FRANCIS NGANNOU: Z POWODZENIEM MOGĘ ŁĄCZYĆ BOKS I MMA
- Ten werdykt to wstyd dla boksu, a ci dwaj sędziowie powinni zostać ukarani - uważa Francis Ngannou (0-1), który czuje się pokrzywdzony werdyktem jeden do dwóch w konfrontacji z Tysonem Furym (34-0-1, 24 KO) w sobotnią noc.
Gwiazdor MMA powalił mistrza WBC na deski i przegrał niejednogłośnym werdyktem 94:95, 95:94, 93:96. Tak oto jednorazowy wyskok do boksu może skończyć się przygodą na długo z pięściarstwem.
- Nie wiem kiedy, ale wierzę, że uda nam się to powtórzyć. Przede mną wciąż ogromne pole do robienia postępów w boksie i będę się na tym skupiał. Fury w rewanżu będzie przecież również lepiej przygotowany i nie potraktuje mnie jak pingpongistę w meczu z Novakiem Djokoviciem. Co do werdyktu, to takie punktacje niszczą wiele karier zawodników. W boksie jest dużo gówna, a ja to wszystko mam zamiar obnażyć - kontynuował "Predator".
NGANNOU OMAL NIE POBIŁ MISTRZA WBC, WIĘC WSKOCZY DO TOP 10 RANKINGU >>>
- Kiedy stuknęliśmy się rękawicami na środku ringu na sekundy przed walką, Fury patrzył na mnie jakby chciał powiedzieć "zabiorę cię do szkoły". Wtedy pomyślałem "ty sk***u, nigdzie mnie nie zabierzesz", dlatego też zatańczyłem nad nim, gdy wysłałem go na deski. Bo wtedy wyglądało na to, że to ja jego zabrałem do szkoły. Nie byłem zestresowany walką, czułem się dobrze. Na początku dostałem kilka uderzeń, ale nie ucierpiałem i mogłem sobie to wszystko poukładać. Niezależnie od tego werdyktu jestem więc zadowolony. W pierwszej walce stanąłem oko w oko z bokserem numer jeden na świecie i w zasadzie wygrałem tę walkę. A wiem, że mogę to robić jeszcze lepiej. Minęły już prawie dwa lata od mojej ostatniej walki w MMA i w przyszłym roku chciałbym stoczyć przynajmniej dwa takie pojedynki. Ale nie przychodziłem do boksu na jeden występ. Wierzę, że z powodzeniem mogę rywalizować zarówno w boksie, jak i MMA. I mogę zostać mistrzem w obu tych dyscyplinach. Mogę robić jedno i drugie, nic nie stoi mi na przeszkodzie, skoro mam umiejętności, aby tu i tu rywalizować z najlepszymi - zakończył Ngannou.
A tak w ogóle to jest aż niepojęte że w HW mamy tyle potencjalnych mega fajnych zestawień a na gali ppv za prawie 100 zł mamy same KO do 3ej rundy i żenujący występ Furego. Chętnie bym płacił za gale PPV nawet i 200zł gdybyśmy na jednej gali dostali zestawienia typu: Usyk vs Fury, Bakole vs Parker, Machmudow vs Joyce, Zhang vs Joshua, itp.
"Ciekaw jestem co na to WBC, czy pozwolą Furemu kisić pasek, czy jak... " No a jak podejrzewasz? Przecież jak Mójsweter walczył z MakGęgorwem to już dawno był emerytem, także czynnym jak Fujar ale w przeciwieństwie do niego był uczciwie, prawdziwym nieczynnym mistrzem (czyli byłym mistrzem), nic zazdrośnie i pazernie nie kisił i nikt mu pasa (tej kiszonki) nie nosił na koferencjach czy w ringu jak wziął se fuchę z Konorem. A tutaj miałeś stulejarza co się w walce posiadacza pasa jego firmy kręcił, nosił zielony półpasiec snując się jak smród po gaciach mimo, że debiutant z Dzipsikinkongiem nie mieli w stawce tego półpaśca. Przecież Stulejarz nie szanuje potencjalnych pretendentów do pasa dabljubisi w HW, nie dając im szans na walkę z posiadaczem. Interes ponad wszystko. Kolesie nie dostają szans wykazać z Fyujarem, przychodzi taki Nganołu jest lepiej potraktowany niż Usyk (prawdziwy mistrz ma dalej czekać) bo generuje kasę i teraz stulejarz chce go w top 10 umieszczać jak jakieś objawienie - parodia. Reasumując pozwolą na dalsze kiszenie półpaśca dablubisi póki się kasa będzie zgadzała. Ile to Łajlder miał walk bez obowiązkowej obrony? A kasa przecież była dużo mniejsza przy tym.
