BELLEW: GDYBY FURY CHCIAŁ, SKOŃCZYŁBY NGANNOU W 1. RUNDZIE
- Ludzie będą chcieli to obejrzeć. Nie będę kłamać, sam to obejrzę - mówi Tony Bellew, komentując ogłoszoną wczoraj walkę Tysona Fury'ego (33-0-1, 24 KO) z Francisem Ngannou.
Dziesięciorundowy pojedynek odbędzie się 28 października w Arabii Saudyjskiej na zasadach bokserskich. W stawce nie będzie oczywiście pasa WBC, który należy do "Króla Cyganów".
- Jako widowisko bokserskie to "mismatch", trochę żart, ale powinno być zabawnie. Na pewno będzie to sukces finansowy - kontynuował dawny mistrz świata kategorii cruiser, odnosząc się również do głosów, że Anglikowi powinno się zabrać tytuł World Boxing Council.
- Nie powinno się odbierać mu tytułu. Takie dziwaczne walki znane są w boksie od dawna i nadal będą się zdarzać. Przynajmniej tak długo, dopóki ludzie będą gotów zapłacić za ich oglądanie - dodał Bellew.
ANTHONY JOSHUA: NAJPIERW WHYTE, POTEM WILDER, NA KONIEC FURY >>>
- Według mnie sam Ngannou nie do końca wierzy, iż może to wygrać. Owszem, może być jednym z najsilniejszych ludzi na świecie w rękawicach 4-uncjowych, jednak w boksie ważne są technika, styl i różne mechanizmy. On jest wielkim atletą, ale nie jest i nie będzie bokserem. MMA i boks to dwa różne sporty i jestem przekonany, że gdyby Fury'emu na tym bardzo zależało, to wykończyłby Ngannou w pierwszej rundzie - zakończył bombardier z Liverpoolu.
:D