USYK: CIĘŻKA PRACA NIE PÓJDZIE NA MARNE, FURY OBAWIA SIĘ TEJ WALKI
Aleksander Usyk (21-0, 14 KO) nie jest aż tak krytyczny jak jego zespół wobec Tysona Fury'ego (34-0-1, 24 KO) po ogłoszeniu przez niego kontuzji.
Kilkanaście dni przed wyznaczonym na 17 lutego terminem walkę o wszystkie cztery pasy wagi ciężkiej odwołano. Wszystko przez rozcięcie powieki mistrza WBC na jednym z ostatnich sparingów. Szybko ustalono nową datę na 18 maja. Lokalizacja się nie zmienia - Rijad, stolica Arabii Saudyjskiej. Aktualną rozpiskę prezentowaliśmy Wam TUTAJ >>>
- Nikogo nie osądzam. W boksie takie kontuzje po prostu się zdarzają. Ja i Tyson jesteśmy na innym poziomie, dlatego musimy skreślić wszystkie małe przeszkody, aby móc dalej przygotowywać się do walki. Zresztą co by zmieniło, gdybym zaczął krzyczeć i go o coś oskarżać? To by było tylko niepotrzebne marnowanie energii. Osobiście bardzo poświęciłem się podczas tych przygotowań. Nie obchodziłem z rodziną świąt, Sylwestra, urodzin dwójki moich dzieci i nie było mnie przy żonie, gdy niedawno urodziła nam czwarte dziecko. Gra już się jednak rozpoczęła i wszystko, co jest napisane na przyszłość, zostało już napisane. Nie wiem, czy Fury chce ze mną walczyć, czy nie, ale fakty są takie, że naprawdę obawia się tej tego pojedynku - powiedział mistrz IBF/WBA/WBO królewskiej kategorii.
- Cała ta ciężka praca, wczesne wstawanie, bieganie, pływanie, sparingi, nie pójdą na marne. Pomyślałem sobie, że wykonałem kawał dobrej roboty. Kiedy więc z bożą pomocą zakończę tę pracę, będę mógł boksować z trzema Tysonami Furymi - dodał Usyk.
Przypomnijmy, że jeśli jeden z zawodnik z jakiegokolwiek powodu wycofa się z walki 18 maja, będzie musiał zapłacić 10 milionów dolarów kary, a ten drugi, zdrowy pięściarz, zaboksuje w terminie z innym zawodnikiem.