WILDER, JUŻ Z GOTOWĄ WYMÓWKĄ MENADŻERA, ZAPOWIADA POWRÓT
- Szczerze mówiąc sam do końca nie wiem co się stało - skomentował swój słaby występ i porażkę Deontay Wilder (43-3-1, 42 KO), który wyraźnie przegrał po dwunastu rundach z Josephem Parkerem (34-3, 23 KO).
"Brązowy Bombardier" przez 36 minut walki trafił tylko 39 razy, a ani jeden z tych ciosów nie był znaczący i realnie zagrażający Nowozelandczykowi. Oddawał kolejne rundy i dopiero na samym finiszu nieco agresywniej zaatakował.
- Nie wyprowadzałem ciosów, zatraciłem "tajming", ale po prostu czasem tak się dzieje. Nadal jestem pełen szczęścia, wciąż pełen radości, wciąż pełen uśmiechu. Przepraszam swoich kibiców, jeśli ich zawiodłem, ale jeszcze wrócę. To jeszcze nie koniec - dodał Wilder, mistrz świata wagi ciężkiej w latach 2015-20 z dziesięcioma udanymi obronami pasa WBC na koncie.
Natomiast Shelly Finkel, wieloletni menadżer Wildera, powiedział nieco o problemach dawnego mistrza przed walką. Rzekomo miały one być spowodowane... zbyt dużą ilością czasu spędzonego w kriokomorze.
- To żaden wstyd przegrać z kimś takim jak Parker. On i jego trener Andy Lee mieli świetny plan gry. Czekaliśmy na jego błąd przy ataku, jednak Parker był metodyczny i cierpliwy. A Deontay miał po prostu zły dzień - dodał Malik Scott, trener Wildera.
A półdystansu Wilder nienawidzi, bo zupełnie nie działa w nim ta siła i dynamika wynikająca z jego specyficznej budowy. W półdystansie Wilder się gubi, bije ciosy młotkowe albo w ogóle coś, co wygląda jak króliczek pacający kosmatymi łapkami. I tej wady już nie przeskoczy, bo w wieku 38 lat nie nauczy się już boksować. Trochę szkoda, bo facet ma warunki fizyczne Thomasa Hearnsa, tyle że w wadze ciężkiej. I gdyby ktoś w młodości nauczył go boksować jak Hearns, to Wilder byłby dzisiaj prawdziwą legendą.
Obecnie może go uratować już tylko powrót do korzeni. Czyli walka co dwa miesiące i mozolne odtwarzanie celownika na jakichś patałachach. Począwszy od kogoś w stylu Wawrzyka a skończywszy na Chisorze, po którym mógłby już wyjść na pożegnalny skok na kasę z Joshuą. W międzyczasie unikając jak ognia takich facetów jak Usyk, który by go ośmieszył, albo Zhang, który by go znokautował.
Miller to byłby kiepski wybór. Jarrell idzie do przodu i dąży wyłącznie do półdystansu, do tego potrafi sklinczować, przypiera tym cielskiem do lin, faktycznie kładąc się na przeciwniku. Wilder w obecnym wydaniu jest na niego zbyt kruchy. Moim zdaniem powinien brać ludzi z dobrym rekordem, ale bez mocnego ciosu i mocnego półdystansu.
Na początek Christopher Lovejoy. A co tam, niech Dzikus poczuje swoją moc. Malik powinien nakazać pupilkowi przeboksowanie co najmniej 3 rund, żeby nie było. Później może Mark De Mori (jak już się odbuduje na jakimś wyciągniętym z kanału bezdomnym). Następnia Albania. Nuri Seferi albo Arnold Gjergjaj. Potem podnosimy poprzeczkę - Wawrzyk! Na koniec coś na ostateczne sprawdzenie celownika - Petar Milas. I potem może już wychodzić do Chisory. A jeśli przejdzie i jego, to wypłata z Joshuą i na emeryturkę...
To co piszesz to ogromne wypaczenie.
Oglądałeś pierwszą walkę z Fury'm? Zobacz jak wiele ataków tam powziął Wilder. Zobacz jak dużo ciosów wyprowadzał. To nie jest przypadek, że zremisował z Fury'm, on tam w sprawiedliwy sposób wygrywał rundy, zobacz sobie statystyki cios za cios jak wiele Wilder ciosów wyprowadził i trafił.
