KRWAWA WOJNA! CUSUMANO PRZEŁAMAŁ KOWNACKIEGO!
Adam Kownacki (20-4, 15 KO) znów dostarczył wielkich emocji i dał show w ringu. Niestety widać już u niego zmęczenie materiału i po ringowej wojnie przegrał z silnym jak tur Joe Cusumano (22-4, 20 KO).
Wszystko zaczęło się dobrze. Rywal co prawda od początku polował mocnym prawym, ale Adam wyprzedzał go lewym prostym i mocnym na dół. Pod koniec drugiej minuty Amerykanin wstrząsnął Polakiem prawym sierpowym. A minutę później, znów po bombie z prawej ręki, nasz "Babyface" wylądował na deskach. Był bardzo zraniony, na szczęście gdy sędzia skończył liczyć zabrzmiał też gong na przerwę.
Po niej Cusumano ruszył do ataku. Kownacki był naruszony, lecz przetrwał to co najgorsze. A w drugiej połowie drugiej odsłony to przeciwnik był w tarapatach, szczególnie po bombie Adama na dół. Najlepsza dotąd runda Adama to była runda trzecia. Widać było, że to przeciwnik mocniej bije, ale Polak przepuszczał na centymetry te uderzenia, samemu trafiając kilka razy lewym prostym i konsekwentnie obijając tułów Cusumano.
Po szalonych dziewięciu minutach, czwarta odsłona nieco spokojniejsza. Końcówkę mocniej zaznaczył Cusumano. W następnym starciu Kownacki wrócił do prawego na korpus, ale sam już był mocno zmęczony tą wojną ringową.
POGROMCA KOWNACKIEGO CHCE WALKI Z JOSHUĄ >>>
Pierwsza połowa szóstej rundy do kosza. Adam łapał każdy lewy prosty rywala na twarz. Potem nieco się przebudził, jednak przegrał ten odcinek 9:10. Cusumano znów wstrząsnął Polakiem w siódmej odsłonie i gdy ruszył dokończyć dzieła zniszczenia, Kownacki wszedł w otwarte wymiany. Cała sala wstała z miejsc. Obaj byli wyczerpani, ale wymieniali ciężkie bomby. Przed ósmą rundą Kownackiego dokładnie oglądał lekarz.
I było coś na rzeczy... Cusumano wyczekał odpowiedni moment, trafił prawym krzyżowym, poszedł za ciosem i po kilku bombach przy linach z narożnika Polaka poleciał na znak poddania.
Kownackim chwiały jego własne ciosy. Nie widziałem niczego nowego w boksie Adama. Cusumano miał dobrą taktykę- czekał,aż Kownacki zamęczy się własnym człapaniem... To koniec.
To pewnie będzie niepopularna opinia, ale uważam, że Polak mógł więcej wycisnąć ze swojej kariery. Tu nie chodzi o żadne pasy, bo nikt mu tego wróżył, nawet kiedy odprawiał z kwitkiem kolejnych rywali. Po prostu można było mu dobierać odpowiednich rywali, na powroty powinien brać zdecydowanie słabszych przeciwników, a tak skończył kompletnie rozbity, co może odbić się na jego zdrowiu. Michalczewski doznał dwóch porażek i zawiesił rękawice na kołku, Kownackiemu zabrakło rozsądku.
To ostatni polski pięściarz, którego walki autentycznie przeżywałem. Pozostali albo zakończyli kariery, albo tak rozmienili się na drobne, że przestałem śledzić ich poczynania. Adamowi kibicowałem do końca. Dzięki za dostarczone emocje.
Mi się wydaje, że i tak wycisnął ze swojej kariery dużo więcej niż powinien. Pamiętam jeszcze czasy przed wygranymi z Martinem, Arreolą i Washingtonem jak gadano, że taki grubasek bez umiejętności który idzie tylko na przełamanie nic dużego nie osiągnie. Później było zdziwienie, że jednak kolejni rywale padają.
