MILLER Z CHARREM W NIGERII?
Wszystko zmierza w dobrym kierunku, choć gospodarz walki Manuela Charra (34-4, 20 KO) z Jarrellem Millerem (26-0-1, 22 KO) może zaskakiwać.
Trzy dni temu informowaliśmy Was o ugodzie sądowej pomiędzy federacją World Boxing Association a niemieckim pięściarzem. Dzięki niej Charrowi przywrócono pas WBA Regular wagi ciężkiej, ale przy okazji nakazano dwie obowiązkowe obrony. Pierwszą musi stoczyć właśnie z Millerem, najpóźniej do 14 października, a kolejną z najwyżej rozstawionym i wolnym zawodnikiem z rankingu WBA.
Dziennikarze BILD informują, że negocjacje Charra i Millera są na ostatniej prostej. Ich walka ma odbyć się w Nigerii. Dokładna data oraz lokalizacja mają wkrótce być ogłoszone oficjalnie, kiedy już zawodnicy złożą podpisy pod kontraktem.
Millera zestawiłbym z Whytem.
Charra z Luke Brownem.
Ale na walkę wieczoru dałbym Opetaia - V. Ortiz.
Jak dla mnie to wcale nie jest taki głupi pomysł. Obecnie wszyscy "wpadkowicze" haniebnie się marnują na jakichś zawieszeniach. A potem i tak wracają i dalej koksują, jak dobitnie pokazuje przykład Millera. Tyle że walczą w miejscach/krajach, w których nikt ich nie przetestuje.
A można by całkiem oficjalnie zrobić jakąś "ligę koksowników", w której nie byłoby żadnych ograniczeń. Niech koksują, co chcą. Anaboliki, diuretyki, środki przeciwbólowe, EPO i jego pochodne i analogi, efedryna, amfetamina i wszystko, co komu w duszy gra. Oczywiście spora część zawodników w trakcie walki lub tuż po niej schodziłaby na zawał inne skutki uboczne, ale przynajmniej świeciliby przykładem. Dla odmiany.
Może wtedy do co poniektórych by dotarło, dlaczego nie należy koksować :)