ANDRZEJ GOŁOTA WSPOMINA WALKĘ Z TYSONEM
Obchodzący niedawno 56. urodziny Andrzej Gołota (41-9-1, 33 KO) wrócił na moment do pamiętnej walki z Mike'em Tysonem w rozmowie z Janem Jaszczukiem z Przeglądu Sportowego.
Pojedynek odbył się w październiku 2000 i potrwał pełne dwie rundy. Do trzeciej z powodu kontuzji nie wyszedł Polak, ale walkę uznano za nieodbytą. W organizmie "Bestii" wykryto marihuanę, którą miał palić przed samą walką.
- Cztery miesiące przed walką z Tysonem miałem wypadek samochodowy, który rozwalił mi lewą rękę. Była uszkodzona i nie mogłem nią boksować. To jest taka moja tragedia życiowa. Odzyskałem już całkowitą możliwość ruchu, ale teraz już jest za późno. Lewy prosty już nie był ten sam, co kiedyś. Gdybym z Tysonem miał taki jak z walk z Bowe'em... Ale ręki w ogóle nie było, to było najgorsze - wspomina Gołota.
Polak aż czterokrotnie atakował tytuł mistrza świata wagi ciężkiej, co świadczy o jego ówczesnej popularności, ale i dużych umiejętnościach. Na jego drodze stawali jednak Lennox Lewis (1997 - KO 1), Chris Byrd (2004 - PKT 12 remis), John Ruiz (2004 - PKT 12) i Lamon Brewster (2005 - KO 1). W swoim CV Andrzej ma wygrane nad cenionymi Danellem Nicholsonem (TKO 8), Coreyem Sandersem (PKT 10), Timem Witherspoonem (PKT 10), Orlinem Norrisem (PKT 10), Kevinem McBride'em (TKO 6) czy Mike'em Mollo (PKT 12).
Tak czy inaczej to dzięki Andrzejowi zacząłem interesować się boksem.
Do tego kontrowersyjnie prowadzony, bo po rewanżu z Bowem powinien dostać coś lżejszego. Jako 29-latek, na walkę o tytuł miał jeszcze czas. Ale że walk o tytuł się nie odmawia... Po Lewisie na zawsze pozostał ten syndrom 1szej rundy, a nam kibicom nerwówka :) Ostatnią prawdziwą walkę Gołota stoczył z Grantem, później z kontuzją to już nie było to samo, a mimo to jeszcze przez wiele lat emocji nie brakowało.
A tak poważnie, z żelazną psychiką Andrzej nie byłby żadnym hegemonem. Psychika psychika ale on miał inklinacje do przyjmowania czystych uderzeń, był slow starterem, brakowało mu skilla w infightingu, miał kapitalne umiejetności ale też braki np body punche, uppercuty niego nie istniały, ciosy sierpowe też dziwnie wyprowadzał. Przecież z Whitearspoonem, Fergusonem czy Norrisem,wszyscy rozbitkowie po 40 męczył się pełen dystans, pamiętam jak Ferguson już po ich walce powiedział że z tak słabym ciosem i tak nic nie zdziała a to była w sumie najlepsza walka Gołoty w której zachował zimną krew. Tak samo Corrie Sanders, twardy i bitny yourneyman ale tylko yourneyman, z innym - Samsonem Ppuhą był na granicy ko, niejeden sędzia by albo odesłał go do narożnika ze wzgl na zagrożenie ciężkim ko, lub dyskwalifikacja za gryzienie ( tym akurat się ratował)
ostatnio na róznych forach widzę kilka powielanych mitów, któe oczywiście funkcjonowały dawno ale sa coraz częęsciej powtarzane wiec jak mniemam, jest to powielanie czyichś poglądów:
1 Mike Tyson z nikiem nie wygral
2. Lennox Lewis wyczyścił swoją erę ;)
3. Gołota z psychiką Adamka byłby hegemonem.
Adamek był mistrzem dwóch kategorii, a w trzeciej bił się też o prymat i jak na konusa w wadze ciężkiej radził sobie całkiem przyzwoicie, więc w sumie niczego nie potrzebował jak na malowanego ciężkiego.
Chociaż patrząc czysto matematycznie to 193cm wzrostu,110 kg wagi i 201 cm zasięgu dupy nie urywa,ale to był duży ciężki
Przecież on przy takich mutantach jak Grand czy Sanders nie wyglądał na dużo mniejszego,a był
Do tego był silny fizycznie i miało twardą szczękę
Jak na tak dużego i zawodnika i białego miał świetny balans
Praca nóg,jab,prawy prosty,timing to też były jego mocne atuty
Andrew brakowało kończącego ciosu,miewał też problemy z kondycją no i miał pecha
Najpierw trafił na będącego w swoim primie być może najlepszego heavy ever czyl Lennoxa
A kiedy walczył o pas z rywalami w jego zasięgu jak Ruiz,Byrd czy Brewster był już past prime
Joshua narobiłby w pampersa gdyby miał wyjść do Mike Tysona.
Usyk nie szedłby do ciężkiej bo bałby się go ;-)
Gołota miał swoje braki. Za słaby cios aby przetrwać z najlepszymi.
Najlepszy lewy prosty by Gołocie nie pomógł, bo nie przetrwałby 12 rund z Tysonem czy Lennoxem.
A nie posadziłby ich wcześniej.
Sierpy Gołoty to taka "broń pomocnicza" bił z samych rąk jak by plaskacze zadawał.
Walka z Bowe i dwie dyskwalifikacje szczególnie że Andrzej świetnie sobie radził - to jest niesamowite.
Ciekawy jestem jakie były typy na taką okoliczność. Bo zwykle za wytypowanie takiego zakończenia płacą najwięcej.
A jak się weźmie pod uwagę półświatek jaki się wtedy kręcił wokół Andrzeja to...
Dokładnie. Świetny komentarz. Większość ludzi w ocenie Gołoty niestety kieruje się emocjami.
Wybitnie bredzisz w tej wypowiedzi. Gołota nie miał ciosu? Odnosząc się więc do wypowiedzi wcześniej o gloryfikowanym Adamku to niby on miał cios? Gołota był świetnym bokserem, dwukrotnym, oszukanym mistrzem. Co do psychiki: już to kiedyś pisałem i nie o psychikę tu chodzi, ogarnięci znający jego historię wiedzą co w trawie piszczy, ale ja tego wprost nie wskażę.
Czytasz pobieżnie - nie miał ciosu aby przetrwać z najlepszymi.
W walce z Tysonem czy Lenoxem musiałby skończyć walkę bardzo szybko.
A to oni go skończyli szybciutko.
Przyjmował jsk się usztywnił i te ciosy nie przyjmowal od byle kogo..