Tylko problem u kogoś, kto bije się tak jak Kownacki jest taki, że jeśli on kogoś nie przełamie to jest koniec. Nie ma żadnej alternatywy. A do tego to bardzo wyniszczający sposób walki.
Przykład kogoś, kto wycisnął wszystko ze swojej kariery, to Szpilka. Gdyby chciał organizować wyścigi psich zaprzęgów z Cycem i Pumbą w PPV, to znaleźliby się idioci, którzy płaciliby za to grubą kasę.
"ale uważam, że Polak mógł więcej wycisnąć ze swojej kariery."
Pod warunkiem że zmieniłby swój boks - tj.:
-Gdyby miał obronę, nie zbierałaby tyle na głowę,
-bił z nóg i pełnego skrętu a nie z samych rąk - kończyłby wtedy przeciwników przed czasem.
-no i nie był otyły.
Kariera do zakończenia a jak chce zarabiać to do Polski walczyć w Fame Mma.
Nie wiem czy którykolwiek z Polskich pięściarzy Hw ostatnich lat byłby w stanie wygrać z tamtym Martinem. Wach? Oj nie sądzę. Adamek? Też nie sądzę. Ugonoh, Szpilka? Bez szans.
Biorąc pod uwagę jak tragikomiczne podejście reprezentował Kownacki całą karierę zaszedł i tak bardzo daleko. To swoisty ewenement że przy takiej formie facet reprezentował takie możliwości. Widać miał częściowo chociaż naturalne predyspozycje do boksu ale absolutnie nie miał zamiaru maksymalizować ich pełnym poświęceniem.
Szkoda tylko tej pomyłki z doborem Helleniusa. To był krok w tył ale nie docenili tego że Fin przy całej masie wad zawsze miał potężne kopyto.
No i szkoda że nie zawalczył z Antkiem jak miał okazję. Raczej na upset w stylu Ruiza nie byłoby wielkich szans ale przynajmniej by zarobił na godne życie bez stresu.
A teraz jest już rozbity. Główna zasługa w tym Fina który zmaltretował go solidnie i odebrał mu wiele zdrowia ale i w innych walkach facet przyjmował masę ciosów. Czasem tak to bywa.
Nikt nie zmieniał Adamowi taktyki. To że w rewanżu z Helleniusem wyglądało to tak a nie inaczej to efekt tego że Adam bał się ciosów które po prostu za mocno czuł i dlatego też nie pchał się do przodu z taką częstotliwością jak wcześniej bo zwyczajnie miał w pamięci czym to grozi.
Co do zaś samej oceny Adama to nie wiem czy pamiętacie ale swojego czasu gdy Adam kręcił się blisko top 15 hw stwierdził że jego trener nie mógł być na obozie bo mieszka za daleko a na miejscu ma zobowiązania w gymie i nie może zostawić swojej pracy na 2 miesiące...
To było dla mnie wręcz szokujące. Facet który zahaczył o ścisły top i był o krok od wielkich walk trenował z gościem który nawet nie miał zamiaru w takim momencie kariery się dla niego poświęcić bo daleko i drogo dojeżdżać...
Notoryczne tycie pomiędzy walkami i brak dyscypliny pod tym względem to kolejna patologia którą na pewno jakiś wpływ na to wszystko miała.
Facet nie miał zamiaru inwestować więcej w siebie i swoją karierę. Teraz gdy było za późno nagle zaczął się rozglądać za zmianą ale teraz to on już nie ma zdrowia.
Miał przykład jak powinno to wyglądać przed walka ze Szpilką gdzie załapał się na porządny obóz Adamka ale widać absolutnie nie miał ambicji by na podobnym poziomie przygotowywać się na własną rękę.
Wykorzystał naturalne atuty do zera a zdrowia starczyło na tyle na ile starczyło i tak to wygląda. Te 5-10% mógłby nadrobić pewnie gdyby miał inne podejście.
Ale szacunek dla Adama chociażby za walkę ze Szpilką i Martinem na zawsze choć w walkach z Helleniusem pokazal że sympatyczny to on jest jak idzie po jego myśli.
Więc może i lepiej że Adam tego nie wygrał i nie wyszedł do Wildera.
