KTO KOGO - JOSHUA CZY HAYE? FAWORYTA MIAŁBY CARL FROCH
Z cyklu co by było gdyby... Tym razem będący na sportowej emeryturze Carl Froch wziął pod lupę walkę Davida Haye'a z Anthonym Joshuą, czyli dwóch byłych mistrzów wagi ciężkiej z mocnym uderzeniem.
"Hayemaker" jest już oczywiście nieaktywny, a AJ próbuje odzyskać koronę, ale taka konfrontacja Brytyjczyków znanych z nokautowania innych rozpala wyobraźnię kibiców. Na kogo postawiłaby "Kobra" z Nottingham?
- Haye w szczycie formy był bardzo dobry, szybki, eksplozywny i groźny dla każdego, jednak wydaje mi się, że Joshua okazałby się dla niego zbyt duży. Oczywiście Haye mógłby go złapać czymś mocnym i znokautować, lecz AJ to wielki chłop i to zrobiłoby według mnie różnicę - uważa Froch.
Przypomnijmy, że notujący serię trzech zwycięstw Joshua (27-3, 24 KO) powróci na ring 8 marca w Rijadzie, stolicy Arabii Saudyjskiej. Tam spotka się z innym groźnym puncherem, Francisem Ngannou.
Inaczej wspiął by się na wyżyny obrony.
Mam nadzieje, ze Ngannou wykona robote, a czy AJ pokonalby Haye? Nie, bo on z takimi nie wyszedlby do ringu.
Oddaje Joshui, ze ladnie ostatnio podciagnal swoj boks, poprawil defensywe, szybkosc, ale poki co nie walczyl z kozakami tylko rozbitym Heleniusem, anonimowym Wallinem i jakims Franklinem.