I mnie naprawde nie interesuje ile razy jeszcze w tym roku Fury zakonczy kariere i ja wznowi. Niech najlepsi zaczna sie bic miedzy soba o chwale! Jak to jest, ze Usyk musi prosic lamane przez zebrac o unifikacje goscia, ktory bylby faworytem walki? WTF. Dlatego moim zdaniem powinni pozbawic TF pasa, bo to degradacja boks. I nie odnosze sie tu do zremisowanej walki z Ngannou
Dana się nie martwi bo Ngannou 2 lata temu stoczył ostatnią walke w UFC, nie odnowił kontaktu, do gry wrócił bardziej ceniony Jon Jones i Dana martwi się jego kontuzją a nie Francisem który był dosyć roszczeniowym zawodnikiem. W UFC najlepsi walczą z najlepszymi, przez chwilę Connor był traktowany jak święta krowa ale do czasu. W MMA jest tyle ciekawych zestawień że palce lizać. Ngannou jakby teraz wrócił do UFC to byłby underdogiem chyba z każdym z top 5 ( w sumie był underdogiem w ostatniej, mega cieżkiej walce z Cyrilem, którego z palcem w dupie poskładał wracający z długiego urlopu Jones)
myślę, że Nganołu jakims wielkim objawieniem nie jest ale zadziałała chyba ta dziecięca niewiedza, która daje dzieciom otwarty umysł, którego nie mają już dorośli i który ich blokuje przed wyrwaniem się ze skostniałych i ograniczonych perspektyw. Może Nganołu ze świeżym podejściem na nowo odkrył zalety ryzyka, nie okazał respektu, bo tak należy o czym niektórzy "starzy" wyjadacze zapominają. Może AJ, który ma lepsze narzędzia by tak z entuzjazmem nie przyjmował ciosów bo może faktycznie za bardzo kalkuluje. Wszyscy niestety za bardzo kalkulują i stąd ten Nganołu się tak "objawił". I niestety Usyk, mający największe jaja w stawce nie został dopuszczony do Fujara :) w końcu nie bez powodu jest tak wrażliwy na ciosy poniżej pasa :) wielkość czasem przeszkadza :) Fujarowi bokiem wychodzi trylogia, tryb życia i podejście do sportu, gdzie motywacji szuka już tylko w zarobkach. Stanął na przeciw niego mocno niedoszacowany i zważonylekce koleś co może i jest debiutantem w walkach stricte bokserskich ale swoje doświadczenie już w walkach na pieści ma, jest głodny, ambitny nie tylko finansowo, prowadzi się dobrze, nie jest zapuszczony, trenuje sumiennie bo przede wszystkim dla sukcesu w ringu a nie na koncie bankowym... i mamy co mamy :)
Z całym szacunkiem, ale Ngannou z Ganem pokazał, że nie jest wyłącznie osiłkiem, ale też inteligentnym zawodnikiem robiącym mimo wieku wciąż postępy i widząc, że w jego barbarzyńskiej stójce jak na MMA nie idzie mu zbyt łatwo z Francuz, przeniósł walkę do parteru i właściwie dzięki temu wygrał pojedynek. Owszem nie jest to Jones, ale ten nie czarujmy się, traktowany jest jako megagwiazda i kura znosząca złote jajka, a co za tym idzie ma nad sobą parasol ochronny. Zresztą Jon poległ z Reyesem, ale wygrał dzięki tym, którzy widzieli od samego początku, co mieli ostatecznie zobaczyć.
Jasne że Ngannou to żaden prymitywny osiłek ale nigdy nie miał statusu takiej gwiazdy jak Jones, McGregor, Nurmagomedov. Poza tym on nawet w ostatniej walce w MMA w karierze, nie był faworytem - w starciu z Gane stawiono na tego drugiego nieznacznie. Francis wygrał bo kilka razy wywrócił w klinczu rywala i tam go przytrzymał. Może teraz Cyril z Usykiem o pas?