AMANDA SERRANO - W IMIĘ PROTESTU, WAKUJE PAS WBC
Amanda Serrano (46-2-1, 30 KO) - do niedawna absolutna mistrzyni świata wagi piórkowej, walczy o swoje i sprawy kobiecego boksu. Znakomita Portorykanka ideowo porzuciła właśnie pas federacji WBC.
Pod koniec października Serrano pokonała w historycznej walce Danilę Ramos, wygrywając wszystkie rundy u wszystkich sędziów (3x 120:108). I właśnie o te rundy poszło, oraz o czas ich trwania. Amanda zaboksowała dwanaście rund po trzy minuty, a nie jak dotąd dziesięć po dwie minuty.
Od początku nie chciała się na to zgodzić federacja WBC, więc w walce z Ramos mistrzyni broniła nie czterech, a trzech mistrzowskich pasów. Teraz zaś, za odmowę WBC wydłużenia pojedynków kobiet, Serrano postanowiła zawakować pas World Boxing Council.
"Kocham boks i oddałam mu swoje życie. Żadnych telefonów, żadnych chłopaków, żadnego imprezowania, po prostu boks. Jestem jedyną pięściarką, która zdobywała tytuły w siedmiu różnych kategoriach. Zarabiam siedmiocyfrowe liczby i za walkę, i od sponsorów. I co najważniejsze, jestem pierwszą bezdyskusyjną mistrzynią świata w walkach dwunastorundowych po trzy minuty. Ale skoro organ sankcjonujący nie chce dać mi wyboru, czy powinnam walczyć na takich samych warunkach jak mężczyźni, to nie będę boksowała dla tego organu. WBC odmówiła ewolucji sportu na rzecz równości, dlatego rezygnuję z ich tytułu. A jednocześnie dziękuję pozostałym federacjom, które ewoluowały w imię równości" - napisała Serrano.
Nie zgodzę się z Tobą i muszę wziąć w obronę kobiety w tej kwestii. Kiedyś podobne argumenty jak twoje (dot. budowy, siły i wydolności) były podnoszone przy dopuszczaniu kobiet do biegania dystansu maratońskiego a były dopuszczone do tej dyscypliny z bardzo dużym opóźnieniem w stosunku do mężczyzn. A teraz okazuje się, że radzą sobie na tym nieco ponad 42 kilometrowym dystansie znakomicie, biegają go szybciej niż pierwszy mistrz olimpijski w maratonie Spiridon Luis (kiedy ten dystans był o 2 km krótszy) co w przeliczeniu daje tempo niemal o godzinę lepsze (przepaść)... ba biegają go dużo szybciej niż aktualny męski rekord w Samoa. Obecny, niedawno pobity rekord świata kobiet w maratonie ma bliżej do męskiego rekordu Polski niż ten do rekordu świata. Tak więc ostrożnie bym z tą krytyką postępował.
Już w trakcie pisania poprzedniego postu wiedziałem, że mogę liczyć na Ciebie i Twoją odpowiedź:) A tak na poważnie; nie chodzi o to czy dopuścić kobiety do boksu zawodowego czy nie. chcą niech boksują. Mnie to nie przeszkadza, choć też szczególnie się tym nie pasjonuję. Problem jest inny i dotyczy całego sportu a nawet wizji świata, że tak to ujmę górnolotnie. Czy istnieją istotne różnice między kobietą a mężczyzną i wymaga to innego traktowania. Czy różnice są mało istotne, tak jak między rudym i blondynem, wysokim i niskim. A przede wszystkim mamy do czynienia z drugim człowiekiem. Różnice w traktowaniu to zabobon minionych dziejów i trzeba krok po kroku z nimi walczyć. Takim krokiem w moim przekonaniu jest to co zrobiła A. Serrano. Podkreślam nie chodzi o rozstrzyganie która płeć jest lepsza, ale o stwierdzenie, że się różnią.
