DE LA HOYA: NAJMOCNIEJ UDERZYŁ MNIE NA SPARINGU EDWIN VALERO
Wielu wskazuje Edwina Valero (27-0, 27 KO) jako największego punchera w historii. A trochę do tej teorii wpisuje się legendarny Oscar De La Hoya.
De La Hoya i Valero zaczynali od kategorii super piórkowej. Oscar zawędrował aż do średniej, zostając mistrzem w sześciu limitach. Valero skończył na wadze lekkiej, zostając championem w dwóch limitach, ale "kasując" każdego rywala przed czasem.
De La Hoya mierzył się z wielkimi postaciami boksu, legendami i groźnymi puncherami, pytany jednak o zawodnika, który uderzył go najmocniej, wskazał właśnie na Valero. Pomimo iż nigdy z nim nie stoczył oficjalnej walki, a jedynie z nim sparował.
- Edwin Valero był najmocniej bijącym gościem, z jakim kiedykolwiek miałem do czynienia. A przecież mówię o facecie, z którym tylko sparował, w kaskach i dużych rękawicach, które odbierają argumenty puncherom. Każdy jego cios leciał na ciebie z prędkością 100 mil na godzinę, był naprawdę niesamowity. Bił tak mocno, że to jego zapamiętałem jako największego punchera, choć uderzał w dużych rękawicach sparingowych - wspomina De la Hoya.
Burzliwe życie Valero dobiegło końca w kwietniu 2010 roku. Po tym jak pięściarz został aresztowany po zabójstwie własnej żony, następnego dnia rano popełnił w celi samobójstwo w wieku 28 lat, wieszając się na własnych ubraniach. Kiedy został znaleziony jeszcze wykazywał znaki życia, jednak nie udało się go już odratować.
Ps. wątpie też żeby Valero bil mocniej niz Trinidad, Hopkins, Mosley, ale być może po prostu ODLH tak to odczuwa lub po prostu wypowiada sie zgodnie z niepisana zasada (wg. mnie idiotyczna): "o zmarlych dobrze albo wcale"
Ktoś może kopać jak koń, ale bić niecelnie. Ktoś może bić troszkę lżej, za to celować na punkt i w tempo. Trochę tak Gołowkina określił Kamil Szeremeta. Że owszem, bił mocno, ale nie aż tak mocno jak myślał, za to bił bardzo celnie. Długo o tym z Wachem przegadałem. Mówił, że Bojcow i Takam bili dużo, duuużo mocniej niż Haye, tylko Haye bił celniej. Cytuję Waszkę: "Haye przy nich głaszcze" ;)
Paru chłopaków z podwórka mówiło jak mocno bije Głażewski, który prawie w ogóle nie nokautował (też się zdziwiłem ;) )
Niewykluczone więc, że Valero kopał jak koń. A jak pamiętasz, był trochę chaotyczny w swoim boksie.
Ja wiem do czego pijesz. Mimo wszystko, w tym przypadku skłaniałbym się ku temu że Valero mógł uderzyć Oscara mocniej niz wyzej wymienieni ale nie wydaje mi sie, żeby mógł bić od nich mocniej. Po prostu nie te gabaryty, jest wrecz niemozliwe zeby mocno bijacy lekki bil mocniej od solidnie (lub mocno) bijących junior-średnich/srednich czy bardzo mocno bijacego weltera (bo chyba to naturalna waga Mosleya). Lekki może trafić lepiej, w punkt i poskladac tego samego rywala w lepszy sposob ale na pewno nie bija mocniej. Po prostu nie uwierze, że Valero bił mocniej niż Trinidad, moge jednak uwierzyć że mocniej trafil Oscara.
Żeby nie uciekać za daleko od tematu głównego. Kiedy DLH mógł sparować z Valero? Nie znalazłem, ale wydaje się oczywiste, że mogło to być przed Pacquiao, kiedy musiał schodzić do 145 funtów. To również mogło mieć znaczenie. Ale nie wykluczam, że Valero był przekotem i kopał jak cruiserzy ;)
Pzdr
Faktycznie pod PacMana to by sie zgrywalo idealnie (zarowno, że mógł te ciosy odczuwać bardzo mocno robiac wage, no i droga sprawa, że Valero to chyba idealny sparingpartner pod walke z MP)
Coś takiego nie ma nic wspólnego z "tępą" siłą uderzenia. Ona też się przydaje, bo zawodnik, który nią dysponuje, może zwyczajnie ubić przeciwnika jak kotlet. Porozbijać bicepsy, barki, zmusić do opuszczenia gardy. Ale jeśli w ciosach nie ma celności, to dobrze wyszkolony zawodnik takiego osiłka bezproblemowo opanuje.
Gość był maszyną do zabijania dosłownie i w przenośni. Gdyby nie pozaringowe ekscesy to całkiem możliwe, że mielibyśmy do czynienia z jednym z najlepszych pięściarzy w historii. A tak to mamy zagadkę i tragedię w tle.
W sieci nadal można znaleźć nagrania jego sparingów z np. Erikiem Moralesem. Gość był niesamowity.
Ciekawe rzeczy przekazujesz od naszych bokserów, czy planujesz książkę, czy będą jakieś artykuły ?
Valero mógł zostać legendą..
A siał spustoszenie niczym Tyson.
Oglądałem wiele wywiadów i dokumentów o nim.
W pewnym momencie nie chciano z nim sparować,Moralesa okladał na sparingu są urywki, a to był Morales po wygranej z pacmanem. Mikey Garcia się też o nim wypowiadał że był prze kot.
Fakt nie pokazał pełnego potencjału więc możemy tylko przypuszczać
Ja mysle ze ten podzial jest jeszcze szerszy. Haye czy Wilder to snajperzy. Beterbiev czy Golowkin to silacze ktorzy potrafia skosic precyzyjnym ciosem ale rowniez odebrac checi do walki rywalowi bijac wszedzie (o czym wspomina kol. @Stieczkin - cala masa silnych ciosow w ramiona, splot, czasami w biodro czy czubek glowy). Vit bił mocno ale to byl raczej typowy wysysacz dusz - zadawal duzo ciosow (na pewno nie lekkich) ale malo kiedy kosil rywali jak chociazby Wlad ktory pojedyncze uderzenie mial mocniejsze, nie byl jednak takim zapychaczem (no chyba, ze w klinczach).
Fajny pomysł.
Myślę że książka o Gmitruku mogłaby zawierać wiele aspektów. Mnie interesowałyby te szkoleniowe.
Może ktoś by z tego skorzystał.
Mi brakuje kolejnych części "Moje 15 rund"...
Albo właśnie serii wywiadów z naszymi bokserami o tych najlepszych z którymi walczyli...