JOHN FURY: ZHILEI PRZEGRA Z MOIM SYNEM, ALE USYKA ZNOKAUTUJE
John Fury nie ma wątpliwości, że jego syn upora się z Zhangiem Zhilei (26-1-1, 21 KO), w konfrontacji z chińskim olbrzymem skreśla natomiast Aleksandra Usyka (21-0, 14 KO).
Tyson Fury (33-0-1, 24 KO) zasiada na tronie WBC. Pasy IBF, WBA i WBO należą do Ukraińca. A Zhilei to obowiązkowy challenger z ramienia World Boxing Organization.
- Zhang to duży mańkut z mocnym ciosem i szybkimi rękami, ale nie widziałem drugiego tak wolnego zawodnika na nogach. Z takim poruszaniem się po ringu przegrałby z moim synem do końca siódmej rundy. To twardziel, ale Tyson boksuje niczym zawodnik wagi średniej. Po kilku rundach twarz Zhanga byłaby kompletnie zapuchnięta i nawet jeśli by nie padł na matę ringu, sędzia i tak przerwałby pojedynek. Zhilei natomiast pobiłby Usyka, który okazałby się po prostu zbyt mały w tej konfrontacji. W momencie, gdy Zhilei pierwszy raz czysto by trafił, znokautowałby Usyka - przekonuje Fury senior.
Wszystko co się tyczy Furego, powinno być wygłaszane w trybie przypuszczającym. Tak naprawdę nie wiadomo na co go obecnie stać, bo otrzymał od Wildera co najmniej kilka ciosów, które mogły znokałtować. To, że jest freakiem i po nich wstawał, nie oznacza że go to nic nie kosztowało. Nie miał kto tego sprawdzić i raczej nieprędko będzie miał. Wygląd jego pozostawia wiele do życzenia i jest daleki od formy startowej na poziomie profesjonalisty.
Próbują naciągnąć rzeczywistość do swoich celów i myślą że z głupszymi od siebie mają do czynienia. Błazny. Pozdro