NGANNOU: WYGRAŁEM Z FURYM, W REWANŻU BĘDĘ JESZCZE LEPSZY
- Wygrałem tę walkę i nie ma co do tego żadnych wątpliwości - mówi zirytowany Francis Ngannou (0-1), który w bokserskim debiucie posłał na deski uważanego za numer jeden światowej wagi ciężkiej Tysona Fury'ego (34-0-1, 24 KO).
W trzeciej rundzie Kameruńczyk - były mistrz UFC wagi ciężkiej - lewym sierpowym sensacyjnie posłał panującego mistrza WBC królewskiej kategorii na deski. A po dziesięciu rundach przegrał z nim niejednogłośnym werdyktem sędziów.
- Jeszcze zanim tu trafiłem, wiedziałem, że jeśli werdykt będą wydawać sędziowie punktowi, to nie wygram, gdyż jestem nowym gościem w tym biznesie i mam jeszcze słabszą pozycję. Tyson powinien teraz podziękować tej dwójce sędziów. Możemy to powtórzyć, jestem bowiem przekonany, że w rewanżu poradzę sobie dużo lepiej. To był mój bokserski debiut, początkowo byłem lekko zestresowany, teraz już jednak wiem, że jestem gotowy na to gówno. W rewanżu zawalczę jeszcze lepiej. Dziś jestem szczęśliwy, czuję się znakomicie - dodał Ngannou.
TU WSZYSTKO O WALCE FURY vs NGANNOU >>>
- Czy to był sędziowski rabunek? Nie, bo to była równa walka, ale u mnie nieznacznie wygrał Francis - dodał do dyskusji Mike Tyson, członek sztabu Ngannou.
Jeśli jeszcze ktoś z Was nie widział walki, poniżej prezentujemy Wam obszerny skrót.
Ngannou bardzo dobrze przyjmuje ciosy i Fury nie miał szans go zranić. W tym przypadku styl Kronk okazał się głupi, bo Fury bez problemów mógł go rozbijać z dystansu, a tak wchodził w ciosu, które wyraźnie odczuwał. Kameruńczyk nie miał żadnych zrywów i właściwie w miejscu czekał na swoje szanse.
Tutaj? xD Ja pierdolę. Wychodzi gość znany z problemów z cardio w MMA po 600 dniach absencji, obrażanek i sądowych potyczek z UFC do lineal HW Champ i dzieje się coś takiego. Hańba dla boksu i tego nie da się obronić. Nie da się też udać tego KD, po którym Fury padł - to był autentyczny cios od dużego i słabego technicznie chama, po którym mistrz świata wagi ciężkiej poszedł na dupę. Walkę oczywiście wygrał, ale co to było?
Tu muszę wspomnieć kolegę Sherkana, który fajnie pisał w tym zbiorczym temacie (ciekawe kto wrócił zza światów swoją drogą na orga?), ale bez jaj. Styl robi walkę i Ngannou Furemu nie pasował to fakt, do tego zamiast na niego iść i nadziewać się na ostry lewy prosty + kontry z prawej ręki to ten rookie jeszcze śmiał się ustawić jako kontrbokser czekając na ruch Furego i wyrzucając tylko te ciosy, które mają znaczenie żeby wytrzymać nowy dla siebie dystans. Tak, Fury też olał tę walkę albo znowu za dużo zbijał i się źle prowadził. Sam pewnie podświadomie myślał, że to będzie spacer, ale mimo wszystko musiał wyjść do dużego chłopa, który był w swojej dyscyplinie mistrzem i od wiatru się nie przewraca. Dodatkowo w klinczach był silniejszy i cielsko oraz wieszanie Tysona nie robiło na nim wrażenia, bo to dla Nguannou breed & butter. Pisząc to i rozumiejąc to jest kurwa nie do obronienia xD Wszyscy wiemy, że paru-parenastu gości z TOP 10-15 HW robi Nguannou, a Fury nie jest taki słaby jak pokazała ta walka i leje innych TOP HW. Nie mniej jednak smród pozostał, wynik poszedł w świat. Boks już nie jest postrzegany jako ultimate sport uderzany skoro osiłek z MMA może założyć rękawice i rywalizować z numerem jeden HW mając go do tego na deskach. Wstyd przed Ryśkiem jak chuj. Mayweather ma chociaż tę klasę, że nawet jak robi te swoje cyrki z dużo cięższymi rywalami we freakach to wygląda to ok z perspektywy całej dyscypliny. Wygląda tak jak ma wyglądać czyli bokser kontrolujący wszystko i robiący z rywala głupka czekając tylko na dobry moment żeby to skończyć jak już widownia się zabawi. Fury był zestresowany w ringu i rzeczywiście walczył o zwycięstwo z gościem z UFC xD Kurwa, dalej nie wierzę w to co zobaczyłem.
