LEWIS, FROCH, SAUNDERS, EUBANK I FRAMPTON KRYTYCZNIE O FURYM
- Tyson ma za dużo "potakiwaczy" w drużynie - mówi po sobotnim trzęsieniu ziemi w wadze ciężkiej Billy Joe Saunders, dobry kumpel Tysona Fury'ego (34-0-1, 24 KO).
Mistrz WBC wagi ciężkiej wygrał niejednogłośnym werdyktem sędziów z bokserskim nowicjuszem Francisem Ngannou. Po drodze był liczony w trzeciej rundzie oraz w tarapatach w ósmej. Niektórzy twierdzą nawet, że sędziowie skrzywdzili dawnego mistrza UFC.
- Oglądając walkę na żywo odniosłem wrażenie, że nieznacznie wygrał Ngannou. To on był agresorem i zanotował nokdaun. Fury za dużo czasu spędzał przy nagraniach Netflixa, a za mało na sali treningowej - wtrącił Chris Eubank Jr.
- Fury został pobity. Wiele rund było równych, ale według mnie Ngannou nieznacznie to wygrał. Nie dostał wygranej tylko dlatego, że wcześniej grana już była walka Fury'ego z Usykiem. Obrażenia na twarzy po walce nie mówią wszystkiego, ale Fury schodzący z ringu wyglądał na pobitego faceta - mówi w jeszcze ostrzejszym tonie Carl Froch.
PROMOTOR JOSHUY: AJ ZNOKAUTUJE NGANNOU W 3 RUNDY, FURY'EGO W 6! >>>
- Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. Po wszystkim myślałem, że Ngannou to wygrał. Pięknie zaboksował, choć w teorii nie miał prawa tego wygrać. Przecież bokserski nowicjusz spotkał się z mistrzem świata. Pojedynek był równy, nieznacznie jednak na mojej karcie wygrał Ngannou - stwierdził z kolei Carl Frampton.
- U mnie nieznacznie wygrał Fury, ale wyglądał po prostu blado. Jako mistrz boksu nie możesz pozwolić facetowi z MMA, by przyszedł do twojego domu i pokazał się z tak dobrej strony na twoich warunkach. Tym bardziej, że była to jego pierwsza walka bokserska. Fury powinien zabrać go do szkoły, a wyglądało to zupełnie inaczej. Zarówno Fury jak i Ngannou zaskoczyli wszystkich, ale z dwóch różnych powodów. Fury w niczym nie przypominał człowieka z trylogii przeciwko Wilderowi. Ngannou zdecydowanie przekroczył oczekiwania większości ludzi. Zasadniczo walkę wygrał Fury, ale to była noc Ngannou - powiedział z kolei wielki mistrz królewskiej kategorii sprzed lat, Lennox Lewis.
O rozbitkach boksu jak Wilder i Chisora nie wspominając
Ostatnim nie rozbitym,wysokim i dobrym technicznie rywalem z jakim walczył Fury był Wallin i wtedy tez nie wypadł rewelacyjnie.Gdyby Szwed miał mocniejszy cios to mogło być jeszcze gorzej…
Fury skompromitował nie boks, a przede wszystkim siebie, bo śmietanka gwiazd wszelkiej maści zebrała się, by obejrzeć jak wielka gwiazda, samozwańczy najlepszy zawodnik wszechczasów, siada na dupę przed gościem z zerowym rekordem. Mina Larrego Holmesa w przerwie między rundami mówi więcej niż 1000 słów :)
Ngannou to idealny przeciwnik dla Usyka, który sklepałby go na kwaśne jabłko. Tak więc boks po tej walce nadal ma się dobrze.
To tak jakby Robert Lewandowski wystartował w jakimś prestiżowym mitingu lekkoatletycznym np w biegu na 100 metrów i wygrał go z czasem gwarantującym nominacje olipmpijską.
Ten "najlepszy ciężki ostatnich lat" to był Fujar bardziej z gadania niż działania. Jakby działał to byłoby już po rewanżu z Kliczką a jakby przeszedł ten etap zwycięzko to już dawno po walce AJem, pewnie jako pretendentem a tak to się przecież wycofał przegrywając w sądzie z Łajlderem na rewanż/ 3 walkę, byłby pewnie (jeśli by wygrywał) po Usyku, też pewnie podjąłby o być może jako pretendenta. Nie trzeba by było unifikacji teraz, bo ta odbyłaby się np podczas trylogii z Łajlderem jakby był faktycznie taki świetny w czynach jak w gębie (o ile Łajlder by wyszedł do Fujara - nie zapasionego ćpuna/pijaka). Tak więc twoje stwierdzenie "w końcu (przyt. Nganołu) dał Furemu trudniejszą walkę niż ktokolwiek od wielu lat" wynika z tego, że na bezrybiu i rak ryba. Fujar się migał, sam koronował, tworzył legendy na dwóch przeciwnikach Kliczko, Łajlder (zwłaszcza na trylogii) a tak nic nie robił, więc może to wcale nie dziwota, że nie rozbity jak czirosraja czy łajt debiutant z mma dał lepszą walkę - przy takiej "aktywności"? Toż to posiadacz pasa a nie mistrz. Mistrzem to jest Usyk a nie ten patałach, co może przy swoich możliwościach, stylu życia z każdym wygrać i przegrać. Przecież takiego Fujara AJ czy Usyk robią jak chcą a nie, że Nganołu taki świetny nagle jest. Król jest nagi.
