CHARLO WYJDZIE DO RINGU Z 4 PASAMI, NAZAJUTRZ MISTRZEM BĘDZIE TSZYU
Jermell Charlo (35-1-1, 19 KO) wyjdzie do walki z Saulem Alvarezem (59-2-2, 39 KO) jako bezdyskusyjny mistrz świata wagi junior średniej. Ale już dzień później nim nie będzie, bez względu na wynik potyczki.
Charlo był zobowiązany przez federację WBO do walki z Timem Tszyu (23-0, 17 KO), wybrał jednak lepiej płatne starcie z Canelo, absolutnym championem kategorii super średniej. Różnica między tymi dwoma limitami wynosi 6,35 kilograma. Władze World Boxing Organization postanowiły zabrać Amerykaninowi tytuł, ale dopiero dzień po walce, tak by Jermell mógł być przedstawiony jako bezdyskusyjny mistrz.
Tszyu 1 października zostanie więc przemianowany przez WBO z mistrza w wersji tymczasowej na pełnoprawnego mistrza świata wagi junior średniej. Nawet, jeśli z powodu kontuzji walka Canelo vs Charlo się opóźni.
Przypomnijmy, że Jermell zakończył zbieranie wszystkich czterech pasów wagi junior średniej po udanym rewanżu nad Brianem Carlosem Castano (KO 10). Od tego czasu minęło już jednak piętnaście miesięcy, a on nadal pauzuje. Wróci dopiero starciem z Alvarezem.
Sytuacja urządza również "wielkiego Canelo". Który chętnie powróci do korzeni i zleje faceta mniejszego o dwie kategorie. W dodatku zardzewiałego. Na jego miejscu zrobiłbym dokładnie tak samo. Po co się mordować z jakimś Morellem, Andrade czy innym Benavidezem, skoro za taką samą kasę można sobie urządzić sparing?
Z WBO też wszystko jasne. W końcu pozbędzie się śmierdzącego balastu w postaci "mistrza", pauzującego już od półtora roku. Plus walka z samym Galaktycznym Bankomatem. Nic, tylko brać i cieszyć się wypłatą. Natomiast jako kibicowi boksu robi mi się niedobrze. Nie, ja takimi zestawieniami rzygam. Niniejszym oświadczając - wsadźcie sobie tę walkę w dupę!!!