PROMOTOR BENAVIDEZA: PO WALCE Z GWOZDYKIEM WRACAMY PO CANELO
Sampson Lewkowicz, promotor Davida Benavideza (28-0, 24 KO), zapewnia wszystkich kibiców, że jego zawodnik po jednorazowym wyskoku do wagi półciężkiej będzie chętny i gotowy, aby wrócić do limitu 76,2 kilograma na walkę z Saulem Alvarezem (60-2-2, 39 KO).
Amerykański bombardier od wielu miesięcy dopomina się o walkę z meksykańskim gwiazdorem, ten jednak omija go póki co szerokim łukiem i wybiera inne opcje. Dlatego Benavidez postanowił przyjąć walkę z Aleksandrem Gwozdykiem (20-1, 16 KO) o pas WBC wagi półciężkiej w wersji tymczasowej. A co potem?
- Mój zawodnik będzie skłonny i gotowy wrócić do wagi super średniej, aby walczyć z Canelo we wrześniu - zapewnia Lewkowicz.
Pojedynek Benavideza z Gwozdykiem jest planowany na przełom czerwca i lipca, choć bardziej realnym terminem jest czerwiec. Canelo wraca 4 maja, wciąż nie wiadomo z kim, ale kolejny występ ma zaplanowany na wrzesień.
Mam z kolei nadal najlepszej jakości materiał poglądowy czyli Hwozdyk-Stevenson. Kiedyś się do tej walki zbiorę w sobie i obejrzę ponownie. Tak samo jak Mago-Perez też jest i czeka. Ta jednak poczeka trochę dłużej.
Duma śmierdzi. Tak jak pisałem w innym temacie, Alvarez ma niby 33 lata, ale na karku już 62 walki. Taki Pacquiao jest o 12 lat starszy a walk ma tylko 10 więcej. Te 62 walki to 62 obozy przygotowawcze. Nawet jeśli nie były pełne, gość 12 lat spędził na obozach, harując jak wół. Do tego dochodzą liczne gwałtowne zmiany wagi i koksowanie.
Nie wiem, jak tam u niego z eksploatacją organizmu, ale przyjmuję, że już słabowato. Gość wstaje z łóżka i czuje te walki i te obozy. Dlatego myśli o ładnym "ukoronowaniu spuścizny". Co stoi w gwałtownej sprzeczności z potencjalnym pojedynkiem z młodym, groźnym, kostuchowatym i dużym Benavidezem.
Innymi słowy - moim zdaniem - Canelo nie chce kończyć kariery porażką, być może nawet przed czasem. Bo później chcieliby od niego jeszcze rewanżu. W ten sposób przeszedłby do historii nie tylko jako typ o zbyt wielu szemranych zwycięstwach, ale i laniu na zakończenie. Alvarez nie ma na to ochoty i w sposób zrozumiały myśli o swojej przyszłości. Na przykład w reklamie. Dlatego woli unikać zagrożeń.
A Chavez sr ma 115 walk.
No miał. Ale to była jeszcze bokserska era przed-przemysłowa. Czyli koleś taki jak Chavez w swojej 35! zawodowej walce i zerem w rekordzie brał takiego harpagana jak Roberto Collins. Który w tym czasie miał, ho ho, aż 2 zwycięstwa i 15 porażek.
Do walki z takim typem Julek mógł podchodzić z marszu. Bez obozu, bez treningu. Po prostu wstając z łóżka i robiąc robotę. Dopiero za czasów jego syna zaczęła się hodowla brojlerów. Czyli 3 miesięczne obozy, na nich suszenie, żeby do walki w kategorii lekkiej wychodził prawie cruiser, sterydy na szeroką skalę, wszystkie inne wspomagacze.
Dlatego taki Chavez starszy mógł sobie dopykać do 115 walk, skoro w 52 wziął sobie na przykład niejakiego Ramona Uramburu, z zatrważającym rekordem 0-1-0, przy czym chrzanił się z nim aż 3 rundy. To naprawdę były inne czasy. Teraz zawodnik z 62 walkami to albo pół-wrak, albo nabijacz-desperat w stylu Włodarczyka.
1. Prawdopodobieństwo przegranej Alvareza graniczy z pewnością, więc po co Mu to?
2. Obojętnie z kim wyjdzie do ringu zarobi ogromne pieniądze o których inni mogą tylko marzyć. Z Benavidezem dostałby większe, ale zysk nie rekompensuje ryzyka. Alvarez to jedyny przypadek współczesnego boksu gdzie nawet argumenty szejków są bezsilne.
3. Saul ma takie układy, że nie musi się przejmować takimi "drobiazgami" jak obowiązkowa obrona.
4. Zużycie materiału ( patrz @Stieczkin ) jest tak duże, że już nie ma możliwości tak intensywnych przygotowań jak kilka lat temu.
Pomimo tych wszystkich argumentów tli się we mnie nadzieja, że to się jednak odbędzie. Alvarezovi bardzo zależy by był postrzegany jako nieustraszony meksykański wojownik, który niczego i nikogo się nie boi. Natomiast w tej chwili wytwarza się wokół Niego atmosfera osoby która ze strachu unika Benavideza i będą Mu to wypominać do końca życia.
Już raz dał się ponieść fantazji i wyszedł do Floyda, choć wszyscy Mu to odradzali. Wtedy był butnym młodzikiem, teraz jest wyrachowanym biznesmenem. Jednak myślę, że gdzieś na dnie została w Nim resztka meksykańskiej dumy. I wobec nasilającej się presji ze strony środowiska podejmie ryzyko.
Maj 2025 r. wydaje się prawdopodobny ponieważ wtedy presja będzie naprawdę duża. Poza tym Saul nie zdąży z przygotowaniami wcześniej. Między wrześniem a majem może przejść intensywny cykl przygotowawczy. Próbę odbudowy organizmu, zbudowanie siły i wydolności i co najważniejsze zdąży się wypłukać.
Nie mam pewności, że tak się stanie, ale nie wykluczał bym takiego scenariusza.
Chavez dostał remis z Whitackerem a faktycznie nie wygrał żadnej rundy a ze trzy były remisowe, resztę przepierdolił koncertowo tak więc 111-118 o absolutny max co mógł dostać.
Chavez wprawdzie to świetny bokser ale do robinsona, leonarda, hearnsa, durana mu daleko a często go u stawiają.