LENNOX LEWIS RADZI WILDEROWI ZMIANĘ W NAROŻNIKU
Lennox Lewis uczył kiedyś na parkingu młodego Deontaya Wildera (43-3-1, 42 KO) lewego prostego. Teraz radzi mu, by zmienił trenera.
23 grudnia "Brązowy Bombardier" w bardzo słabym stylu przegrał na punkty z Josephem Parkerem (34-3, 23 KO). Był wyjątkowo ospały, prawie w ogóle nie wyprowadzał firmowych bomb prawą ręką, a po porażce wyglądał za zadowolonego i pogodzonego z przegraną, mówiąc o wielkich pieniądzach, jakie właśnie zarobił. Czy to koniec współpracy z kumplem, niegdyś rywalem, Malikiem Scottem? Na taki krok byłego mistrza świata wagi ciężkiej namawia inny dawny champion.
- On powinien znaleźć kogoś, kto nauczy go czegoś nowego i uczyni jego ciosy prawą ręką jeszcze bardziej zabójczymi. Musi popracować nad sierpami i ciosami podbródkowymi. Jest trochę jednowymiarowy, powinien zaskakiwać przeciwników, na przykład prawym podbródkowym. Nie sądzę też, by całkiem poważnie podszedł do walki z Parkerem, co widać nawet po statystykach ciosów. Był zbyt lekki, zadawał za mało ciosów i według mnie trochę zlekceważył pojedynek z Parkerem - powiedział Lewis.
To juz jest raczej mental. Wypalenie zawodowe. Nie jest wstyd przegrywac walke, wstydem jest nie podjac dialogu w rongu, a Parker tam cudow nie pokazywal. Dawny Wilder rzucalby chociaz cepy, chcialby go trafic, urwac leb, a tu bylo wejscie po sianko. Brak ognia juz chyba.
Z kolei Jay Deas traktuje go jako połączenie syna z jakimś bóstwem. Co też nie wpływa na trzeźwe spojrzenie na możliwości swojego pupilka. Jeżeli Wilder nie odspawa się od Scotta i spółki, to nic już z niego nie będzie. Tu nie jest potrzebny ktoś, kto go "nauczy nowych rzeczy", bo to już raczej nie możliwe. Potrzebny jest zespół złożony z doświadczonego trenera, który zmusi go do ponownego zadawania ciosów i jakiś psycholog, który wyprostuje go mentalnie. A do tego czasu ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuje, jest walka z kimś takim jak Zhang.
Jeżeli pogoni Scotta z ziomalami, znajdzie kogoś poważnego, potem urwie łeb komuś w stylu Marka De Mori a potem zacznie pracować nad ponownym zadawaniem ciosów, to może kibice jeszcze będą mieli z niego pożytek. W przeciwnym przypadku kolejny klasowy przeciwnik go zdemoluje, co wpłynie też destrukcyjnie na psychikę Dzikusa.
Tak czy siak jedyna szansa dla Wildera to obijanie bumow i wykrzyczenie sobie jakiejs wiekszej walki (najpewniej przegranej).