KOLEJNA ŚWIETNA WALKA W WADZE CIĘŻKIEJ
Żan Kosobucki (19-0, 18 KO) był przymierzany do Jareda Andersona (15-0, 14 KO). Ostatecznie obaj zaboksują na tej samej gali, tylko w odrębnych, bardzo ciekawych walkach.
Ich pojedynek miał odbyć się już osiemnaście dni temu, jednak Kazach przez sprawy wizowe nie mógł wylecieć do Stanów Zjednoczonych. Zastąpił go były mistrz świata wagi ciężkiej Charles Martin i przegrał z Andersonem na punkty. Teraz i Kosobucki, i Anderson, wystąpią 26 sierpnia podczas gali w Tulsie.
Rywalem 23-letniego osiłka będzie, o czym już Was informowaliśmy, twardy Andriej Rudenko (35-6, 21 KO). Ale tuż przed nimi między linami zamelduje się Kosobucki, często nazywany "Gołowkinem wagi ciężkiej". I on będzie miał jeszcze trudniejsze zadanie. Naprzeciw niego stanie bowiem może niedoskonały technicznie, ale duży i silny jak tur Efe Ajagba (17-1, 13 KO).
Obie potyczki zakontraktowano na dziesięć rund. I obie zostaną pokazane przez stację ESPN.
Rudenko oczywiscie nie ma zadnych szans z Andersonem, licze ze wygrani pojedynkow w kolejnej walce zmierza sie miedzy soba, a walka Kosobuckiego powie nam o nim troche wiecej.
Czyli ktoś tam jednak poszedł po rozum do głowy i zorientował się, że Kosobucki może lepiej nie - może później, ale teraz jeszcze nie. Przed walką z Martinem pisałem, że tak odważnie walczący Anderson szybko trafi na kozaka, który nie spęka i odda mocniej. Jeszcze nie z Martinem, ale przy takim prowadzeniu raczej prędzej niż później i zdecydowanie mógłby to już być Kosobucki.
Kazach jest również moim faworytem z Ajagbą, ze względów które opisał przedmówca. Dodałbym, że gdzieś mi się obiło o uszy, że Sokołowski najbardziej komplementował właśnie Kosobuckiego (przynajmniej przed walką z Żałołowem) -- z kolei Ajagba rozczarował nie tylko z Sachezem, ale także w ostatniej walce z Shawem (nudna walka, z tamtej gali lepiej zapamiętałem Rice - Vianello).
Poza tym to jest dziwne sformułowanie 'nawet z Kownackim', w czasie gdy Kownacki chodził w okolicach top10 HW. Poza tym Martin jednak były mistrz świata, na rozkładzie m.in. Washington, a wspomnianego Ortiza miał 2 razy na deskach. A Joshua wtedy rozjeżdżał każdego.
Ogólnie tak jak nie jestem fanem samego Andersona, tak jego prowadzenie jest chyba najbardziej odważne od lat. Od dawna nikt tak młody nie dostawał takich wyzwań, z jedynym wyjątkiem jaki pamiętam to Dubois rzucony na Joyce'a, ale nikt wtedy nie sądził, że Joyce jest taki twardy.