JOYCE CHCE REWANŻU Z PARKEREM, ALE TEN ZNÓW ZAWALCZY Z ZHANGIEM
Joe Joyce (15-2, 14 KO) po nokaucie na Josephie Parkerze (35-3, 23 KO) był o krok o walki mistrzowskiej, ale w zeszłym roku dwukrotnie przed czasem pobił go Zhang Zhilei (26-2-1, 21 KO). W międzyczasie Parker odbudował swoją pozycję i dziś Joyce z przyjemnością wziąłby z nim rewanż.
Wicemistrz olimpijski wagi super ciężkiej z Rio (2016) pół roku po drugim nokaucie rąk Zhanga, którego w miniony piątek Parker pokonał na punkty, wróci w sobotę podczas gali w Birmingham. Tam czekać na niego będzie Kash Ali (21-2, 12 KO).
- Gratuluję, zróbmy to raz jeszcze - powiedział do Parkera po jego wygranej nad Zhangiem szykujący się do swojej walki Joyce. Ale Nowozelandczyk musi - w myśl zapisów kontraktowych - dać Chińczykowi rewanż.
- Wkrótce znów się zobaczymy w ringu - zapowiada Zhilei.
- Była klauzula o rewanżu, więc znów to zrobimy. On pokonał mnie w boksie olimpijskim, teraz ja wygrałem w gronie zawodowców, więc póki co jesteśmy na remis. Jestem gotowy na ten rewanż, a potem zobaczymy co dalej - zapowiada Parker.
Jeżeli Zhang popracuje nad kondycja (w co nie chce mi się wierzyć bo to jego pięta achillesowa) to da lepsza walke. Natomiast Parker też ma coś do poprawy tj. być jeszcze bardziej skoncentrowany żeby nie wyłapać jakiejś bombki.
Przed walką Joyce Zhang myślałem, że to podobni bokserzy poza 'silnikiem', a tymczasem właśnie głownie przez ten silnik oni są całkowicie inni. Dlatego w trójce Joyce Zhang Parker przy ew. rewanżach wyniki widzę bardzo podobnie co pierwsze walki. Joyce jeśli tylko nie została mu skruszona szczęka, jest w stanie znowu zrobić to samo z Parkerem, tj. przyjmować wszystkie jego ciosy i go zamęczyć. Myślałem, że ruchliwy Parker były w stanie go zrobić na nogach, ale teraz sądzę, że nie byłby w stanie unikać ciągłej presji. Z kolei Chińczyk absolutnie nie ma kondycji, żeby wywrzeć jakąkolwiek presję i Parker mógłby go ograc dokładnie tam samo. Z kolei Joyce Zhang już widzieliśmy dwa razy. Joyce nie ma planu B, ma tylko plan A polegający na presji i 'przyjmę - oddam mocniej', czyli w tym wypadku żeby samemu pakować się Chińczykowi na kontry z lewej ręki.
Niby widzieliśmy ale Joyce jest po przejściach, a Parker na fali wznoszącej. Mogłoby to wyglądać zupełnie inaczej.
Parker już trochę rywali oklepał, ale jak chce dalej bić dziadków, to można znaleźć także coś nowego: Ortiz albo Pulev. Przez ciągłe rewanże i obijanie gościa z MMA mamy zastój w ciekawych walkach w HW. Zaraz kilku z czołówki zakończy kariery bo zbliżają się do 40 albo są już nawet po, a wynik walk pomiędzy nimi pozostanie jedynie wieczną dywagacją.
A ja nawet chciałbym, żeby Parker rozjechał tego dziada Ortiza. I tak psychofani powiedzą, że przecież jest stary. Denne kicanie po ringu i zadawanie ciosów przed przeciwnikiem to nie recepta na walkę. Zweryfikował go już ten niby nic nie warty świniopas Ruiz, szkoda tylko, że nie udało się dokończyć. Ortiz to najbardziej przereklamowany gość.