I to mimo że były to ciosy BEZ TIMINGU, akcje SYGNALIZOWANE, mimo to Wilder szedł topornie do przodu i napierdalał.
Z Parkerem kilka razy też miał taką akcję, że nie szukał timingu tylko po prostu chamsko szedł do przodu z cepem i choć Parker to wybronił na gardę, to mimo to jednak wyglądało to piekielnie mocno i poruszenie u Parkera robiło.
Tylko że on z Parkerem takich akcji zrobił z 3. Z Fury'm chyba z 50 jak nie więcej.
Dlatego nie wytłumaczysz tego tak prosto, ze był to ten sam Wilder co zawsze ale Parker go zabrał do szkoły. To nie tak.
To był inny Wilder, bez tej agresji, bez tej chęci. On z Fury'm wychodził jako mistrz, bez porażki, jeszcze głodny, z motywacją, nie szukał na siłę jednego ciosu tylko nawalał ile może próbując uszkodzić Cygana.
Tutaj po prostu wyszedł facet bez motywacji, bez tego głodu.
https://www.boxingscene.com/deontay-wilder-vs-luis-ortiz-compubox-punch-stats--125891
Łącznie Wilder zadał 346 ciosów, Ortiz 363. Więc jest różnica w stosunku do walki z Parkerem, on tutaj bił ciosy nie szukał tylko jednego strzału. I bądź co bądź chyba z dwa razy rzucił Ortiza na deski.
Dlatego nikt niech tu nie wypisuje głupot że wyszedł ten sam Wilder.
Tamten Wilder zadawał ciosy, napierdalał, a nie tylko kręcił kółeczka i czekał na jedną bombę. To spore wypaczenie i kłamstwo sugerować teraz takie bzdury.
Dokładnie :) Aż miło wspomnieć te komentarze, jak to Wilder nokautuje Joshuę w pierwszej rundzie :) Szkoda, że nie widać zza ekranów min tych "ekspertów".
Z Furym było inaczej. Naprzeciw Dzikusa stanął wielki, ciężki chłop, który wysysał z niego siły, lał w półdystansie, męczył klinczami a dodatkowo wstawał po, wydawałoby się, firmowych ciosach. Po których padali wszyscy inni. Wilder nie zrozumiał, że Fury operował dystansem w taki sposób, żeby te bomby nie miały pełnej siły a do tego przyjmował je z naturalnym dla siebie luzem.
I teraz ma stracha. Bo Wilder to nie Kownacki ani inny zapychacz, on tak nie walczy. Dlatego musi się liczyć z tym, że nawet po wyprowadzeniu lewego prostego dobrze wyszkolony przeciwnik będzie od razu skracał dystans, uniemożliwiając wyprowadzenie firmowej bomby. Za to wyczerpując i wysysając siły. Ile tych swoich piorunów, nawet niecelnych, zazwyczaj wyprowadzał w jednej rundzie? 4? 5? Nie więcej. Bo potem musiał "ładować pasek energii". Teraz każdy kolejny w miarę dobrze wyszkolony przeciwnik będzie walczył z Wilderem według identycznego wzorca. Poczekać, aż Dzikus uderzy czymkolwiek, potem od razu skrócić dystans z krokiem w prawo, żeby nie wchodzić pod bombę i wyprowadzić kilka swoich uderzeń, kończąc klinczem. Najlepiej jeszcze wieszając się albo przypierając Wildera do lin. Podsumowując, tak jak pisałem, Wilder musi odbudować się mentalnie. Obić kilku ogórasów i w ten sposób wmówić sobie, że wciąż jest "najgroźniejszy", przy okazji poprawiając celownik. A pptem wyjść po ostatnią wypłatę.
Przed walką typowawne było zwycięstwo Wildera.
Joshua nie palił się wcale do walki z Wilderem, tylko wybrał słabiej bijącego Usyka.
Tu nie chodziło o to że Wilder jest dobrym bokserem, tylko ryzyko porażki przez ciężkie k.o.
A jak wiemy po walce z Ruisem, Joshua boi się o swoje zdrowie.
Stąd w drugiej w walce z Ruisem był niesamowicie ostrożny.
I jak taki gość miał wyjść do Wildera.
