BALBOA PRZED GROMDA 15: LUBIĘ PAROBCA, ALE KIBICUJĘ KUBISZYNOWI
- Zależy mi na rewanżu z "Don Diego", dlatego czekam na jego zwycięstwo z Parobcem, mimo że prywatnie lubię Łukasza - mówi Bartłomiej "BALBOA" Domalik przed galą GROMDA 15: PODZIEMNY KRĄG. Już 1 grudnia dojdzie do walki o pas mistrzowski federacji pomiędzy jego posiadaczem Mateuszem "Don Diego" Kubiszynem a pretendentem Łukaszem "GOAT" Parobcem.
- Z Mariuszem Grabowskim, właścicielem federacji GROMDA, i Mateuszem Kubiszynem ustaliliśmy, że dojdzie do rewanżu, o ile stoczę jeden pojedynek i go wygram. A zatem i mnie zobaczycie w zwycięskiej walce na najbliższej GROMDZIE - powiedział "Balboa".
29-letni Bartek Domalik jako pierwszy wywalczył międzynarodowy pas mistrzowski GROMDA. Dziś jest gotowy położyć go na szali, gdyby doszło do drugiego starcia z Mateuszem Kubiszynem. Kiedyś walczyli ze sobą też w kickboxingu.
- W GROMDZIE nie brakuje świetnych zawodników, ale na dziś interesuje mnie tylko jeden - Don Diego. Chcę mu się zrewanżować za majową porażkę. Wtedy nie byłem sobą, naprawdę to nie byłem ja - zaznaczył Domalik, który od ponad dwóch lat błyszczy na galach GROMDY.
- No cóż, wydarzenie było ogromne, pierwsza walka o pas GROMDY, do tego między niepokonanymi wojownikami, a niestety dla mnie wyszło słabo. Biorąc pod uwagę wszystkie moje starty w sportach walki, tamten był najważniejszy. Nie udało się, więc jestem zdeterminowany, by teraz wygrać - ocenił.
Pytany, co zmieniłby w porównaniu do pierwszej walki, Domalik odpowiada: - Na pewno dużo zmian, a co konkretnie, to kibice zobaczą w małym ringu podczas rewanżu. Mam nadzieję, że do niego dojdzie, dlatego w piątek stawiam na Mateusza. Gdyby zwyciężył Łukasz, wówczas moje plany będą inne. Idealne scenariusz jest oczywisty - dobra bijatyka, triumf Dong Diego - podkreślił.
- To nie potrwa jedną czy dwie rundy, tylko znacznie dłużej. Łukasz to dobry zawodnik i nie pozwoli, by Mateusz szybko się z nim rozprawił. Po prostu nie wymięka na robocie. Jednak większe szanse przyznaję Don Diego i niech tak zostanie - dodał "Balboa", który trenuje pod okiem Łukasza Jarosza w Jarosz Fight Club w Rabce-Zdroju.
- Zdrowie dopisuje, motywację mam, właśnie zaczynam sparingi. Liczy się zwycięstwo i rewanż z Kubiszynem. Rewelacyjnie odnajduję się w boksie na gołe pięści. Na ulicy zdarzało się walczyć niejednokrotnie i nie przypominam sobie, aby ktoś mnie pokonał - dodał Domalik.
Nie mniej czuje, ze Parobiec moze byc dla Kubiszyna spora przeprawa.
.
Przypomina mi to trochę sytuację z walki Marka Piotrowskiego z Rickiem Roufusem, kiedy ten drugi po przegranej walce wieszał na lodówce zdjęcia Piotrowskiego, ogarnęła go obsesja wygrania rewanżu. I wygrał.