HEARN: SŁYSZAŁEM, ŻE FURY SPOTKA SIĘ Z NGANNOU W WALCE POKAZOWEJ
Eddie Hearn promuje innych zawodników - Joshuę, Whyte'a, Chisorę, ale jest dobrze poinformowany w innych kwestiach. I zdradził plotki o kolejnej walce Tysona Fury'ego (33-0-1, 24 KO). Niektórzy będą zaskoczeni.
Panujący mistrz świata wagi ciężkiej federacji WBC nie ma wyznaczonego obowiązkowego challengera, więc ma też wolną rękę. Może toczyć dobrowolne obrony pasa World Boxing Council, lecz może również toczyć walki pokazowe. I wygląda na to, że taki pojedynek przed nim.
FURY OFEREUJE JOYCE'OWI SPRARINGI PRZED REWANŻEM Z ZHILEI >>>
Naprzeciw "Króla Cyganów" ma rzekomo stanąć Francis Ngannou, były mistrz federacji UFC, który teraz chce spróbować swych sił w boksie. A jako iż nie stoczył żadnej oficjalnej walki, władze WBC nie dadzą mu pozwolenia na walkę mistrzowską. Zresztą, póki co, to wciąż tylko plotki. Ale skoro plotki rozsiewa tak poważny promotor...
- Słyszałem, że Tyson Fury spotka się teraz z Francisem Ngannou w walce pokazowej, nie wliczanej do rekordów - powiedział Hearn, który wcześniej miał w głowie walkę Ngannou z Dereckiem Chisorą w Arabii Saudyjskiej.
Co Wy na to?
Fury to rak boksu i tyle.
Wszystkie te "federacje" to prywatne firmy handlujące pasami, żerujące na ignorancji niedzielnych kibiców.Którzy traktują zdobyte tytuły tak samo, jakby były to medale olimpijskie albo trofea z międzynarodowych mistrzostw świata. Każdy może sobie taką federację stworzyć i według własnego uznania przyznawać albo sprzedawać "pasy mistrzowskie" dowolnie wybranym ludziom. W ten sposób mistrzem świata w boksie został nawet Marcin Najman, który stworzył sobie własną federację. Reszta to kwestia skali.
Dlatego dopóki ludzie, za pomocą własnych portfeli, będą wspierali aktualny stan rzeczy, dopóty będzie on trwał. Oznacza to wieczność, bo osobników takich jak ja, którzy programowo ignorują większość walk Canelo i wszystkie mismatche Fury'ego, po prostu ich nie oglądając, jest żałośnie mało.
Co do potencjalnej pokazówki Fury vs Ngannou - mam mieszane uczucia. Gdyby Fury zachowywał się normalnie, tzn. obsesyjnie nie dobierał pasujących mu rywali, nie kłamał i nie blokował całej kategorii, to nie miałbym nic przeciwko temu, żeby pokazał facetowi z MMA, że zawodowy boks to zupełnie inna dyscyplina. Tyle że tutaj taka walka byłaby zamiennikiem starcia z Usykiem albo jakimkolwiek innym zawodnikiem, który mógłby Anglikowi zagrozić. I tu jest problem.
Taki Joshua umiał jako mistrz ściągać sobie najlepszych przeciwników czy bez zająknięcia wychodzić do każdej jednej walki obowiązkowej niezależnie od tego czy mu przeciwnicy pasowali. Bo chciał być najlepszym i chciał to udowadniać.
Z drugiej strony mieliśmy takiego Wildera który groźnych obowiązkowych przeciwników za przyzwoleniem WBC omijał przez prawie 5 lat łącznie walcząc w międzyczasie z jakimiś bubkami pasującymi czy mamy teraz Fury'ego.
Tysonowi WBC w niczym teraz ani nie pomaga ani nie wadzi. Facet ma odbębnioną walkę z obowiązkowym więc cała reszta to jego brak ambicji i tchórzostwo. Facet będąc na samym szczycie kolejny raz zawodzi na całej linii pozbawiając nas gigantycznej walki w zamian oferując jakieś badziewie. Miał być zbawcą Hw a jest jej rakiem bo kolejny raz liczy że czas i inni załatwią za niego robotę a on z gębą pełną frazesów będzie mógł zarabiać sobie na sparingach z kolegami.
Ludzie mają go dość bo facet jest krętaczem i wcale nie jest mistrzem ludzi na jakiego próbował się kreować. Jest mistrzem własnych interesów a kibiców czy sportowe ambicje to on głęboko w nosie...
Też prawda, do tego miele za dużo ozorem..