JOHNNY NELSON: JOSHUA JEST JUŻ SKOŃCZONY
Wszystko kiedyś się kończy. Nawet momentami absurdalne zachwyty Johnny'ego Nelsona nad Anthonym Joshuą (25-3, 22 KO). - On jest już skończony - mówi Nelson.
Wystarczyło kilka zwycięstw przed czasem nad co najwyżej solidnymi rywalami, by Nelson zdążył głosić nowego króla wagi ciężkiej. Latami przekonywał o jego wyższości nad Tysonem Furym (33-0-1, 24 KO) czy Deontayem Wilderem (43-2-1, 42 KO), nawet gdy AJ boksując z grubym Ruizem w rewanżu na wstecznym pokazywał naprawdę niewiele. Ale po dwóch porażkach z Usykiem i mało przekonującym zwycięstwie nad Franklinem, wiara byłego mistrza WBO kategorii cruiser, dziś dziennikarza i analityka bokserskiego, mocno osłabła.
Były dwukrotny mistrz świata wagi ciężkiej zamierza wrócić w sierpniu z rywalem w miarę bezpiecznym, by w grudniu podjąć rękawicę rzuconą przez Wildera. Chodzi oczywiście o szykowaną za wielkie pieniądze galę w Arabii Saudyjskiej. Promotor Eddie Hearn przygotował już podobno datę na 12 sierpnia.
TRENER WILDERA O WALCE Z JOSHUĄ: JESTEŚMY JUŻ BARDZO BLISKO >>>
- Lubię Joshuę i nie jest mi łatwo o tym mówić, ale on jest już skończony i nie będzie już mistrzem świata. Kiedyś boksował co kwartał, teraz boksuje rzadko i być może zobaczymy go w ringu dopiero w grudniu. Trochę dziwnie zachowuje się ostatnio po swoich walkach, bo to, co wydarzyło się po starciu z Franklinem, nie oglądaliśmy przecież po raz pierwszy. Wciąż popełnia błędy nowicjusza jak na faceta, który doświadczył już przecież wszystkiego w ringu. To dorosły mężczyzna, który popełnia chłopięce błędy. Dwa razy zdobył mistrzostwo świata, a popełnia błędy niczym jakiś debiutant, dlatego też uważam, że na tym najwyższym poziomie jest już skończony - powiedział Nelson.
Nie wiem w co wierzy Nelson i mam to w nosie ale zabawne jest to jak szybko ludzie w boksie skreślają zawodników jednocześnie innym dając jakieś gigantyczne kredyty zaufania.
Joshua jest skończony? Nie sądzę. Póki co to czołowa postać wagi ciężkiej i nawet jeśli miałby już mistrzem nie być to daleka jeszcze droga do tego by był skończony.
Nie wiem w co wierzy Nelson i mam to w nosie ale zabawne jest to jak szybko ludzie w boksie skreślają zawodników jednocześnie innym dając jakieś gigantyczne kredyty zaufania.
Joshua jest skończony? Nie sądzę. Póki co to czołowa postać wagi ciężkiej i nawet jeśli miałby już mistrzem nie być to daleka jeszcze droga do tego by był skończony.
Ale to kim on jest w ogóle nie ma znaczenia. Znaczenie ma ile sensu jest w słowach o tym że Joshua jest skończony a jest wg mnie niewiele. Nawet jakby przegrał z Wilderem co wcale nie jest takim pewnikiem jak się niektórym wydaje to nadal największa gwiazda w boksie i wielkie nazwisko którego nie można ot tak sobie wyrzucić na śmietnik bo już "nic nie zdziała"...
Łaska kibica na pstrym koniu jeździ... Kolejny raz potwierdzaja się te słowa.
Cóż. Joshua ma komu udowodnić że się mylą.
Dla mnie to trochę na wyrost jest te wieszczenie że Joshua się skończył. Owszem pewnie jest coś na rzeczy z tymi obawami i brakiem pazura ale wystarczyło by żeby mu ściągnęli nie małego, machającego szybko rękoma ślizgacza a gościa typu Hellenius i były by zachwyty po ładnym KO na kołku...
Czasami w boksie jedna walka robi gigantyczną różnice i z dna na które cię skazują ladujesz na samym szczycie...
Przykład Joe Joyce'a z ostatnich miesięcy idealnie to obrazuje. Jeszcze może się tak zdarzyć (może nie musi) że Joshua zamknie wszystkie sceptyczne mordki i znów będzie doceniany na najwyższym poziomie.
dla mnie to prawdopodobny scenariusz. IMO w HW kolejność jest Usyk, AJ, Fury, Wilder. Ale oczywiście może być też tak, że się od topu odbije.
Może i jestem fanem AJ-a i dotyczy mnie ślepota fanowska natomiast dla mnie niezrozumiałe jest to skazywanie Antka na masakrę w walce z Wilderem. Czy ludzie naprawdę nie rozumieją że Joshua nadal pewne atrybuty ma? Ale przede wszystkim osoba Deontaya... Przecież to facet po przejściach który dostał straszliwe łomoty w ostatnim czasie i będzie miał lat 38 w ich walce.