Wyglądający po walce jak skarcony uczniak, Fury dostał solidną lekcję pokory.
*
*
*
To jest jedyny pozytyw tej walki. Wielki, niespodziewany i zimny kubeł wody na łeb. Dobrze dla nas, bo walka z Usykiem w takich okolicznościach zapowiada się jeszcze lepiej, ale chujowo dla boksu, bo dzisiaj każdy może powiedzieć, że MMA triumfuje.
https://e0.365dm.com/23/10/768x432/skysports-tyson-fury-francis_6340042.jpg?20231029000520
Ale żena xD
Nie da się tego obronić czy zabić śmiechem. To jest kompromitacja boksu. Ali vs. Inoki było dziwne, słabe i groteskowe, ale tu była walka na zasadach boksu i wydarzyło się coś takiego.
A może był na kacu? Żeby teraz w jakąś depresję nie uciekł.
Racje. Dwa razy oglądałem punktując. Moglo pójść w obie strony. Jeszcze te statystyki. Tragedia.
Tutaj wyszedł coś udowodnić, bo przecież musiał i ludzie tego oczekiwali. Oczekiwali, że zrobi rundę-dwie sparingowe, a potem zdmuchnie gościa z MMA. Nadział się jednak na cios, spiął jak cyborg, a kolejne rundy nie szły po jego myśli, bo cham z MMA zamiast na niego iść wiatrakami czekał na jego akcje i wtedy wystrzelał nietypowymi ciosami. Przecież tam pod koniec walki nawet Superman punch poszedł tak pewnie czuł się Ngannou xD Tak jak pisałem, nic tej walki i postawy (formy?) Furego nie broni. Boli mnie samo pisanie o tym, popłakałem to wykurwiam. Miłej Niedzieli.
Chyba tak...masz rację. To jest kompromitacja niezależnie od tego, czy Fury był przygotowany czy nie, czy olał przygotowania czy nie olał.
Jednak jeżeli prawdą jest to, co piszesz to prowadzi to do dwóch wniosków:
1. Boks nie ma żadnych elitarnych umiejętności. Mistrz UFC, karate, kick-boxingu i innych sztuk walki odpowiednio zmotywowany i utalentowany może sobie radzić z mistrzem boksu.
2. Fury nigdy nie był tak dobry, jak go przedstawiano.
I jeszcze Hopkins, ktory tez pozno zaczal.
Podejrzewam że teraz Crawford czy Canelo są zrozpaczeni i będą zmuszeni wyzywać TOP MMA w swoich kategoriach do walki żeby móc „obronić” swoją dyscyplinę, której poświęcili życie. A i tak nie wiem czy to cokolwiek pomoże? Fury być może uruchomił procedurę - likwidujemy boks!
Do tego porównanie sylwetek obu wojowników - FN gladiator wykuty ze stali vs TF leń i obżarciuch z fotela przy dużej lodówce z tanimi smakołykami z hiper marketu.
Jestem zdruzgotany. Wizerunkowy koniec boksu i brak argumentów w dyskusji z „Januszami” śmiejącymi się nam w twarz!
