SZEF UFC BEZLITOSNY PO PORAŻCE NGANNOU Z JOSHUĄ
Dana White - prezydent UFC, który w niezgodzie rozstawał się z Francisem Nganou, wbił szpilkę w swojego byłego mistrza po ciężkim nokaucie z rąk Anthony'ego Joshuy (28-3, 25 KO).
"Predator" zszokował bokserski świat nieznacznie przegranym debiutem z Tysonem Furym (34-0-1, 24 KO). Byli tacy, którzy uwierzyli, że narodziła się nowa gwiazda boksu. Nadzieje te równie szybko zgasił w piątkową noc Joshua (KO 2).
- Gdyby Tyson Fury trenował przed walką z Ngannou i nie pojawiłby się w ringu wyglądając tak, jakby zjadł samego siebie, prawdopodobnie tamta walka skończyłaby się tak samo. Krzyżowanie boksu z MMA tak właśnie się kończy - powiedział White po gali UFC 299.
Przypomnijmy, że Ngannou (0-2 w boksie), gwiazdor MMA, po porażce z AJ-em zapowiedział, że do boksu jeszcze wróci i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Generalnie, to UFC rucha swoich bez mydła. Ich duże eventy często oglądalnością przebijają boks, a wynagrodzenia mają żenująco niskie w porównaniu z topowymi bokserami.
Kierunek bokserski jest oczywiście możliwy tylko dla garstki zawodników UFC, ale za to tej najbardziej medialnej części.
Co nie zmienia faktu, że w pełni zgadzam się z jego wypowiedzią ;-)
Nie oglądam za bardzo mma, ale chyba troche przesadzasz. MMa za to wymaga wszechstronności. Pilnujesz góry, dołu, parter, kopniaki. W tym porównaniu boks to "tylko" ciosy dwoma rękoma".
Dana zazdrosci, bo ile Ngannou wyciagnal z tych walk? 30.000.000 ?