ROZBITY JOYCE: ZHILEI ZROBIŁ MI TO, CO JA KIEDYŚ ZROBIŁEM DUBOIS
- Na pewno mogę zawalczyć dużo lepiej, czuję się zawiedziony, ale wyrazy szacunku dla mojego rywala - powiedział Joe Joyce (15-1, 14 KO), którego skruszył i przed czasem pokonał Zhang Zhilei (25-1-1, 20 KO).
- To duży i silny facet z szybkimi rękoma, a do tego bardzo doświadczony jeszcze z ringów olimpijskich. Wyłapałem bardzo dużo ciosów z jego lewej ręki, nie potrafiłem ich unikać. To jednak nie jest koniec mojej podróży i na pewno jeszcze wrócę. Dokładnie przeanalizuję tę porażkę i spróbuję naprawić popełnione dziś błędy. Nie ukrywam, że jestem bardzo zawiedziony. Od dawna nie rywalizowałem z mańkutem, a on świetnie potrafił wykreować ciosy lewą ręką. Dobrze znosiłem te uderzenia, cały czas miałem to pod kontrolą, niestety całkowicie zamknęło mi się oko i nic już nie widziałem. On natomiast to doskonale wykorzystał i bił w to miejsce. Ja kiedyś zrobiłem tak samo w walce z Danielem Dubois, teraz karma do mnie wróciła. Muszę przedyskutować z moim zespołem kolejne kroki, ale będę chciał wykorzystać zapis o rewanżu - dodał Brytyjczyk, wicemistrz olimpijski z Rio (2016).
Zhilei wygrywając przez TKO w szóstej rundzie zdobył pas WBO wagi ciężkiej w wersji tymczasowej, a jednocześnie nabył status challengera dla Aleksandra Usyka (20-0, 13 KO), championa według IBF, WBA i właśnie WBO.
Nie zdziwię się jak się okaże że Zhang nie był „czysty”. Wczoraj był mocno dynamiczny jak na niego. Wiadomo na tle Joe każdy jest dynamiczny, ale…
Joyce w zasadzie nie ma gardy,nie robi uników,balansu,odchyleń,a jego jedyna obrona jest nieustanny atak
W szczególności jab,który jest bardzo aktywny i utrudnia rywala przygotowanie własnych akcji
Jednak w przypadku mańkuta taka taktyka się już nie sprawdza tak dobrze,tym bardziej ze Zhang nie boksuje zza jabu,ale przeważnie rozpoczyna swoje akcje bezpośrednim lewym
Przewidywałem ze Chińczyk może skończyć Joyca przed czasem w pierwszej fazie walki właśnie dzięki temu
A naprawdę nikt nie jest odporny na czyste,przyjmowane ba czysto ciosy,nawet jeśli ustoi to może dojść do kontuzji lub zamroczenia i ringowy może wkroczyć do akcji
Lubię Juggernauta, bo zawsze wypowiadał się rozsądnie i z bez megalomanii. Natomiast ostatnio zaczęło być go wszędzie pełno, a ze słów biła wielka pewność siebie. Nie powiedziałbym, że uderzyła mu woda sodowa do głowy, ale można było odnieść wrażenie, że poczuł się niezniszczalny.
I pewnie to nadinterpretacja z mojej strony, ale już podczas wychodzenia do ringu, gdy szedł luźno, tanecznym krokiem, wyglądało mi to na zbytnią pewność siebie. Nie zauważyłem u niego wcześniej takiego zachowania, raczej zapamiętałem go jako gościa bardzo skupionego i wyciszonego.
Uważam, że Joyce za bardzo uwierzył w potęgę swojej odporności, będąc przekonanym, że cokolwiek by się nie działo, to dzięki twardości łba w połączeniu z żelazną kondycją i wysoką intensywnością, koniec końców każdego prędzej czy później zajedzie. Myślę, że to + chęć sprawdzenia przyjmowania ciosów od mańkuta pod kątem późniejszej potyczki z Usykiem bądź Furym (o czym zresztą sam wspominał) sprawiło, że tak chętnie wziął walkę z bardzo niebezpiecznym zawodnikiem mając status obowiązkowego pretendenta. No i cóż, przejechał się na tym, ale to nie znaczy, że definitywnie wypada ze ścisłej czołówki. Ta porażka powinna mu uzmysłowić że nie jest niezniszczalny, że trzeba popracować nad ogólnie pojętą obroną, czyli gardą, unikami, amortyzowaniem ciosów itp., a gdy to zrobi, nadal będzie bardzo groźny dla każdego. I z powyższej wypowiedzi można wywnioskować, że Joyce'owi wróciła pokora i rozsądek, zatem niewykluczone, że ta karma o której wspomina, będzie dla niego cenną lekcją. I nie odbierałbym mu szans w rewanżu, który bardzo chętnie bym zobaczył.
Przejechali się na tym wyborze straszliwie a jest to efektem tego że Joyce popłynął na fali popularności. Przecież on jawnie lekceważył Zhanga ględząc więcej o AJ-u przed tą walką niż o Chińczyku.
Niestety może (nie musi) być tak że tym wyborem złamał sobie szansę na obiecującą karierę gdzie przegrać mógł na wyższym szczeblu, z mniejszym skutkiem ubocznym. A teraz jest w nieciekawej sytuacji bo ma prawo do rewanżu który będzie cholernie niebezpieczną walką ponieważ Joyce znów wniesie do ringu swoje wady i nawet jak nieco szczęśliwiej się to potoczy to swoje zdrowia będzie musiał w tym dwumeczu zostawić.
A jak nie weźmie rewanżu to wiadomo jak zostanie to odebrane w środowisku.
Tak więc wypowiadał się że Joshua chciałby być tu gdzie on jest teraz i się na tym przejechał bo teraz na jego miejscu to mało kto by chciał się znajdować.