BENAVIDEZ ZGODZIŁ SIĘ NA 8% WYPŁATY CANELO: ON NIE CHCE TEJ WALKI!
92 do 8 - na tak niekorzystny podział procentowy godzi się David Benavidez (28-0, 24 KO), byleby tylko zaprosić do tańca Saula Alvareza (60-2-2, 39 KO).
Już wcześniej informowaliśmy Was o tym, że Amerykanin jest gotów wyjść do ringu z Canelo za zaledwie 5 milionów dolarów. I "zaledwie" to przemyślany zwrot, biorąc pod uwagę dwukrotnie większą wypłatę dla Caleba Planta za walkę z Canelo, którego potem Benavidez zlał na kwaśne jabłko.
Padła oferta, konkretne liczby, i tak oto meksykański gwiazdor i bezdyskusyjny mistrz świata wagi super średniej miałby zarobić aż 60 milionów dolarów. Dodatkowo Canelo zebrałby jeszcze bonusy za sprzedaż PPV, a ta z pewnością byłaby dużo większa niż za walkę z Jermellem Charlo, który skakał aż o dwa limity w górę.
- Nie miałem problemów z przyjęciem takiej umowy. On wziąłby prawie wszystko, a ja nawet nie starałem się tego negować, po prostu chciałem dużego wyzwania. Problem polega na tym, że Canelo nie chce tej pi***j walki. Nie chodzi tu o żadne rozgrywki promotorskie, on po prostu nie chce ze mną walczyć. To szalone, że niektórzy kibice wciąż tego jeszcze nie widzą. I za każdym razem, kiedy on wypisze się z jakiejś walki, jego wierni kibice szukają miliona jeb***ch wymówek - powiedział Benavidez, który nie mogąc się doczekać swojej szansy przeskoczy na moment do wyższej wagi półciężkiej na mocne starcie z Aleksandrem Gwozdykiem (20-1, 16 KO) o pas WBC w wersji tymczasowej. Co ciekawe Gwozdyk na co dzień trenuje w Canelo Team pod okiem Eddy'ego Reynoso.
- Cóż, skoro nie mogę dopaść samego Alvareza, to pobiję przynajmniej kogoś z jego ekipy - dodał Benavidez.
Chyba David czasami wchodzi na naszego orga i czyta wypowiedzi co poniektórych forumowiczów :).
Bivol łopaologicznie pięściami po rudym ryju wytłumaczył mu gdzie jego jego miejsce w szeregu...i teraz rudy się ego pilnuje bo jeszcze jedno takie mordobicie i koniec wielkich wypłat