ŚMIERĆ 29-LETNIEGO ZAWODNIKA ZE SPORYM (KIEDYŚ) POTENCJAŁEM
Przykre wiadomości napłynęły zza oceanu. W wieku zaledwie 29 lat zmarł Cem Kilic (17-1, 11 KO), w pewnym momencie prospekt wagi super średniej.
Turek urodzony w Niemczech przeniósł się do Ameryki i tam rozpoczął karierę zawodową. Po wygranej nad niepokonanym wtedy DeAndre Ware'em (wrzesień 2018) zrobiło się o nim głośno, ale na początku 2020 roku porażkę przed czasem zadał mu Steven Nelson. Turek odbudował się trzema zwycięstwami nad mało wartościowymi rywalami - po raz ostatni w sierpniu 2022 z Marco Delgado (PKT 8).
Kilic przez kilka lat walczył nie tylko z rywalami w ringu, ale również z uzależnieniem od substancji psychoaktywnych oraz problemami psychicznymi. Nieoficjalne informacje mówią o przedawkowaniu narkotyków jako przyczyna śmierci.
I na ból i na różne depresje, bo opiaty tak właśnie działają. A potem na ulicach takiej Filadelfii snują się tysiące ćpunów - zombiaków a kolejne setki tysięcy "zwykłych obywateli" przedawkowuje te prochy i umiera. Nawet nie będąc oficjalnie uznanych za narkomanów. Więc to nie tak, że akurat bokserzy mają tam problemy z używkami. Problem z nimi mają tam wszyscy.