LUBIN KONTROWERSYJNIE WYPUNKTOWAŁ RAMOSA
Erickson Lubin (26-2, 18 KO) zabrał Jesusowi Ramosowi (20-1, 16 KO) zero w rekordzie, ale werdykt i jego wygrana z pewnością będzie dyskutowana na bokserskich forach.
Ramos od początku wywierał pressing, choć Lubin dobrze radził sobie boksując z kontry. Ciosy Ericksona najczęściej lądowały jednak na gardzie. Jesus natomiast, kiedy tylko miał miejsce, polował na uderzenia na korpus. Lubin czasem przedarł się przez rękawice prawym prostym, ale na lepszym procencie uderzał jego młodszy rodak.
W czwartej rundzie Lubin dał się zepchnąć na liny. Przewaga Ramosa wzrosła, za co Erickson został zrugany w przerwie przez swojego trenera. Po niej starał się boksować na środku ringu i wyglądał od razu lepiej, nie był w stanie jednak powstrzymać napór oponenta. Z czasem zapał po jednej i drugiej stronie opadł i z zapowiadanych fajerwerków zrobiła się taktyczna potyczka na ciosy proste. W tej dziedzinie lepszy był Lubin, ale robił wciąż mało. Tylko Kevin Cunningham w jego narożniku utrzymywał wysoką temperaturę, wychodząc z siebie i mobilizując swojego zawodnika do agresywniejszego boksu. W końcówce do poziomu Lubina dopasował się Ramos i zniecierpliwieni kibice w ostatnich minutach pożegnali ich gwizdami.
Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 115:113, 116:112 i 117:111 - wszyscy na korzyść... Lubina.