A serio trzeba brać się za siebie i jakąś aktywność utrzymać, tajming sam się nie wyrobi.
Ile tych swoich piorunów, nawet niecelnych, zazwyczaj wyprowadzał w jednej rundzie? 4? 5? Nie więcej"
Więcej, spokojnie pod 10.
https://www.boxingscene.com/deontay-wilder-vs-luis-ortiz-compubox-punch-stats--125891
155 power punches wyprowadzonych w 10 rundach z Ortizem w 1 walce.
Chyba tylko dureń będzie teraz to spłycał do tego, że skoro Parker nurkował w dół i szybko przechodził do półdystansu to nagle Wilder już nie mógł zadawać power punches...zlitujcie się, ludzie...
Myślicie że Ortiz czy Fury tak podchodzili Wilderowi pod jego timing? oczywiście, że nie. Ale mimo to bezpardonowo atakował, zaczynał sygnalizowane ataki z cepami z Afryki - ale mimo wszystko i tak było to groźne.
Tutaj tego nie robił - takich akcji przeprowadził chyba z 5 na całą walkę i KAZDA Z NICH i tak wyglądała niebezpiecznie i i tak widać było, że jest to dobry kierunek. Tylko tyle że tego nie ponawiał, zadał tak z 5 na walkę i to tyle.
Już z Heleniusem Wilder walczył inaczej, czyli też kręcił kółka i w ogole nie zadawał ciosow. Bomba siadła, ale ten odmienny styl on wszczepił już z Heleniusem.
Ja wiem że teraz każdy chce byc oświecony i pajacować z tekstami, jak to Wilder walczył tak samo ale go Parker obnażył, ale to kompletna bzdura. To nie był Wilder z firmowych walk, to był Wilder od Heleniusa, czyli odmieniony, wyprowadzający 2 ciosy na rundę.
A może to był ten Wilder xD
Oczywiście że Wilder to facet po przejściach i spokojnie można było zakładać że swój prime może mieć za sobą natomiast ABSOLUTNIE nie było widać po nim wieku czy rozbicia. Wręcz przeciwnie skakał jak konik polny po całym ringu, był chudy, szybki i miał kondycję na 15 rund co dało mu możliwość przyaatakowania z dużą intensywnością jak zrozumiał że wielka wypłata od Antka właśnie idzie się je...
Facet zawsze gdy czuł duże zagrożenie szczególnie walczył jak naprężona sprężyna chodząc tylko do tyłu i szukając idealnego trafienia. Różnica jest taka że wreszcie wyszedł do kogoś młodego, realnie z topki który przygotował bardzo dobrą taktykę i ja w 100% zrealizował.
Oczywiście z pomocą beztalencia Wildera który po tylu latach nie nauczył się nawet korzystać z jabu którym powinien całą walkę karcić średnio szybkiego na nogach Parkera.
Tak. Wilder miał już takie walki w przeszłości. Różnicą jest to że Ortiz to stary kruchy dziadek którego refleks zawodził w każdej walce ważniejszej a Parker to nadal młodzieniaszek.
W walce nr 2 z Ortizem w której Wilder wiedział czym grozi przyjęcie jego kontry też zabierał się jak pies do jeża próbując jeszcze mniej...
Nie ma sensu też porównywać jego ostatniej walki do starcia z Furym bo to zupełnie inny zawodnik. Wielki mobilny kloc przy którym Wilder zmuszony był do innej pracy w ringu (takiej której nie lubi)
Swoje oczywiście też zrobiły 2 nokauty. Trudno przełamać się i iść z przestrzelonymi ciosami na kogoś z tak szybkimi rączkami jak Parker mając nogi z galarety po jego trafieniach.
Reasumując. Wilder w swoim prime to już przeszłość ale nie wykluczone że tak przygotowany Parker pokonał by go w każdym momencie. To pokłosie tego co zaniedbał Wilder przez lata tj rozwój umiejętności i brak wyzwań na wysokim poziomie (nie licząc łomotow od Tysona)
Pozdro i wesołych.
