CHRIS BILLAM-SMITH ZRZUCIŁ LAWRENCE'A OKOLIE Z TRONU WBO!
Chris Billam-Smith (18-1, 12 KO) na oczach swoich kibiców, w swoim mieście, pokonał Lawrence'a Okolie (19-1, 14 KO) i odebrał mu tytuł mistrza świata wagi junior ciężkiej federacji WBO!
Mistrz w połowie pierwszej rundy wstrząsnął pretendentem prawym krzyżowym. W połowie drugiej znów trafił taką akcją, choć tym razem nei zrobił aż takiego wrażenia na rywalu. Miejscowy bohater przez dziesięć minut nie zrobił prawie nic, by w połowie czwartej odsłony złapać championa lewym sierpowym, gdy ten schodził unikiem w prawo, posyłając niespodziewanie Okolie na deski. Ten jednak klinczem dotrwał do przerwy. Po niej Billiam-Smith podkręcił tempo, niczym tak naprawdę nie trafił, ale broniący się klinczem Okolie dostał ostrzeżenie, przegrał drugą rundę z rzędu 8:10, więc po kwadransie czystej walki prawdopodobnie przegrywał na kartach 46:47.
Kolejne trzy minuty wyrównane. Początek lepszy dla mistrza, ostatnia akcja dla challengera, ale sędzia coraz częściej zwracał mistrzowi uwagę za klinczowanie. I w końcówce kolejnego, siódmego starcia, dał mu drugie ostrzeżenie. Podrażniony Okolie wrócił do gry ósmą rundą. Trafił dwa razy prawą ręką, lecz w każdym momencie zagrożenie znów się kleił. W kolejnej odsłonie Billam-Smith złapał drugi oddech i znów zepchnął Lawrence'a do odwrotu. A boksujący do tyłu Okolie równa się klincz.
W dziesiątym starciu atakujący w końcu agresywnie Okolie przyklęknął po niecelnym lewym rywala, a sędzia liczył. Niby liczył bez ciosu, ale pretekst dał sam Okolie, panicznie uciekając przed każdym ciosem. Po nokdaunie mistrz zrewanżował się bardzo mocnym prawym krzyżowym, poprawił lewym sierpem, oba ciosy wylądowały na szczęce pretendenta, ten jednak wykazał się betonową szczęką i wszystko ustał. Stojący nad krawędzią porażki w jedenastej rundzie zaczął wyrzucać z siebie mocne bomby z obu rąk. Rozciął rywalowi lewy łuk brwiowy, w końcówce jednak znów panicznie uciekał, przyklęknął po akcji w półdystansie i znów był liczony. Już po raz trzeci w tej walce. Ostatnie trzy minuty wygrał obrońca tytułu, ale tylko dlatego, że przeciwnik wydawał się już pilnować przewagi.
Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 112:112, 116:107 i 115:108. Stosunkiem głosów dwa do remisu zwyciężył Billam-Smith!
Ciężko się to oglądało bo ani umiejętności, ani kondycji nie mieli obaj a do tego te klincze ze strony Okolie.
Ciekawe jak ktoś tu remis wypunktował.
112-112 to swoją drogą nieśmieszny żart. Żeby tak wypunktować, ten artysta sędziowski musiał dać mu WSZYSTKIE rundy oprócz 10-8. Nawet te z ostrzeżeniem (wtedy 3x8 + 2x9 + 7x10)
Swoją drogą ciekawe, że kiedy Okolie wyszedł spod parasola Hearna, to nagle sędzia zaczął zauważać te jego wieczne klincze. Dotychczas jakoś nikt ich nie widział a tutaj proszę, trzy ostrzeżenia za klinczowanie. Co się stało? Dobrze, że Okolie stracił ten pas, jego walki to męczarnia. Może więc być i tak, że ludzie rządzący tym biznesem też zaczęli to dostrzegać i powiedzieli "Dość!". Bo jeszcze parę takich obron i na walki z udziałem Lawrenca przychodziłby tylko jego trener, cutman i zespół przeciwnika.
Tu nie chodzi o promotora,tylko o pretendenta.W ostatniej walce z Australijczykiem,też sędzia nie reagował na faule.Tutaj rywalem był Smith,więc dlatego było w końcu normalne sędziowanie.
Spodziewałem się że Okolie to wygra a walka będzie nudna.
A tu proszę…
Pełne zaskoczenie i uśmiech że Okolie zostanie odstawiony na boczny tor.
Chyba że rewanż.
Okolie podziękował Hearnowi a Hearn podziękował Okolie.
1. Dużą rolę (na korzyść Billama) odegrał sędzia ringowy. Ostrzeżenia dla Okoliego słuszne, ale 2 z 3 nokdaunów "z dupy wzięte".
2. Billam zasłużył na uznanie za pierwszy nokdaun i bardzo dobra odporność, ale absolutnie nie można go uznać za jakiegoś wybitnego boksera. Gdyby nie ostrzeżenia i nokdauny, to na podstawie przebiegu pojedynku zwycięstwo mu się nie należało.
3. Okolie zaprezentował się znacznie gorzej, niż w kilku poprzednich walkach. Przede wszystkim boksował strasznie głupio. Z dystansu sporo i celnie trafiał, a pchał się do klinczu. Po co?
Reasumując, waga cruiser jest obecnie słabiutka. Okoliego chyba na razie mamy z głowy (i chwała Bogu), Opetaia jest teoretycznie najlepszy, ale psychicznie chyba nie całkiem poukładany. Billam i Goulamirian to tylko silne osiłki (podobnie chyba Riakporhe). Badou Jack to weteran, podobnie Mchunu i Dorticos. Otwiera się ponownie szansa przed Masternakiem i Cieślakiem.
"ale ta walka była osobliwa i można wyodrębnić kilka podtekstów."
Ja bym dodał jeszcze jeden podtekst, któr wg mnie tłumaczy "osobliwość" tej walki - Hearne. Dał "zlecenie" na Okoliego, czy może raczej parasol ochronny zwinął, i Okolie dostał to co powinno być we wcześniejszych jego walkach - o wiele mniejszą tolerancję dla grania nieczysto
Podobnie było z Marco Huckiem, też uwierzył, że jest taki wielki i długo to nie potrwało jak zaczął przegrywać
Dotychczas mu to tolerowano, z różnych przyczyn. Może Hearn, może przynależność państwowa, może jakieś inne układy. W końcu jednak musiało się to zacząć odbijać na oglądalności, a co za tym idzie - dochodowości całego tego biznesu. Podejrzewam, że właśnie stąd się wzięły te częste walki Okolego. Po prostu to, co inni zawodnicy załatwiali dwiema, trzema walkami w ciągu roku, on musiał nadrabiać sześcioma. A i tak pewnie zarabiał psie pieniądze, bo jego walk nie da się oglądać. I teraz pewnie "światek" doszedł do wniosku, że nie ma sensu dalej tego ciągnąć.
Do CW doszło wreszcie trochę powietrza. Zgadzam się, że w tym momencie nie ma tam większego kozaka, choć można się zastanawiać w przypadku Opetai (1 walka to jednak mało) oraz Riakporhe, który chyba ma to coś i nadal robi postępy. Gdybym miał stawiać na jakiegoś lidera, który się wybije ponad resztę stawki, to zaryzykowałbym, że Riakporhe.