Przed walką była inna retrotyka. Z to geniusz :) jasne że wielu kibiów wkurwiało się na obrony z Chisorą czy z Whyte ale to wciaż szeroka czołowka i Fury sklepał ich jedną ręką. Na luzie. A jak przyszło do typowania ew walki Usyk-Fury to niemal nikt, biorąć pod uwagę i fachowców, i kibiców nie stawiał na Usyka. Jedni mówili że Tyson będzie miał trudniej, inni że łątwiej ale nie kojarze merytorycznych, fachowych uwag że to Ukrainiec jest faworytem.
Chcemy czy nie, Fury to twarz boksu. Niestety bardzo dzisiaj obita. Przyszedł 37 letni eks mistrz z innej dyscypliny i zrobił to co zrobił.
Swoją droga ciekawe czy jakaś biografia np Crawforda sprzedała by się w Polsce w jakimkolwiek nakładzie?
"Przed walką była inna retoryka. Z to geniusz :)" no właśnie to samozachwyt Fujara był. Tutaj na tym forum Usyk jakimś underdogiem nie był - może u psuchofanów Dzipsikinkonga tylko. U nich Fujar był wręcz nietykalny/nieosiągalny dla wielu z AJem i Usykiem włącznie. Ten eksmistrz mma to nie jest jakieś objawienie. Oczywiście, że zaskoczył wielu (chyba wszystkich postronnych) ale tak naprawdę pokazał tylko, że ma podejście do sportu, które w wadze ciężkiej mają właśnie Usyk i AJ a Fujar nie. Przecież żadną tajemnicą nie jest, że Tajson ostatnio motywacje czerpie głównie z zarobków, bo się uważa nie tylko za geniusza co gówno za dziesiątki dolarów sprzeda (jak niegdyś samochody) ale i boksersko za TBE. Z takim sytym podejściem sportowym i finansową pazernością się miga w asyście Stulejarza, który kasę zwęszył i na wszystko mu pozwala. To jak od takiego posiadacza pasa dabljubisi wymagać wysiłku jak on tłucze kasę w przeświadczeniu, że nic już jednocześnie nie musi udowadniać. Taki tłusty kot już na sali trenuje tylko po to aby chyba siebie oszukać, że się niby przykłada. Posiadacz trzech pasów, świetny mistrz ma warować, czekać na swoją kolej, na szansę unifikacji i jest traktowany gorzej niż nowicjusz z mma.
szczerze mówiąc dla mnie nadal Fury to faworyt z Usykiem, oczywiście nie z takim podejściem. Ale Tysonów jest kilku - jest ten od Wallina, Pianety, Seferiego, jest ten od Shwarca, od Wildera II itd. Oczywiście czas robi swoje a Fury może zwyczajnie mieć z górki, tak mentalnie jak i fizycznie. Jednak przed walką z Ngannou Fury w opinii większości fachowców był nr 1 HW i faworytem ew walki z Usykiem, to są fakty. Bokser uznawany za najlepszego na świecie dostał niezłe bęcki od kolesia który klasycznie nigdy wcześniej nie boksował, i uprawiał dyscyplinę dosyć pokrewaną ale mniej więcej tak jak rzut dyskiem i pchnięcie kulą. Koleś któy na jednych IO zdobył był złoto tu, i tu byłby geniuszem. Albo miał chujową konkurencje. Albo jedno i drugie. Mimo wszystko boks podupadł. Tak sportowo, jak i wizerunkowo. Do tej walki nie powinno dojść, Fury nie powinien mieć pasa, jak już doszło to powinna być deklasacja.
właśnie na tym polega bycie prawdziwym, rasowym mistrzem aby możliwie długo prezentować swoją najlepszą wersję siebie, trzymać poziom. Co mnie obchodzi, że Fujar jakby się przyłożył to by przy swojej 100 % dyspozycji wygrał z Usykiem (niesprawdzone założenie) jak on teraz nie jest wstanie osiągnąć nawet 80 %. Ty też zapewne nigdy tak profesjonalnie nie trenowałeś i przez to nawet nie wiesz gdzie te twoje 100% jest, na jakim pułapie byłby twój prime - wielu ludzi tak ma i dlatego są kibicami a nie uczestnikami. Może miałbyś predyspozycje by zostać mistrzem świata? Ale nie miałeś motywacji, siły charakteru aby nim zostać? Podobnie tutaj, z tą zasadniczą róznicą, że Fujarowi na zostanie mistrzem motywacji już dwa razy starczyło ale na pozostanie mistrzem już nie. A kwestia zostania lub pozostania mistrzem to kwestia etapu. Liczy się skutek: zostałeś mistrzem świata (etap), pozostajesz mistrzem świata.Fujarowi brakuje motywacji, mentalu prawdziwego mistrza jakim jest Usyk? Nawet AJ ma nieporównywalnie większy głód w sobie niż Fujar. Dla mnie niezmiennie faworytem jest Usyk w tej niepewnej jak zwykle unifikacji - niepewnej wiadomo dzięki komu.