Równie realne dla mnie jest to że to on jak dostanie gonga to się posypie jak domek z kart. A to będzie walka dwóch punczerów.
Nie mam pojęcia czy Joshua wygra, czy jeszcze zawita na szczycie, czy coś osiągnie, czy ma motywację i zdrowie na właściwym poziomie natomiast skreślanie go i usilne kasowanie wszystkiego co ten gość osiągnął i potrafił pokazać bo przecież "przegrał z Usykiem" a Franklina nie zmasakrował trochę brzmi jak jakiś bełkot niedzielniaków obrażonych.
Walka z Wilderem to zagranie Va Banque. Tam nie da się ładnie przegrać. Jak przegra to brutalnie. Ale co mu zostało? Jak przegra to stanie się to co wszyscy zakładają (większość). Może tylko pozytywnie zaskoczyć.
Dla mnie Wilder jak najbardziej może to drastycznie przegrać i będzie niezłe zdziwko. Problem w tym że wtedy zaczną się gadki o tym że to Fury rozbił Wildera i dlatego tak się stało. Ale to mało istotne. Niech najpierw zawalczą bo powoli zaczyna to wyglądać tak jakby każdy przed tym największym testem szukał jeszcze po drodze mniej "ostatecznej" alternatywy.
A później nagle coś się "zepsuło" i AJ zaczął walczyć zza pełnego dystansu, w zasadzie z kontry, stojąc na nodze zakrocznej. W ten sposób z Wilderem wygrać się nie da. Bo on w końcu przyceluje i trafi, z Wilderem leżał każdy. Włącznie z Furym. Tyle że Fury jest gumowy, zawsze w ułamku sekundy dostrzeże cios i jakoś ograniczy straty. A później zacznie się wieszać, klinczować, męczyć i zabierać oddech. Joshua tak nie walczy, może nawet nie potrafi tak walczyć. Dlatego większość komentatorów stawia na Wildera. Ja również bym na niego postawił, z tym, że nie wiem, jaki to jest Wilder. Bo walka z Heleniusem nic mi nie powiedziała.
Jeśli do ringu wyjdą "stary" Wilder i "stary" Joshua, AJ nie jest bez szans i może to wygrać. Jeśli natomiast będzie to "stary" Wilder albo chociaż jego dostateczne pozostałości i "nowy" AJ, stawiam na Wildera.
Nie przez przypadek Wilder i jego team nie chcieli walki z AJ-em i odrzucili nawet ofertę na 100 milionów gdzie Wilder nigdy w całej karierze nie był wart takich pieniędzy bo i później i wcześniej nigdy takich kwot nie zarobił nawet z Furym.
Oni zawsze traktowali AJ-a jako wielkie zagrożenie i woleli najpierw budować pozycję Wildera gdzie indziej gdzie w ich opinii ryzyko nokautu było znikome (przeliczyli się)
Joshua potrafi zranić też i z dystansu. Przekonał się o tym Powietkin czy nawet Whyte który zatańczył i został najmocniej zraniony właśnie uderzeniem w skroń z dystansu.
Nawet ostrożny Joshua walczący w dystansie to zagrożenie dla Wildera który przecież był zamraczany przez Fury'ego prawymi z dystansu.
No i jeszcze jedno. Joshua nawet w ostatniej walce miał przebłyski gdzie pchał się w to swoje pole z Franklinem w bliższym dystansie. Problem polega na tym że jak nie traifł poprawką a mu szybkoręki gość zaczął machać w odpowiedzi ciosami to facet się wycofywał do bezpiecznej przystani.
Czy Wilder ma tak szybkie ręce że jak Joshua ruszy to on go tam zahaczy itd nie mam pojęcia. Jest dla mnie jednak pewne że Joshua stanowi zagrożenie i może go zamroczyć i poźniej dobić znacznie sprawniej niż Fury. Nawet dziś.
A stawiają na Wildera bo wydaje im się że Joshua absolutnie nie może przyjąć, boi się i nic już nie znaczy w ofensywie. Tyle tylko że on ostatnio mógł popisać się ofensywą z Pulewem gdzie wypadł bardzo dobrze. Z Usykiem trudno o efekty a Franklin po prostu mu nie przypasował stylowo do demolki bo nie dość że to twardy facet to jeszcze z szybkimi ręcyma...
Gdybym miał postawić to dla mnie dziś jest 55 (60) do 45 (40) dla Wildera bo nie chcę leckeważyć tego że Deontay jednak po tych przejściach niezależnie od klasy i pasującego stylu przeciwnika wypadł wzorowo a Joshua dał nam zagwozdkę czy z nim wszystko ok.
Ale to nadal są duże szanse Antka. A niektórzy traktują jego szanse na poziomie tych u Roberta Helleniusa co uważam za masakryczną przesadę.