KEVIN JOHNSON (WŁADIMIROWICZ) PRZEGRAŁ Z MISTRZEM ŚWIATA 2021
Kevin Johnson (36-22-2, 20 KO) - teraz znany jako Kevin Władimirowicz, przegrał ze swoim nowym rodakiem, Markiem Petrowskim (6-0, 4 KO).
Były pretendent do pasa WBC wagi ciężkiej przyjął rosyjskie obywatelstwo, paraduje w koszulkach z podobizną zbrodniarza Putina, ale podobno bardzo dobrze na tym zarobił. W zamian za to będzie testował rosyjskich prospektów. Na pierwszy ogień poszedł mistrz świata w boksie olimpijskim sprzed dwóch lat.
Johnson/Władimirowicz jak zwykle pokazał dobry lewy prosty i świetną defensywę, ale agresywniejszy i chyba silniejszy fizycznie Petrowski kilka razy zagonił go do lin i mocno trafił. Po gongu kończącym szóstą rundę jeden z sędziów typował remis 57:57, lecz dwaj pozostali przyznali wszystkie rundy Petrowskiemu (60:54).
To nie żart....
Co do pana Johnsona, postępuje całkiem sprytnie. Stany Zjednoczone to kraj darwinistyczny. Albo zarabiasz i wtedy żyjesz, albo nie zarabiasz i wtedy też "żyjesz". Tylko że na ulicy, przykryty kartonem po najnowszym modelu lodówki albo zmywarki. Każdy obywatel posiadający w USA nieruchomość musi co roku płacić "wujowi Samowi" haracz w wysokości 1% tej nieruchomości. Musi też opłacać sobie ubezpieczenie zdrowotne, w którym jest wyraźnie napisane, co i do jakiej kwoty będzie z tego leczone. Należy też samodzielnie odkładać na emeryturę i mieć nadzieję, że fundusz emerytalny w międzyczasie nie zbankrutuje.
Z kolei żeby zarabiać, trzeba albo coś pożytecznego potrafić, albo wstrzelić się w chwilową koniunkturę. Dlatego pan Władimirowicz, który potrafi być jedynie żywym workiem do boksowania, postanowił wybrać wariant, w którym jego talent przyniesie mu jak największe wpływy, zanim jego ciało przestanie nadawać się do wykonywania zawodu. Jest to nieco ryzykowne, gdyż w przypadku zmiany reżimu Władimirowicz może łatwo wylądować w chłodniejszym miejscu swojej nowej ojczyzny, ale póki co najwyraźniej się sprawdza. W najgorszym przypadku wróci do USA, gdzie za koszulki z carem nikt mu łba nie urwie, patrz pierwszy akapit tego wpisu :)
Dlatego pomyślałem sobie, że człowiek z jego polotem i po tylu przyjętych bombach spokojnie mógł zmienić też nazwisko. Na "Putin" nie mógł, więc wykombinował, że będzie "Władimirowiczem". Tymczasem zrobił jeszcze inaczej, co świetnie wyjaśnił Hugo. Tak czy inaczej, wiadomo, że chodzi o kasę. Na podobnej zasadzie z kolei Rosjanie i Rosjanki dołączają do drużyn narodowych krajów Zatoki Perskiej. Tyle że oni i one zmieniają sobie całe imiona i nazwiska. Czyli jakaś Irina Wozniesienska nagle staje się Fatihą Al Wahi i farbuje włosy, żeby nie być aż tak bezczelną blondynką :)