WHYTE CHCE FORTUNY ZA WALKĘ Z JOSHUĄ - KTO DLA AJ-a?
- Whyte chce dużo więcej pieniędzy niż powinien za taką walkę dostać - mówił kilka dni temu Eddie Hearn, promotor współpracujący zarówno z Dillianem Whyte'em (29-3, 19 KO), jak i Anthonym Joshuą (25-3, 22 KO). I nie rzucał słów na wiatr.
AJ bardzo chciał spotkać się z wielkim i niezbyt lubianym rywalem 12 sierpnia, jednak rozbieżności finansowe okazują się chyba nie do przejścia. Dlatego Hearn negocjuje z dwoma innymi zawodnikami. A o jakie liczby chodzi?
Dillian najwięcej w karierze dostał oczywiście za walkę z Tysonem Furym. Zarobił wtedy 5,5 miliona funtów. Obóz Joshuy zaoferował mu naprawdę dobrą gażę - aż 3 miliony funtów! Ale strony raczej nie spotkają się po środku, ponieważ Whyte żąda z sierpniowy pojedynek... 10 milionów funtów.
Wygląda więc na to, że Joshua 12 sierpnia skrzyżuje rękawice z kimś innym. Ale to już zmartwienie Hearna...
Joshua nic nie zyskałby na walce z Dillianem który swoja droga na ten moment nie zasługuje nawet na te 3 miliony. Niech Joshua weźmie kogoś innego choć dużo opcji nie ma a Dillian niech udowodni że jeszcze jest wart tyle co wcześniej- najpierw kasową walką nr 3 z Chisorą a jak wygra niech zakręci się obok Takama/Parkera...
W takim wypadku w 90% przypadków klient rezygnuje. Sytuacja jest typu "win-win". Ja wprawdzie zawsze lojalnie uprzedzam, ze cena jest taka, jaka jest, bo mi się nie chce, ale przynajmniej jestem szczery. Niechcianego zlecenia nie dostaję, tym niemniej klient dostał drogą, ale dostępną opcję. A czasami klient się zgadza. Wtedy ja biorę tę niechcianą fuchę i w nagrodę zarabiam kasę całkowicie niewspółmierną do jego wartości. Sądzę, że w przypadku Whyte'a to właśnie ten przypadek. Widać Dilian wierzy (i jest to kwestia wyłącznie jego wiary), że może jeszcze wejść na szczyt i zarabiać większe pieniądze. Dlatego rzucił 10 baniek za walkę, o której wie, że prawdopodobnie ją przerżnie. Na zasadzie "jeśli mam już sobie dać obijać ryja, to chociaż za nieprzyzwoitą kasę".
Dokładnie, nie ma zawodnika żyjącego w próżni, każdy prosperuje na jakimś rynku lub chce na nim zaistnieć, jak niegdyś AJ chcący efektownie i z przytupem (już jako brytyjska gwiazda) zawojować rynek amerykański i tym samym poniósł pierwszą porażkę. I racja co do świadomości i tym samym gustów brytyjskich kibiców, którzy mają w dupie Hrgowica. Ich ukierunkowane preferencje były potwierdzone frekwencją gawiedzi podczas "walki" Fujar vs Czirosraja.