JOYCE: MUSZĘ WZIĄĆ ODWET NA ZHILEIU, MÓGŁBYM GO PRZEŁAMAĆ
Dotkliwa porażka z rąk Zhanga Zhileia (25-1-1, 20 KO) uraziła nieco dumę Joe Joyce'a (15,1 14 KO), który powoli będzie planował dalszą przyszłość.
Brytyjczyk przekonuje, iż chciałby się zrewanżować Chińczykowi za wpadkę sprzed dwóch tygodni, czując przy okazji, że bez opuchniętego oka mógłby przełamać rywala w drugiej części pojedynku. "Juggernaut" dodał przy okazji, iż tak naprawdę nie potrzebował tej walki, mając na uwadze jego pozycję w rankingach.
- Miałem już spotkanie z Frankiem Warrenem, więc wkrótce powinny się pojawić jakieś informacje o dalszych krokach. Dobrze byłoby się zrewanżować, kilka rund więcej, bez zapuchniętego okna i myślę, że nadal byłbym w grze, mógłbym go zacząć przełamywać w późniejszych odsłonach. Tak czy siak, szacunek dla niego, jest świetnym przeciwnikiem, to była ciężka walka.
- Opcji jest wiele. Byłem w świetnej pozycji i tak naprawdę nie musiałem brać tego pojedynku, ale chciałbym wziąć odwet i wrócić do gry, przejść do większych i lepszych walk. Nie żałuję, że zdecydowałem się na Zhileia, to tylko część historii, straciłem zero w rekordzie, ale nadal będę się bił podczas świetnych imprez. Jest wiele różnych opcji, musimy poczekać i zobaczyć, co przyniesie przyszłość - podsumował srebrny medalista olimpijski z Rio De Janeiro.
Samo to co mówi... Parę rund bez zapuchnietego oka więcej. No spoko tylko że to opuchnięcie nie wzięło się z tego że facet dostał przypadkowy cios tylko że obrywał w jedno miejsce stałe, regularnie i mocno.
W rewanżu też będzie przyjmował bo Zhang ma szybsze ręce a on nie ma pojęcia o obronie. Kwestia tego czy wytrzyma bo oprócz zapuchniecia to był również solidnie zraniony w 2 rundzie.
Joyce sam sobie sprawy skomplikował i teraz co nie zrobi będzie źle.
Joyce dalej jest w grze.. przegrał z kontuzją.. Ale ja bym mu ten rewanż odradzal teraz..bo może być tak że Chinol okaże się sufitem DJa Anglika i druga porażka trochę tu zmieni..