ale wciaż pozostaje faktem - niezależnie od podejścia do tematu Fury jest mistrzem świata prestiżowej organizacji i do niedawna był uznawany - powszechnie wbrew temu co piszesz - za najlepszego boksera królewskiej kategorii. A zweryfikował go 37 letni, był mistrz innej dyscypliny który ostatni raz walczył 2 lata temu ( ze względu na problemy zdrowotne) a w boksie - nigdy. Ot, tak to wygląda
przez kogo był uważany? Przez ekspertów różnie ustosunkowanych? Tutaj na tym forum może niektórzy nie sa ekspertami jak ci na których się powołujesz ale nie są uwikłani w układy, nikt im nie da zarobić za mówienie nieprawdy i poza tym nie mają żadnego zasięgu miedialnego ale wiedzieli, że Fujar to ostatnio bardziej figurant niż mistrz. Z kim on ostatnio poważnym w boksie zawalczył?
Ali który ledwo ledwo wygrał z półciężkim, jurnaymanem Dougiem Jonesen, czy szorował dechy z półciężkim prymitywem cooperem "nie miał szans wyygrać z Formanem czy Listonem.
A Norton był przed Alim śmiesznym basebolistą - marynarzem który w wieku 24 zaczął bawić się w boks i jescze gdostał KO od półcięzkiego Wenezuelczyka.
Rozumiem że MMA do boksu daleko. Ale nie jest to różnica jak między np basebolem a boksem - bo emementów wspólnych jest sporo.
Co nie zmienia faktu że trochę szkoda , że Fury nie dostał przegrał.
troche racji masz, a troche nie, nie ze wszystkim. Pamiętaj że Ali czy Norton a nawet Fury mający słabsze walki w karierze byli dopiero na dorobku lub po dłuższej przerwie. Weź chociażby samego Furego - po 2 latach nieaktywności nie zmierzył się z Wilderem tylko z Seferim, póżniej było solidne 10 rund z Pianetą, dopiero pózniej Wilder. Tak samo Ali - nim wyszedł do Fraziera po abscencji miał dwie bardzo solidne walki na przetarcie. Gorzej było z Tysonem który po odsiadce nie miał żadnego poważnego sprawdzianu przed Holyfieldem ale tego ostatniego traktowano jak przetarcie przed walkami z rywalami pokroju Bowe czy Lewisa a i tak miał najpierw dwóch bumów na samo rozkręcenie, potem 2 kryptobumów i generalnie rdzy pozaringowej nie zrzucił. Co do Nortona to on zaczał chyba jednak wcześniej niż w wieku 24 lat a wychodząc do Alego miał 30 lat, 30 walk profesjonalnych, jakieś wcześniej amatorskie a tego Wenezuelczyka zdążył już pogromić w rewanżu. To nie jest tak że z dnia na dzień rzucił kij i rękawice i zaczał boksować walcząc od razu z topem. A Ngannou to zrobił. Oczywiście wcześniej miał dwa lata przerwy, poważną operacje o jego wieku nie wspominam kolejny raz ale to nie jest młodziak łapiący wszystko w lot tylko weteran sportów walki, najpewniej już past jeżeli chodzi o fizyczność.
Poza tym te wszystkie przykłądy które podałeś świadczą o tym, że boks jednak nie jest tak elitarny. Geniusz sportu, jeden z największych atletów w historii - Michael Jordan, przechodząc w swoim fizycznym prime do baseballu który hobbistycznie uprawiał od małego dziecka nie zrobił absolutnie żadnej powaznej kariery i wrócił na basket.
Oczywiście FN - to zupełnie wyjątkowy przypadek. Ale właśnie próbuję udowodnić,że np. boks to trochę sport. nie ma wała aby np. U.Bolta przegonił mistrz mazowasza . Ale w boksie tego typu rzeczy się zdarzają..
Foreman - zdobył złoto na IO zakładając pierwszy raz rękawice ... 2 lata przed IO a jeszcze niecały rok przed IO przegrywał z kompletnymi frajerami...
zresztą w boksie w skrajnym przypadku możesz być we wszystkim dużo gorszy ale mieć lepszą jedną cechę np.kondycję a i tak wygrać. Lub mieć jedną cechę w swej technice dobrą tam gdzie super mistrz ma słabość a i tak wygrać z supermistrzem jak Wysocki z T.Stevensonem
2. A przecież FN ni wuja nie był gorszy niż S.Peter z Kliczko 1
nie wiem czemu tak deprecjonujesz Petera. On był bardzo dynamiczny, kurewsko silny, twardy, umiał bardzo dobrze skracać dystans a jego chaotyczny styl sprawiał wiele problemów takiemu styliście jak Wlad. Przede wszystkim zaś gość miał ileś tam profesjonalnych walk na koncie, jakby wyszedł do Wlada w debiucie to nie sądze żeby go wywrócił 3 razy, z Toneyem też by nie wygrał