Bo Wilder potrzebuje szkoleniowca. Z doświadczeniem i znającego się na rzeczy. A na razie ma bandę przydupasów. No i powinien walczyć, żeby nie rdzewieć. Jeżeli kolejną walkę Wilder zamierza stoczyć za rok, to nawet nie postawię przeciw niemu kasy, tak jak zrobiłem to teraz, bo kurs będzie tak dziadowski, że nie będę miał żadnych emocji :)
Natomiast w przypadku walki Wilder vs Parker to Wilder technicznie zawsze był słaby. Oczywiście jego prawa ręka jest niesamowita, ale wiek Wildera i dłuższa nieaktywność Dzikusa musiała w końcu przełożyć się na jego formę w ringu. Zresztą uważam, że Joseph Parker był trochę niedoceniany. To wysportowany i doświadczony zawodnik, którego jedyną wadą jest wg mnie jego psychika. Parker dobrze zmotywowany i zaprogramowany na zwycięstwo, głodny zwycięstw to Parker bardzo niebezpieczny. Jemu kibicowałem i jestem zadowolony z wyniku tego pojedynku. Poza tym dużym atutem Parkera jest wg mnie jego trener Andy Lee.
..Taki Zhang wycierał by nim ring no niestety..Joyce też raczej by go ubił..jak był pomysł walki z Ruizem też mówiłem że może to być koniec Wildera..
Jak również wiadomo nie ma starszych niż 30 lat klasowych sportowców a Klitschko wtczyniajacy cuda w walce z AJ czy Roger Federer grający na najwyższych poziomie do 40 to bzdura. Bo przecież Bolt.
No i przecież Ronaldo też ssie.
Buffon
Itd itp.
38 lat to jeszcze spokojnie wiek w którym sportowiec szczególnie taki jak Wilder zachowuje swoje atuty na właściwym poziomie. Szczególnie gdy jego atuty są najmniej narażone na działanie czasu...
To sprytne zwalać teraz wszystko na wiek ale niestety równie kiepsko Deontay wyglądał w wieku 34 lat i mniej również.
To nie wiek. Past prime kosztowało go może 5-10% maksymalnie.
To czy na to będą ludzie zwalać wynik to już kwestia sympatii i tyle...
Można też stwiedzić że Ali przez całą karierę był ch.jwy bo go berbic napier..ł jak miał 38 lat.
A pozatm można sobie poczytać książki do medycyny i sprawdzić jak działają zmieniają się parametry fizyczne międz 30 a 40
Można również oglądając boks tyle lat iść w zaparte że o to chodziło w przypadku gościa co do którego się człowiek pomylił mimo ze tak samo wyglądał mając 34 lata jak i 38...
Można również mieszać sporty i mimo takiego doświadczenia twierdzić że "coś jest przecież niemożliwe"
Pozdro Stonka. Człowiek się chował na rozmowach z Tobą między innymi.
Szacunek i najlepsze życzenia dla Cb.
No offence jak to mówią i niech każdy ocenia Wildera jak tam uważa.
Bez usłyszenia i wszystkiego Najlepszego w przyszłym Roku dla was Panowie.
Jaki poziom pisania prezentuje autor, który tak tendencyjnie wciska swoją tezę o "wymówce Wildera" aby znowu fajnie wpisać się w utarty już schemat, który ma potwierdzac, ze jak Wilder przegrywa to zawsze znajduje wymówki.
Wilder powiedział, że wraca. Tylko tyle. Żadnych wymówek. To jest do zweryfikowania na nagraniu, które D.W. opublikował ma swoim Instagramie.
Jego menadżer powiedział, że przyczyną słabej formy w walce z Parkerem była kriokomora (dokładnie chodziło o wannę lodową. To jest opinia menadżera. Nigdzie nie ma publikacji czy bezpośredniego źródła , które daje podstawy żeby uważać że sam Wilder tak twierdzi.
Walczył słabo- nie zaprzeczajmy temu. W wywiadzie po walce wyglądał na osobę niezbyt przejętą i zaangażowaną w walkę- to fakt. Nie widać w jego postawie przed i po walce swoistej agresji- to też prawda. Jednak towarzyszy temu również inna zmiana w tym między innymi rodzaj większej dojrzałości, która np. objawia się brakiem wymówek, które owszem miały miejsce ale w przeszłości.
Zatem niedopuszczalne jest takie kłamliwe formuowanie zdań, poprzez wplatanie w wypowiedź Wildera słów Finkela. Wilder N I E "już z gotową wymowką menadżera"