ŁOMACZENKO: NIE PRZEGRAŁEM Z LOPEZEM, OD SALIDO BYŁEM LEPSZY
Wasyl Łomaczenko (17-2, 11 KO) otwarcie przyznaje, że konfrontacja z Devinem Haneyem (29-0, 15 KO) to jego walka życia. Ukrainiec wciąż czuje się niepokonany, ale wie, że 20 maja musi być w szczytowej formie.
Genialny Ukrainiec już w drugim pojedynku zawodowym atakował tron WBO wagi piórkowej, przegrał jednak niejednogłośnie na punkty z Orlando Salido. Trzy z czterech pasów wagi lekkiej stracił na rzecz Teofimo Lopeza w październiku 2020. "Matrix" do dziś nie pogodził się ani z jedną, ani z drugą porażką.
- W mojej głowie wciąż pozostaję niepokonany, nie przegrałem żadnej walki na ringu zawodowym. I dlatego też sypiam bardzo dobrze. Naprawdę wierzę, że nie przegrałem ani razu. Przecież od Salido byłem wyraźnie lepszy, jak można było dać mu wygraną? Nie czułem się też gorszy od Lopeza - mówi Łomaczenko.
HANEY: ŁOMACZENKO JEST MAŁY, ALE WAŻNIEJSZE JEST BOKSERSKIE IQ >>>
- To moja ostatnia szansa na wszystkie cztery pasy wagi lekkiej, bo jeśli przegram, wówczas Haney pójdzie w górę do kategorii junior półśredniej. On robi się już za duży na wagę lekką. Trzeba byłoby zbierać na nowo wszystkie pasy i nie wiem kiedy znów ktoś mógłby je wszystkie zunifikować - dodał Ukrainiec, w przeszłości mistrz świata wagi piórkowej, super piórkowej i lekkiej.
Z Salido można se pogadać, ale dla mnie ciosy salido robiły większe wrażenie. Ogólnie Wasyl dał tu ciała bo Salido to tylko dobry rzeźnik którego gamboa czy garcia tłukli kjak chcieli. Usprawiedliwień że Wasyl nie był adoptowany do Pro nie kupuję bo akurat "amatorski" początek przepierdzielł a rundy mistrzowskie 11-12 wyraźnie wygrał