MARQUEZ KRYTYKUJE CANELO: JAKO MISTRZ MUSISZ BIĆ SIĘ Z KAŻDYM
Przynależność do elitarnego poziomu oznacza splendor, wielkie pieniądze, uznanie fanów, ale i wiele oznak krytyki czy sprzeciwu. Doświadcza tego Saul Alvarez (58-2-2, 39 KO), ostrzeliwany przez swojego rodaka.
Mowa o legendarnym Juanie Manuelu Marquezie (56-7-1, 40 KO), a więc mistrzu czterech kategorii wagowych i pogromcy samego Manny'ego Pacquiao (62-8-2, 39 KO). "Dynamit" wyraził niezadowolenie z wyboru Johna Rydera (32-5, 18 KO) jako następnego rywala Canelo, wolałby zobaczyć w ringu Davida Benavideza (27-0, 23 KO).
- Ryder to zwykły pięściarz o średnim poziomie. Gdy jesteś mistrzem świata, musisz mierzyć się z każdym, niezależnie czy to Meksykanin, czy Europejczyk. Jako mistrz chciałbym pokazać światu, że jestem na wyższym poziomie, nie do pokonania - stwierdził 49-latek. Na odpowiedź Alvareza nie trzeba było długo czekać.
- Krytyka była, jest i będzie. To podział na zazdrośników i tych, którzy mnie wspierają, tych drugich jest na szczęście więcej. Marquez był zawsze zazdrosny, ale jego słowa mnie nie dotykają, nie biorę ich pod uwagę - zripostował lider wagi super średniej.
Polakos pewnie musiał sprawdzić w boxrecu, kto to Marquez i dlaczego "zazdrości" najsłynniejszemu. Tak to jest jak się ogląda walki na boxrecu i się tak naprawdę chuja wie o boksie.
Rudego karła ostatnie podrygi i na takiego Rydera pewnie wystarczy, choć facet jest przypadkowo w miejscu w ktorym jest. Z drugiej strony porażka koksa nie będzie jakimś większym zaskoczeniem. Facet po 36 rundach z GGG nie może być tym samym zawodnikiem.
Benavidez, czy Bivol to będzie koniec koksiarza.
Kowal w grze - tak, ale to nie był ten sam zawodnik, co w okolicach Warda.
Dobrze napisane. I gdyby nie pewien user, to w zasadzie nikt by nie pisał tyle o Alvarezie, ale każdego drażni nieprawda.