ŁOMACZENKO: DOSTAŁEM DRUGĄ SZANSĘ - HANEY: SKOŃCZĘ MU KARIERĘ
- On kazał mi czekać cztery lata na walkę. Nie lubię go i chcę go wysłać na sportową emeryturę - mówi Devin Haney (29-0, 15 KO), który za jedenaście dni podejdzie do obrony wszystkich czterech pasów wagi lekkiej w konfrontacji z Wasylem Łomaczenką (17-2, 11 KO).
- Mam zamiar mocno go zbić. On po raz pierwszy nie będzie faworytem walki, bo spotka się z młodszym mistrzem, który jest większy, silniejszy i szybszy. Łomaczenko w żadnym aspekcie nie jest lepszy ode mnie, nic nie może lepiej zrobić niż ja - dodał absolutny champion na granicy 61,2 kilograma.
- On cztery lata temu był dopiero na początku swojej drogi. Dziś jest prawdziwym mistrzem, więc teoretycznie dziś powinno mu być dużo łatwiej niż wtedy. I może udowodnić, że to wszystko co mówi jest prawdą. Zdobycie wszystkich czterech pasów to marzenie, które mnie napędza. Myślę o tym, gdy kładę się spać i gdy budzę się rano. Wciąż jestem szybki, silny i mam kondycję na pełne dwanaście rund. Straciłem pasy, ale dostałem drugą szansę, by je odzyskać - mówi zmotywowany Łomaczenko.
- On powinien spotkać się ze mną cztery lata temu, teraz będzie miał tylko trudniej i gorzej. Zdobyłem doświadczenie i jestem bardzo pewny swego. Nie walczę dla pieniędzy, tylko dla sławy i przejścia do historii - zakończył Haney.
Po jego stronie jest: technika, mańkuctwo, praca nóg, nieszablonowość, a przeciwko: warunki fizyczne, wiek i głodny sukcesów przeciwnik, w dodatku skuteczny jak Haaland...
Aleś się koleś uczepił, już ci tłumaczyłem, że nie cierpię takich pyszałków, a nie Ukraińców. Rusków to tak, przyznaję.