PARKER: KLUCZEM DO WYGRANEJ BYŁ SPOKÓJ I KONCENTRACJA
Wygrana nad Wilderem otwiera przed Josephem Parkerem (34-3, 23 KO) mnóstwo nowych możliwości. A przecież jeszcze rok temu o tej samej porze wydawał się już zawodnikiem wypalonym, który nie ma nic więcej do zaoferowania.
Cztery walki w tym roku i czyste konto, wliczając w to wszystko nazwisko Deontaya Wildera (43-3-1, 42 KO) sprawiają, iż był to najlepszy sezon w karierze Nowozelandczyka od czasów mistrzowskich. Bo przecież zasiadał on na tronie federacji WBO w latach 2016-18, dwukrotnie skutecznie broniąc pasa World Boxing Organization.
- To była naprawdę groźna walka, ale zrobiliśmy bardzo dobry obóz przygotowawczy i opracowaliśmy świetny plan gry. Strategią miał być spokój i opanowanie, ale jednocześnie nieustanna koncentracja. Na pewno pomogła mi duża aktywność w tym roku, jemu zaś brak aktywności mógł zaszkodzić. Cały rok pozostawałem w formie startowej. Wyłapałem kilka jego ciosów z prawej ręki na gardę i naprawdę je poczułem. Gdyby on trafił czysto, wszystko mogłoby skończyć się inaczej. To był jednak mój dzień i pokonałem najtrudniejszego rywala, z jakim dotąd miałem do czynienia - mówi Parker.
Chęć stoczenia walki z Nowozelandczykiem już wyrazili Andy Ruiz, Zhang Zhilei czy Joe Joyce. Będzie więc w czym wybierać za kilka tygodni...
W ostatnich latach było dwóch Polaków z jakąś perspektywą w wadze ciężkiej.
Jeden był cierpliwy ale się nie rozwijał się - Kownacki.
Drugi nie był cierpliwy, nie rozwijał się i nie walczył o szanse - Izu Ugonoh.
Wilder zlekceważył Parkera i dał się zaskoczyć.
Parker cierpliwie, przygotował strategię i walczył o zwycięstwo.
Pierwszy przegrany, Ruiz. Jeszcze niedawno Jego pozycja przetargowa Była znacznie lepsza niż Parkera, teraz role się odwróciły. Zhang, Bakole idą do przodu, a Meksykanin stacza się w dół. Tak się kończą, nadmierne ambicje i zbyt wygórowane mniemanie o sobie. Parker wziął się do pracy, a Ruiz czeka na należne hołdy i dowartościowanie. Coś mi to przypomina z naszego krajowego podwórka.
Drugi przegrany, Fury. Po przegranej Wildera jego Zwycięstwa nad Dzikusem mocno zbladły i powoli nie bardzo ma się czy chwalić. Pomnik który sobie budował, głównie poprzez wypowiedzi medialne, mocno się zachwiał. Teraz może go odbudować wygrywając z Usykiem. Ale czy wygra? Bo jeśli przegra, to pomnik runie całkowicie i pogrzebie pomięć o królu cyganów.
Trzeci przegrany, Usyk. Jeszcze przed tą galą wydawało się, że Jego pojedynek z T.F. jest pewny. Niepewny był tylko termin, może luty a może później. Teraz wobec przekonywującego zwycięstwa A.J. wraca temat Jego walki z Furym. Co prawda na dziś mówi się, że będzie to po pojedynku Oleksandra z Taysonem, ale jutro może być różnie. I spotkanie Furego z Usykiem może przełożyć się na bliżej nieokreśloną przyszłość.
Decydujący głos będzie należał do Saudów. Co prawda T.F vs A.J. świetnie sprzeda się w Anglii, ale Hearn jeszcze kiedyś wróci do Arabów i nie sądzę by chciał Ich zrazić do siebie. Arabowie nie lubią jeśli Europejczycy lub Amerykanie Ich lekceważą i zniewagi nie darują.
Ale jest też jeden wielki zwycięzca tej gali; to oczywiście Saudowie.