117-KILOGRAMOWY LUIS ORTIZ WRÓCIŁ I WYGRAŁ W 1. RUNDZIE
Redakcja, Informacja własna
2024-01-17
W miniony weekend, po cichu, podczas gali w Kolumbii, Luis Ortiz (34-3, 29 KO) wrócił po ponad szesnastu miesiącach przerwy na ring oraz na zwycięską ścieżkę.
"King Kong" pauzował od przegranego półfinału eliminatora do pasa WBC z Andym Ruizem. Kubańczyk trzykrotnie wstawał wtedy z desek, ale w końcówce pogonił rywala i był blisko odrobienia strat.
Tym razem zadanie miał znacznie łatwiejsze, bo naprzeciw niego stanął wywodzący się z lekkich kategorii Francisco Cordero (41-19, 32 KO). To nie mogło skończyć się inaczej - Ortiz znokautował przeciwnika w ciągu 106 sekund.
Na uwagę zasługuje fakt, iż Kubańczyk wniósł do ringu najwięcej w karierze, aż 117 kilogramów.
Ortiz ma obecnie chyba 152 lata.
https://www.the-sun.com/sport/4405402/tyson-fury-luis-ortiz-jack-johnson/
Tyle samo, co obecne przebywanie Ortiza na zawodowym ringu. Nie wiem, ile realnie lat ma Ortiz. Formalnie 44, nieformalnie po pięćdziesiątce. Tak czy inaczej jest to już emeryt, który owszem, może jeszcze stłuc kilku bumów, ale to w zasadzie wszystko. Z mojego punktu widzenia, jeśli nawet 44 letni facet usiłuje na poważnie zajmować się zawodowym boksem, to w zasadzie nie zasługuje na nic innego, niż infantylne komentarze.
Data: 17-01-2024 15:56:41
Co wnoszą takie infantylne i do zrzygania ograne dowcipy "117-letni Luis Ortiz" czy "Oritz ma chyba 152 lata"?
_ To się nazywa poczucie humoru, którego tobie najwyraźniej brakuje "panie poważny" z kijem w d....
Wg ESPN za drugą walke z Wilderem ostatecznie wyszło mu kilka mln $. Za Ruiza i Martina chyba też przynajmniej 1 mln $. Wiec też nie zarobił tak mało.
W każdym razie poczucie humoru jest okej, dopóki nie dotyka drugiego człowieka. Zwłaszcza kiedy nie zna się jego dokładnej sytuacji.
@Maksymalista - ty z twoim "poczuciem humoru" polegającym na powtarzaniu do zrzygania tych samych pierdół... taki jest poziom intelektualny mikrocefali. Byłoby więcej humoru, gdybyś ćwoku wrzucił jeszcze parę słów typu "dupa", "gówno", "chuj" itp. To akurat na rozmiar twojego móżdżku.
Jeżeli facet w tym wieku zajmuje się zawodowym boksem w wadze ciężkiej, to jest o krok od wózka inwalidzkiego. Hobbystycznie? Nie ma sprawy. Rozgrzać się, zrobić skakankę, popykać w worek, potem nawet sparingi w kaskach - świetny sposób na podtrzymanie formy i kondycji choćby do 70.
Ale bić się z facetami którzy naprawdę chcą zrobić krzywdę i urwać łeb? Nieopłacalny idiotyzm. Jak coś się stanie, to na leczenie (siebie) wyda więcej, niż zarobi w ringu. O ile w ogóle będzie można go wyleczyć. Taki Adonis Stevenson, znacznie od Ortiza młodszy, mógłby coś o tym powiedzieć.
Oczywiście boksowanie w ciężkiej w tym wieku niesie ryzyko, tu się zgadzamy.
Ale chodziło mi o coś innego: o kretyńskie powtarzanie oklepanych banałów przez niedorozwojów, którzy myślą, że na tym polega poczucie humoru. A także wulgarne, prostackie reagowanie na zwróconą uwagę, czego przykładem jest "maksymalista' (zapewne zmaksymalizował liczbę zmarłych komórek mózgowych)