JESSE 'BAM' RODRIGUEZ ZUNIFIKOWAŁ PASY WBO I IBF
Jesse Rodriguez (19-0, 12 KO) zasiadał dotąd na tronie WBO wagi muszej, teraz w unifikacji dorzucił do kolekcji tytuł federacji IBF.
Rzadko zdarza się, by mistrz świata zmieniając kategorię schodził w dół. A tak właśnie zrobił "Bam", wcześniej champion dywizji junior koguciej. Ale to był dobry ruch. Po dwóch walkach ma już dwa mistrzowskie pasy.
To była dobra walka, ale Rodriguez od początku przeważał nieznacznie nad Sunnym Edwardsem (20-1, 4 KO). Z czasem tę przewagę powiększał, by w końcówce dziewiątej rundy akcją prawy-lewy krzyżowy rzucił Brytyjczyka na deski. Ten co prawda powstał na osiem i wytrwał do przerwy, jednak do dziesiątej rundy już nie wyszedł. Do momentu zatrzymania potyczki 23-letni bombardier z Teksasu prowadził na kartach sędziów 89:81 i dwukrotnie 87:83.
Co było też kolejną przyczyną tego, że nie zdołałem się podnieść na tę walkę. Po tym, jak Haney z dnia na dzień przybrał 13 kilo a w limicie 57 kilo wystąpił koń o wzroście 185 cm, jakoś straciłem serce do oglądania kategorii niższych od cruiser. Mogę zrobić wyjątek na Beterbijewa, Biwoła czy Yarde, ale poza tym wszystko inne to już nie sport, tylko science fiction. "Problem trzech ciał", kto czytał, ten wie. Jeszcze trochę i wydajność suszenia osiągnie poziom z tamtej książki :)
Sam na szybko po walce Haney-Prograis zachodziłem w głowę jak mogło dojść do tego, że nijaki niżej Haney zdominował tak cwanego i śliskiego boksera jak Prograis. Potem wyszły te fakty i liczby co do wagi. Szokujące.
""I couldn't just keep moving, and moving and moving," Edwards said. "His feet are too good for that, his lead hand was too good for that. I had to make him miss and try to land..."
Szkoda, bo lubię Edwardsa - jak walczy i jak się wypowiada - no ale cóż, wygrał lepszy.