BYŁY MISTRZ WAGI CIĘŻKIEJ S. IBRAGIMOW O WALKACH Z KLICZKĄ I HOLYFIELDEM
Sułtan Ibragimow (22-1-1, 17 KO) - srebrny medalista olimpijski z Sydney (2000) i były mistrz świata wagi ciężkiej federacji WBO, po pierwszej porażce w karierze zakończył karierę. Dziś tłumaczy swoją decyzję problemami zdrowotnymi i rzuca światło na punktową porażkę z Władimirem Kliczką.
Rosyjski mańkut nie przekraczał raczej stu kilogramów, a mimo wszystko przewracał dużo wyższych i cięższych od siebie. Był po prostu od nich szybszy i bił bardzo celnie. Pokonał Alfreda Cole'a (TKO 3), mocnego wówczas Fridaya Ahunanyę (PKT 9), Lance'a Whitakera (TKO 7), a w walkach mistrzowskich Shannona Briggsa oraz Evandera Holyfielda - obu pewnie na punkty. W unifikacji z Kliczką sam został wypunktowany, ale jak sam przyznaje, wpłynęło na to sporo czynników zewnętrznych.
- Miałem ciągłe i powtarzające się problemy z lewą ręką. Byłem już zmęczony nieustannymi wizytami u lekarzy. Kiedy zaczynałem sparingi przed walką, musiałem ograniczyć się tylko do nich. Sparowałem trzy razy w tygodniu, a potem potrzebowałem dnia odpoczynku. Wszystko przez wcześniejsze złamanie lewej dłoni. To nie ja potrzebowałem tego odpoczynku, tylko moja lewa ręka. Przed Kliczką miałem dodatkowo problem z lewym barkiem. Zacisnąłem zęby i wyszedłem do walki, bo wiedziałem, że nawet jeśli przełożymy termin, to problem i tak się powtórzy. Kliczko powiedział mi przed naszą walką, że miał swoją wtyczkę na moim obozie. On wiedział o moich problemach i celował w moją lewą rękę. Już w ringu zrozumiałem, o czym on mówił mi przed walką. Nieważne jak bardzo chcesz uszczelnić swój obóz, zawsze coś wypłynie. A ja wtedy po każdym sparingu musiałem robić dzień wolnego i iść do lekarza na jakiś zabieg. Kliczko bił mnie więc po rękach, a sędzia nie reagował, bo przecież to nic zabronionego - mówi rosyjski mańkut, który wkrótce będzie obchodził 49. urodziny.
- To nie Kliczko był najtrudniejszym rywalem, a Evander Holyfield. Z Kliczką chciałem zaboksować prawą ręką, na co on mi po prostu nie pozwolił. Ale trudniejszym rywalem był Holyfield, nawet pomimo swego wieku. Po każdym moim ciosie od razu starał się skontrować i odpowiedzieć swoim uderzeniem. To on dał mi najcięższą walkę - dodał Ibragimow.