Zacznijmy od Fury'ego. Chyba nigdy nie widziałem go w tak słabej formie i to zarówno fizycznej, jak i technicznej. Prawdopodobnie zlekceważył rywala i przygotował się byle jak, sadząc, że na zawodnika MMA to wystarczy. We wszystkich elementach fizyczności Fury ustępował swemu przeciwnikowi w sposób rażący. Te straty powinna zbilansować technika i motoryka, ale nie do końca to się udało. Szybkość i ruchliwość jeszcze do przyjęcia, ale pod względem technicznym Fury wyglądał, jakby zapomniał, jak się boksuje. W ataku kompletnie nie wyczuwał dystansu, a w obronie popełniał rażące błędy, jak cofanie się przed ciosami rywala w linii prostej. Jak wiemy, Fury lubi boksować z pominięciem półdystansu, to znaczy albo na dystans albo w zwarciu, do którego przechodzi w sposób cwaniacki i często na granicy faulu. Tym razem jednak okazało się, że w zwarciu zbiera baty, bo silniejszy fizycznie rywal przepycha go, ustawia i bije, czyli robi dokładnie to, co zwykle Fury robił z innymi. Do tego doszła fatalna taktyka. Fury uznał, że gościa z MMA wypada mu znokautować i na siłę tego nokautu szukał, czego zwykle nie robi. Zadanie okazało się nie tylko niewykonalne, ale także bardzo niebezpieczne. Skontrowany w 3 rundzie Fury zaliczył dechy, a z kolei w 8 rundzie znalazł się na krawędzi przegranej przed czasem. W kilku momentach pojawiły się u niego objawy paniki, czego wcześniej nie było nawet w najtrudniejszych momentach walk z Wilderem. A przecież nawet w słabej dyspozycji Fury mógł po prostu wypunktować rywala jabami na dystans i spokojnie wygrać wysoko na punkty. Zamiast tego zwyciężył o włos, choć moim zdaniem zasłużenie (punktowałem rundę po rundzie i wyszło mi 95:94). Co dalej z Furym? On pokazał już, że jak chce, to potrafi się dobrze przygotować pod każdym względem. Jednak po tej wtopie w grudniu na Usyka gotowy nie będzie. Raczej luty-marzec, a po drodze przydałaby się jakaś przecierka z kimś sporo słabszym.
Ngannou prawdopodobnie przygotował się do pojedynku bardzo porządnie i pod okiem pierwszorzędnych fachowców. Dawno nie widziałem w ringu zawodnika, który wygląda, jak atleta i prezentuje siłę godną atlety. To nie był nadmuchany kulturysta, tylko autentyczny siłacz. Widać było jego ogromną siłę fizyczną, raczej nie spotykaną u bokserów (może ewentualnie Bakole lub Machmudow, a dawniej Witalij Kliczko). Siłę ciosu sam Fury określił jako bardzo dużą, a więc chyba porównywalną do Wildera. Do tego nienaganna odporność na ciosy na poziomie prime Wacha, która sprawiała, że nawet czyste trafienia Fury'ego nie robiły na nim żadnego wrażenia. Oczywiście z techniką i motoryką było dużo gorzej, ale nie były to elementy rażąco złe, czego można było się spodziewać po debiutancie na ringu bokserskim. Ngannou na pewno ma perspektywy w zawodowym boksie, choć z drugiej strony dobry technicznie, a przy tym niekoniecznie duży i silny bokser ( a więc np. prime Adamek, nie mówiąc już o Usyku) z łatwością powinien go pokonać na punkty.
Tak, tylko wtedy nie było social mediów i nikt nie był w stanie zrobić takiej fali dezinformacji jak dzisiaj!
Aktualnie to w Górnym Karabachu się śmieją z boksu i bokserów.
Fizycznie i ruchowo bylo znośnie, technicznie słabo bez pomyslu. FN dużo lepiej niż mozna było się spodziewać.
FN robił dokładnie to co było trzeba - czyli gdy TF po lewym prosytm próbowal rozwinąć serię to FN natychmiast ją wchodził w wymianę (coś jak Ruiz AJ) a czego nie robił np. Kliczko czy nawet Wilder
BartonFink - z grubsza się zgodzę . Ale bym nie dramatyzował - marynarz atleta mógł się przerobić na boksera i wygrać z Alim, kryminalista mógł wyleść przed trzydziestką z pierdla i rzucić Foremana 4 razy na dech, a z Alim wygrywać do 13 rundy. Jakiś przeciętny rusek mógł dwa razy sprać na kwaśnie jabłko Tefilmo Stevensona itd itp. Nic nowego pod słońcen tak czasem wyglada boks
To jeszcze na szybko ostatni po odświeżeniu strony.
Ja to wszystko wiem i wiem jak to działa, ale masowy kibic szczególnie w dobie tego całego medialnego pierdolniku nie wie i nigdy nie zrozumie takich rzeczy. Dlatego ja się nie dziwię, że dzisiaj na twitterkach, yt, tiktokach i innych śmieciach poszedł rano przekaz, że boks jest chujowy, bo nieaktywny mistrz MMA wygrał z numerem 1 w boksie i przeciągnął go po macie (!). Taki przekaz idzie w świat, a dodatkowo odejście HBO i teraz SHO jak również gierki Aruma, Warrena, Hearna i Haymona go dalej osłabiają. Ja nie dramatyzuję, ale kurwa ja nie nadążałem w latach 2017-2020 boksu w weekendy oglądać, a teraz dzieje się już cokolwiek od wielkiego dzwonu. Jest chujowo, nie ma co się oszukiwać, a Fury z tą walką dołożył kolejną symboliczną cegiełkę.