Jeśli to drugie to wszyscy powinni startować w maratonie ze wspólnego startu, a w boksie kobiety rywalizować z mężczyznami. Jeśli to pierwsze to przepisy powinny być różne.
Istnieje jeszcze możliwość równouprawnienia wybiórczego i traktowania na równi tam gdzie jest to wygodne, ale to jeż kompletny absurd. Natomiast to co się dzieje we współczesnym sporcie i świecie prowadzi do zatarcia różnic między płciami. Dla mnie to dziwne, widzę różnicę między płciami, a nawet mi się one podobają. Tzn. zarówno różnice jak i kobiety.
Czyli jesteś za zniesieniem podziału na boks kobiecy i męski i wprowadzeniem jednego rankingu i wag dla kobiet i mężczyzn? Miałoby to nawet pozytywne konsekwencje formalne, bo by nie było kłopotów z kwestią "zmiennopłciowych". Jedna kategoria, jedno mistrzostwo niezależnie od płci biologicznej czy jakiejkolwiek innej. Co ty na to?
Nie jestem fanem kobiecego boksu mimo, że czasem na ogórkowych galach mężczyźni odwalają coś co umiejętnościami ustępuje od takowego. Z początku, przed przeczytaniem artykułu myślałem, że ta Amanda marudzi na mniejsze zarobki od mężczyzn albo inne bla bla. A tego marudzenia nie popieram bo wynika tylko i wyłącznie z tego, że kibice podobnie jak ja nie są fanami tej damskiej odmiany boksu. Więc to wina rynku, co udowadniają tenisistki - zainteresowały kibiców i zarabiają więcej. Tyle, że tutaj Amanda ma rację, przecież zawalczyła pełen dystans po męsku więc o co chodzi? Udowodniła, że można. Mnie się przypomniały twoje argumenty, które były identyczne w latach sześćdziesiątych XX wieku, jak twierdzono, że kobiety nie są wstanie biegać maratonów ("różnica w budowie, sile, wydolności kobiet") a dzisiaj biegają przecież ironmeny - pojedyncze, podwójne, ultramaratony a kobiety z plemienia Tarahumara z mężczyznami i dziećmi nawet o zakazie nie wiedziały :) i w miedzianej dolinie w Meksyku biegają beztrosko niemal co dzień takie ogromne odległości .... Akurat na biegach ulicznych kobiety z mężczyznami startują razem (amatorzy i profesjonalni zawodnicy) i to bardzo często. Maratonów w których uznaje się rekordy (kontynentalne, światowe) nie można organizować tylko i wyłącznie w obrębie stadionu - była kiedyś niemal udana próba złamania 2h na torze Monza i wynik z tej próby nie miał prawa być uznany jako rekord świata (zbyt "laboratoryjne" warunki, stadion to samo). Więc na olimpiadach raczej widzisz tylko samych zawodowców rozdzielonych według płci.
pimko
Sorki ale ja nic na to. Była przed wojną Stanisława Walasiewicz, już o niej tutaj wspominałem, poznaj jej ciekawą historię, zresztą zdjęcie już ci wystarczy aby wiedzieć w którą stronę ona idzie. To trudne tematy, tym bardziej na takim forum (chodzi o ograniczający format dyskusji). Jak ktoś wyraził jakiś pogląd w konkretnej indywidualnej sprawie (powyższy artykuł) to nie znaczy, że wybiega on jakoś specjalnie dalej. Po prostu czasem wyrażasz jakiś pogląd i na tym koniec, dalej nie idziesz, nie radykalizujesz go w którąkolwiek ze stron. Nie tylko są skrajności ale jest też jakiś środek, miękisz, miąższ - nazwij to sobie obrazowo jak zechcesz. Czy problem "zmiennopłciowych" w sporcie jest tak liczny aby był istotny? Czy doping jest liczniejszy i istotniejszy przez to jako zagadnienie do rozważań? To są pytania retoryczne bo nie rozwijam tematu.