Helenius dostał k.o. po krótki ciosie.
Adam mógł zaliczyć ciężkie k.o.
Jak to nikt nie zmieniał Adamowi taktyki? Przypomnij sobie (lub przeczytaj) co przed rewanżem z Heleniusem twierdził sam Adam: "Wróciłem do podstaw. Zobaczycie nowego Kownackiego". No i zobaczyliśmy żałosną sierotę usiłującą walczyć na jaby z rywalem o większym zasięgu i mającym solidne podstawy z amatorskiego boksu. Podobnie boksował z Demirezenem i Cusumano poza momentami, gdy musiał bronić się z bliska przed rywalem usiłującym go wykończyć i to były najlepsze momenty Kownackiego we wczorajszej walce (runda 2 i fragmenty rundy 7).
Pierwsza przegrana z Heleniusem to był wypadek przy pracy w walce z wyjątkowo niewygodnym rywalem. Nie należało nic zmieniać poza przeciwnikiem. Tymczasem przyszedł jakiś mędrek, stwierdził że Adam ma kiepskie podstawy i powinien boksować, jak piszą w książkach tj. na dystans zaczynając od jaba. Trener Kownackiego to taki sam cymbał, jak trener Joshuy, który zmienił ringowego killera w boksera wystraszonego, nieskutecznego, ale poprawnie zaczynającego akcję lewym prostym.
Takich trenerów, którzy bagatelizują indywidualne predyspozycje swoich zawodników jest wielu i zawsze działają z fatalnym skutkiem. Dla nich ważniejsze od wyniku walki jest pokazanie, że ich bokserzy są poprawnie wyszkoleni. I co z tego, że wyszkoleni, jak zostają znokautowani.
Dieta- nie wierze że kompletne olewanie tego elementu przez sportowca nie ma wpływu negatywnego na jego możliwości. Po prostu nie wierzę.
Gdyby tak było to nikt by się tego nie trzymał. Owszem. Jak ktoś ma talent i atrybuty to może jak Fury czy Kownacki przykryć pewne sprawy ale nie wierzę że taki Fury w sensowniejszym reżimie (nawet on) nie byłby trochę lepszy/zdrowszy/sprawniejszy.
No i mamy te 5 a wg mnie może i 10% i wg mnie to mogłoby się przełożyć na to że takiego Helleniusa by puknął mimo stylu który był dla niego zły. Trochę mniej zdrowia by stracił na obżarstwo, trochę na łatwiejszych walkach przez nieco lepsza obronę i taki Robert jako ostatnia przeszkoda mógłby zostać złamany.
Ale to fanowskie gdybanie. Nigdy się nie dowiemy jakby było gdyby chciał inwestować w siebie i kasę i zaangażowanie.
Było jak było. Albo jest. Adam może jeszcze sobie walczyć ale już na innym szczeblu.
To co mówił a co robił to 2 różne kwestie.
W drugiej walce z Robertem facet był ostrożny bo w pierwszej idąc do przodu został właściwie ubity... Druga walka o ile pamiętam też tragicznie się rozpoczęła od dosyć szybkiego zamroczenia i tarapatów.
Z Deminerezem zapamiętałem walkę jako wojenkę jak zawsze tyle że przeciwnik był świeższy, twardszy i aktywniejszy nieco i sam mocno cisnął więc Kownacki ustępował pola.
To nie trenerzy zmieniają zawodnika a jego doświadczenia. Trudno żeby Joshua z chęcią wdawał się w wymianę za wymiana jak mi to najgorszy wstyd w karierze przyniosło i omal go nie skończyło.
Kownacki bał się ciosów Roberta bo w pierwszej walce jak tak lazł do przodu bez pomyslunku po prostu dostał wpierdol.
Co dalej to już skruszony zawodnik. Przynajmniej ja tak to widzę.
