyce'a z Furym, któremu ślamazarny Joe może nie pasować tak samo, jak nie pasował mu Ngounnu.
Tak, Zapeda ma taką intensywność zadawania ciosów, że przyznam że trochę budzi moje wątpliwości, czy aby tylko legalna farmakologia była w użyciu... Toć on w te 4 rundy wyprowadził ponad 400 ciosów, a wcale nie wyglądał na jakoś specjalnie zmachanego. I to nie tylko machała łapkami, a jak piszesz, tak nawsadzał na schaby że Hughs pewnie przez kilka dni będzie na czerwono sikał
Nb. wątek obok Sanchez jest wynoszony pod niebiosa, chociaż w 4 ostatnich walkach pokonał gości z trzeciej-czwartej setki boxreca - każdy z nich słabszy niż Kash Ali - i to jednemu dał się trafić tak, że ledwo ustał.