Autor komentarza: StonkaKartoflana Data: 29-10-2023 09:52:06
Ale bym nie dramatyzował - marynarz atleta mógł się przerobić na boksera i wygrać z Alim, kryminalista mógł wyleść przed trzydziestką z pierdla i rzucić Foremana 4 razy na dech, a z Alim wygrywać do 13 rundy.
*
*
*
Stonka, ja jestem stary i Ty też, ale trzeba zauważyć że świat się zmienił. W tamtych latach MŚ w boksie był symbolem, był gościem ponad wszelkimi dyscyplinami. To był Mr Muhammad Ali jak w tej piosence poniżej:
https://www.youtube.com/watch?v=XdBvluNI6xc&ab_channel=FaithlessVEVO
Każdy chciał go dostać, każdy do niego trenował, każdy chciał być na jego miejscu. Tam był element zaskoczenia i hulaj dusza piekła nie ma jeżeli chodzi o koks. Zero internetu i o rywalu można było się dowiedzieć tyle ile przeciekło z sali bądź walki, którą pokazała TV. Nie porównuj Furego, który wziął Ngannou i mógł czytać jak z książki na youtube oraz mając ludzi, którzy wokół niego mogli nagrać wszystko głupim telefonem.
Dodajmy do tego wyświetlenia które tu były ogromne, bo doszła też publika z MMA.
Jak dla mnie to była ustawka.
Nie zmienia to faktu że jest to tragiczna wizytówka boksu i ciężko tu coś więcej powiedzieć poza tym że Fury wyglądał jak gówno. Samą walkę oglądałem 1 raz i dałem 1 punktem dla Furego. Nie jestem mistrzem punktowania na gorąco ale wydaje mi się że żaden werdykt nie byłby tu skandalem.
Poza tym fajne było zaraz po ogłoszeniu werdyktu jak dwóch Saudyjczyków podeszło do Ngannou i coś tam mu tłumaczyli, wyglądało trochę jak przypominanie, że dużo zarobił i niech się nie pluje :).
Oglądałem dwa razy i też mam ten jeden punkt więcej. Ale zalezy też co sędziowie lubią, bo zwycięstwo Ngannou można obronić.
"Tu muszę wspomnieć kolegę Sherkana, który fajnie pisał w tym zbiorczym temacie (ciekawe kto wrócił zza światów swoją drogą na orga?)"
Dziękuję za słowo uznania. Nie sądziłem, że ktoś z forumowiczów mnie jeszcze pamięta ;) Ostatni raz chyba byłem faktycznie aktywny w 2011 i sam też już nie boksuje co nie znaczy, że nie śledziłem tego co się dzieje na Orgu ;). Tak mnie jednak ta sytuacja poruszyła (chyba nie tylko mnie), że postanowiłem zabrać głos :)
Zgadzam się z Twoją opinią i Pozdrawiam Serdecznie
Swoja droga to przeciekawe, ze Ngannou tak slamazarnie wygladal na urywkach treningow, sparingow;) Sprytnie to ogarnal i przyczarowal.
Jesli bedzie rewanz stawiam kase na FN. KO.
każda tego typu walka przeyciąga teorie spiskowe,najczęściej wysnuwane przez januszy którzy " rozpracowali system i w chuja się zrobić nie dadzą" Nigdy nie ogladałeś boksu w jakimś barze gdzie zawsze znalazł się jakis wąsaty wujek z brzuchem który ma problem żeby wstać z kibla ale przy okazji walki stwierdzi - ale się głaskają, udawane to, troche bym potrenował i bym ich rozpierdolił jedną ręką, szkoda że 30 lat temu nie było klubu bokserskiego u nas na wsi." albo - o patrz, ledwo go musnał, ja żem widział na filmie jak ustawiają te walki. Swoją drogą Ngannou to niezły underdog był, co nie? Jakby sędziowie dali mu zwyciestwo to na bank by było że grube zakłądy poszły na Bambo
Sherken,
przyomnisz pod jakim nickiem tutaj pisałeś te parenaście lat temu?