1. "Nie zauważyłem nic, co mogłoby wskazywać, że stał się bardziej podatny na przegraną przez nokaut. Gdyby coś było na rzeczy, gdybyśmy musieli zacząć się martwić o jego odporność na ciosy, wówczas nad jego boksowaniem trzeba byłoby się poważnie zastanowić... Ale to nie dotyczy Adama. Nie widział tego uderzenia, którym Helenius go zranił. Jeżeli taki cios jest precyzyjny, to po prostu nie może być inaczej. Jednak nie nastąpił ciężki nokaut, Adam nie stracił świadomości."
Bagatelizowanie utraty odporności po nokaucie.
2. "naprawdę wolałbym, żeby ciągłe natarcie zastąpił nieraz spowolnieniem tempa, lepszym wybieraniem kątów i przykładaniem się do zadania znaczącego ciosu. Zamiast tego często wyprowadza pięć czy sześć uderzeń, na zasadzie: niech się dzieje, co chce. Dlatego powtórzę – chciałbym, aby w ringu po prostu trochę zwolnił."
No i zwolnił, a skutki tego zwolnienia mogliśmy obejrzeć w kolejnych walkach.
3. "Podsumowując – mniej parcia na nokaut, chłodna głowa...
Tak, nie ma sensu się nigdzie spieszyć. A podstawowym ciosem powinien być lewy prosty. Adam musi być pewny siebie i rozpoczynać akcje właśnie od jabu. Wydaje się nam, że niżsi zawodnicy powinni za wszelką cenę skracać dystans, zadawać sierpy i inne krótkie ciosy. Ale największa sztuka przeciwko dużemu facetowi to wyboksować go jabem! A więc podwójny, potrójny lewy prosty i dopiero później wejście do półdystansu. Adam nieraz z tym lewym prostym daje sobie spokój, od razu chce się zbliżyć do rywala i robić awanturę. Chciałbym, aby był nieco bardziej uważny, niech zaczyna od jabu. Jeśli tak będzie, jeśli zada podwójny lewy, wszystko inne zacznie za tym iść. To by mu posłużyło. Do tej pory zbyt często tego unikał."
Adam najwyraźniej posłuchał trenera. Boksował bardziej technicznie, tyle że przedtem on nokautował, a po zmianach jego nokautowali.
4. "Nie miałbym jednak nic przeciwko rewanżowi z Heleniusem, jak i jakiejkolwiek innej walce (...)Kiedy proponowano nam rywala, nigdy nikogo nie skreślaliśmy i nie mówiliśmy, że mają nam dać innego przeciwnika.(...)Teraz nie jestem w stanie podać konkretnego nazwiska przeciwnika i nie zajmuje mnie to tak bardzo."
Czyli wszystko jedno, Helenius czy nie Helenius. Każdy nam jednakowo pasuje. Jeżeli trener twierdzi, że jest mu obojętne, z kim będzie walczyć jego bokser, to jest po prostu głupi. Reasumując, trener Trimble swój cel osiągnął i w istotny sposób zmienił boks Kownackiego. Operacja się udała, tylko pacjent zmarł.
A że trener Adama to bardziej koleżka głąb (za przeproszeniem) to wiedziałem od dawna.
Ja w walce z Deminerezem nie widziałem technicznych sztuczek itd.
Też musisz pojąć jedna rzecz. To coa trener do obrobienia to jedno a co zrobi zawodnik to inna sprawa. Jesteś szalony jeśli sądzisz że Adam po złamaniu oczodołu i masakrze z pierwszej walki był w stanie wyjść i tak samo boskowac w walce nr 2 z Robertem.
To znany problem w świecie boksu i rzadko daje się coś zaradzić. Jeśli zawodnik który czuł się niezniszczalny nagle dostaje dotkliwa czasówkę i jeszcze ma boksować z tym samym gościem zawsze będzie miał z tyłu głowy to co może mi zrobić ten facet ciosami.
Kownacki nie nauczył się boksu nagle a jego trener musial czegoś poszukać choćby dla wymówki bo Adam dostał wje....
Kownacki w drugiej walce momentalnie został przymroczony. Ratował się jak mogl. To nie kwestia żadnej zmiany taktyki tym bardziej że w następnych walkach dalej robił to samo tyle że już nie tak skutecznie.
Zaraz sprawdzę statystyki ciosów i zobaczymy ile ich zadał w walce z Deminerezem. Czy to były jaby czy raczej Młocka która przegrał bo był słabszy...
Rewanż z Heleniusem był katastrofalnym błędem, bo niby co miałoby zmienić się na lepsze. Należało rozpocząć od buma na przetarcie, a potem celować w kogoś pokroju Pulewa lub Wallina, czyli rywala bez szczególnie mocnego ciosu. Tymczasem zapowiedzi przed rewanżem (również samego Kownackiego) były niesłychanie optymistyczne. "Nowy" Kownacki miał zadziwić świat i zadziwił, ale w negatywnym sensie.
Jest wielu bokserów (w tym Kownacki i Joshua), którzy do boksu trafiają późno i przez to nie mają opanowanego bokserskiego abecadła, czyli utrwalonych przez wieloletnie ćwiczenia nawyków obronnych i posługiwania się jabem. Mają jednak inne zalety i są skuteczni. Rozsądny trener nie będzie zmieniał stylu boksu takiego zwycięskiego zawodnika, tak jak nie zmienia się składu wygrywającej drużyny piłki nożnej. Są jednak trenerzy mądrale, którym wydaje się, że w ciągu paru tygodni lub miesięcy są w stanie te utrwalone złe nawyki zlikwidować i próbują to na siłę robić. Efekt często jest taki, że bokser, który wcześniej wychodził do ringu z myślą o pokonaniu przeciwnika, teraz stawia sobie za najważniejszy cel wykonanie wskazówek trenera i w efekcie przegrywa.
Da się oczywiście w takiej sytuacji czmychnąć od drugiej walki ale często niesie to za sobą szereg konsekwencji.
Zwróć uwagę że ludzie tak jak i sztab Kownackiego nie wyciągnęli odpowiednich wniosków. Adam nadal był uważany za faworyta w drugiej walce.
Bardzo się pomylili ale uciekanie w inne walki by było jasnym sygnałem że Adam spekal a czegoś takiego w boksie się nie lubi.
Jeszcze raz powtórzę. Nikt nie próbował zmienić Kownackiego a nawet jeśli mieli taki pomysł to i tak Kownacki walczył swoje. Z Deminerezem zadał ponad 900 ciosów i nie były to raczej jaby wynikające z tego że Adam chciał boksować technicznie. To właściwie tylko trochę mniej niż w starciu z Arreola a mówimy tu o gościu który dostał po drodze dwie czasówki a dystans walk był krótszy o 2 rundy!!
Ja wielkiej zmiany stylu nie widziałem a to o czym ty piszesz to efekt obawy przed K.O który pojawił się po zmasakrowaniu go w pierwszej walce z Hellenius. Facet zwyczajnie nie miał już tej pewności co w momencie w którym był zawodnikiem niepokonanym i głównie dotyczyło to walki z Robertem.
Także jak dla mnie to niezależnie od tego co bredził trener nikt na siłę nie zmieniał Adama. Nie wynika to z jego walk imo a przynajmniej nie w mojej pamięci i wg statystyk. Dalej była mlocka na przełamanie tyle że zdrowia było coraz mniej i przeciwnicy inni.
Każdy pamięta, to co pamięta. Ale pewne rzeczy można sprawdzić, bo są dostępne. Porównaj tylko pierwsze rundy obydwu walk z Heleniusem. W pierwszej walce Adam zaczyna akcje "po swojemu" czyli od zamachowych sierpowych na głowę lub na tułów, po których następują wielokrotne udane próby przedarcia się do półdystansu. W drugiej boksuje, tak jak mu kazał trener, czyli zaczynając od jaba. Widać, że ma z tym problem, długo przymierza, a zanim uderzy, to już dostaje w mordę od Heleniusa 2-3 razy. W efekcie nie ma ani jednego udanego wejścia w półdystans, a jedynie 4 razy w klincz. Pół minuty przed końcem Kownacki jest po ciosie Heleniusa zamroczony i z trudem dociąga do gongu.